seaman seaman
4817
BLOG

Umownie mówiąc, prezydent Komorowski

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 72

Jest taka anegdota na temat amerykańskich prezydentów, która niegdyś bardzo rozbawiła mnie swoją celnością. Polska analogia do niej wydawała mi się zawsze niepełna. Dopiero po roku sprawowania funkcji głowy państwa przez prezydenta z Platformy Obywatelskiej mogę z całą odpowiedzialnością tę analogię uzupełnić i przytoczyć. Lech Wałęsa udowodnił, że w Polsce każdy może zostać prezydentem; przykład śp. Lecha Kaczyńskiego dowodzi, że prezydentem u nas można być do końca życia; natomiast casus Bronisława Komorowskiego świadczy niezbicie, że Polska w ogóle może się obejść bez prezydenta*.

W przypadku obecnej głowy państwa nawet więcej – nigdy jeszcze w dziejach III RP to określenie nie wydawało się tak umowne i pozbawione sensu. Wbrew własnemu hasłu o zgodzie, która buduje i tym wszystkim zapewnieniom o prezydenturze ponad podziałami, jej zasadniczymi efektami są konflikt i obciach. Nie ma znaczącego polityka w naszym kraju, który przez cały polityczny żywot stracił tyle okazji, żeby siedzieć cicho, co Komorowski traci w ciągu kilku tygodni.

Jestem pod wrażeniem najświeższej wypowiedzi Bronisława Komorowskiego wygłoszonej – a jakże! - na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Stanowi ona bowiem kwintesencję osobowości delikwenta. Prezydent zabrał głos na temat ustawy o metodzie in vitro: - Rozwiązania ustawowe powinny szanować wrażliwość ludzką, w tym także wrażliwość dużej części opinii publicznej umownie mówiąc katolickiej.

Umownie mówiąc, mowa prezydenta jest pokraczna do tego stopnia, że nigdy nie wiadomo, czy mówi to, co chce mówić. Nie ma pewności również, czy nie mówi czegoś, czego mówić nie chce. Także w tym wypadku jako katolik nie mam pewności, czy Komorowski chciał mnie sprowokować, czy rozśmieszyć?! W związku z tym feblikiem prezydenta wszyscy są zdani na domysły, o czym on w ogóle mówi. Ostatnio jeszcze bardziej skomplikował sprawę, żeby było trudniej zgadnąć. Przekręca tytuły, wprowadza dowolne imiona. Jan Paweł Trzeci; Stefan Karol Wyszyński.

Swego czasu na stronie  "Polityki"  prezentowano ankietę zatytułowaną  „Polska 2020. Intelektualiści i artyści przewidują, jak będzie wyglądał nasz kraj za 10 lat”.  Wśród innych była wypowiedź Komorowskiego. Nie czepiam się broń Boże samej wypowiedzi. Ale konia z rzędem temu, kto wyjaśni i uzasadni, w jakim charakterze wystąpił tam Komorowski – artysty, czy intelektualisty? Trochę wyjaśnia, lecz nie wszystko, przypadek Palikota, który również się tam znalazł, on zapewne jako artysta-komediant. Jednak gdy chodzi o Komorowskiego, obie możliwości wydają się w sposób karkołomny naciągnięte. Chyba że chodzi o zasługi w artystycznej inspiracji dla kabaretu politycznego.

Snop światła na umowną umowność mowy prezydenta Komorowskiego rzucono przy okazji sprawy utajnienia przez niego opinii ekspertów w sprawie zmian w OFE. W tej kwestii Komorowski już trzy razy przegrał przed sądem administracyjnym w Warszawie. I nic, nadal idzie w zaparte.

W postępowaniu kasacyjnym jego prawnik bezwiednie ujawnia głębię prezydenta. Otóż umownie mówiąc, sprawa jest beznadziejna. Okazuje się bowiem, że motywy prezydenta nie wynikają z wykonanych  dla niego  ekspertyz. Bo ponoć faktyczne motywy prezydenta „leżą niejako in pectore” - w sercu prezydenta. Dlatego według prawnika piszącego kasację,  próba następczego rekonstruowania toku rozumowania głowy państwa byłaby z góry skazana na niepowodzenie.

Żadna nowość, wielokrotnie przekonaliśmy się, że to daremny trud. No dobra. Niech będzie. Coś mu tam leży na sercu. A róg myśliwski mu w duszy gra. To wiemy. Ale co mu siedzi głowie? Umownie rzecz biorąc.

*W amerykańskim oryginale występowali w kolejności jak wyżej – Harry Truman, Franklin Delano Roosevelt, Dwight Eisehower.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (72)

Inne tematy w dziale Polityka