Cholerni Grecy znowu wyszli na ulice! Cała zjednoczona Europa przygląda się sytuacji w Grecji z niesmakiem przyprawionym domieszką pogardy. Ludzie nie są w stanie zrozumieć, jak społeczeństwo greckie mogło żyć ponad stan do tego stopnia, żeby dopuścić do ruiny własnego państwa! A przecież wystarczyło trzymać się sprawdzonych europejskich standardów, nie fałszować statystyk, nie wyłudzać pożyczek, mierzyć bankowe kredyty na siły, a nie na zamiary. I nie kłamać ludziom. Dziś Grecja byłaby tam, gdzie Portugalia, Włochy czy Hiszpania.
No, bo do czego to podobne, najpierw Grecy nakradli się od naszej europejskiej wspólnoty, a teraz rozrabiają. Jeszcze im mało! A bo to nie mogli patrzeć na ręce swoim rządom, jako i my patrzymy?! Tam w tej Grecji nie ma żadnej kontroli społecznej, nikomu się nie chciało wnikać w poczynania kolejnych ekip. Czy przeciętny Europejczyk o zdrowych zmysłach mógłby zaufać greckiemu ministrowi finansów, który celowo tak klasyfikuje kredyty, żeby obniżyć poziom długu finansów publicznych? Mało tego, w tym samym celu jeszcze kombinował wspólnie z Goldmanem Sachsem przy instrumentach walutowych.
Gdzie były te związki zawodowe, co teraz awanturują się na ulicach Aten, kiedy ich premier zaniżał wartość deficytu budżetowego? Gdzie byli obywatele greccy manifestujący dzisiaj swoje oburzenie, gdy rząd zataił informację o wysokości długu publicznego przy wchodzeniu do strefy euro? Co oni robili w tym czasie kiedy władza utajniała wydatki na armię i prowadziła kreatywną księgowość? Leżeli na plaży i ciągnęli tę swoją obrzydliwą anyżówkę albo inne frappe. No to teraz mają. Dobrze im tak.
Dlatego słusznie ludzie teraz piętnują Greków, bo sami na to zasłużyli, okazując zbrodniczą dezynwolturę wobec działań władzy. A przecież to żaden problem wymusić na władzy jawność, wystarczy poprosić o ujawnienie informacji publicznej, która nie jest tajna. Każdy Europejczyk wie, że może w każdej chwili zażądać - dajmy na to - ekspertyz czy stenogramów z pracy nad ustawami o finansach państwa. I natychmiast otrzyma odpowiedź. To standard zachodniej cywilizacji, którego ci Grecy nawet nie próbowali wdrożyć. No to niech się teraz kotłują na ulicach.
Poza tym u nich panowała wszechogarniająca korupcja, której my ludzie nie potrafimy sobie nawet wyobrazić. Grecy, zamiast płacić podatki państwu, dzielili się nimi z państwowymi inspektorami podatkowymi, co się po prostu w głowie nie mieści. Jak to biedne państwo miało przeżyć, skoro inspektorzy zapewne też musieli się z kimś dzielić. A ten ktoś z jeszcze innym ktosiem.
Ukrywali przed państwem nieopodatkowane baseny przy swoich domach. Państwo nic nie wiedziało, bo obywatele nieposiadający basenów nie wykazali ani krzty obywatelskiej czujności i nie kwapili się państwa poinformować o tych przekrętach. W prawdziwie obywatelskim państwie prawa taki jeden z drugim nie zdążyłby dołu pod fundamenty wykopać, a już miałby awizo od fiskusa.
My Polacy złote ptacy śpimy spokojnie w swoich gniazdkach, bo u nas to niemożliwe. U nas zanim ktoś dostanie pozwolenie na budowę basenu, to mija średnio trzysta jeden dni (wg najnowszego rankingu Doing Business). W tym czasie nawet najgłupszy urzędnik skarbowy dowie się, co delikwent zamierza budować. W naszej ojczyźnie nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy przez okrągły rok byczyć się nad prastarym słowiańskim Bałtykiem, a już na pewno nie przy anyżówce. A co by się dopiero działo, gdyby nasz rząd spróbował wprowadzić czternaste albo piętnaste pensje, jak u tych Greków mają! Ludzie wyszliby masowo na ulice w proteście przeciwko rujnowaniu budżetu państwa.
Dlatego dobrze, że nasze środki masowego przekazu (śromasy! - kto jeszcze pamięta ten skrót?) piętnują Greków paraliżujących swój kraj. Sami sobie winni. Teraz to protestują, ale kiedy lekkomyślnie wydawali czternastą pensję na greckie tańce przy anyżówce, to nikogo do protestu nie było. Nie potrafią pojąć oczywistej prawdy - ich rząd musi oddawać długi francuskim i niemieckim bankom, bo inaczej kraj zbankrutuje. A kiedy Grecja zbankrutuje, to zbankrutują francuskie i niemieckie banki, które kiedyś Grecji udzielały kredytów, żeby nie zbankrutowała. A kiedy zbankrutują francuskie i niemieckie banki, to zbankrutuje zjednoczona Europa, która się kiedyś zjednoczyła, żeby nie zbankrutowały francuskie i niemieckie banki. I tak dalej.
Ale swoją drogą, cywilizowani Europejczycy nie mogą wyjść z podziwu, jak oni to zrobili, ci greccy macherzy z kolejnych rządów? Bo to nie dość, że nabrali nas ludzi tą swoją kreatywną księgowością. To potrafi byle minister finansów w średnim europejskim kraju. Tymczasem oni całymi dziesięcioleciami zwodzili Komisję Europejską ze wszystkimi komisarzami razem i każdego z osobna. Pomyślcie tylko, nabrali także Bank Światowy, Bank Europejski, Fundusz Walutowy. Wszystkie te agencje ratingowe oraz instytucje rozliczeniowe. Ich szalbierstw nie były w stanie wykryć liczne audyty finansowe, okresowe remanenty unijne, lotne brygady kontrolne, niezależne komisje.
Wydoili banki francuskie, niemieckie i amerykańskie, które nie miały pojęcia, że finansują finansowych grandziarzy. Grecy wyprowadzili w pole politycznych wyjadaczy tej miary co prezydent Sarkozy, kanclerz Merkel, albo srogi premier Claude jakiś tam z Luksemburga, który teraz się okropnie rozsierdził na ten przeniewierczy naród. A także przez długie lata wodzili po manowcach ich poprzedników. Barroso, stary komunistyczny wycirus został zrobiony w konia niczym pijane dziecko we mgle. Nawet Balcerowicz, Zbawiciel Naszych Finansów nic nie podejrzewał. Parlament Europejski ze wszystkimi frakcjami i Rada Europy ze wszystkimi sekretarzami nie wiedzieli o greckich przekrętach. Nikt nic nie wiedział.
Ludzki rozum nie jest w stanie tego ogarnąć. I to jest prawdziwy cud gospodarczy. Na miarę zjednoczonej Europy.
Inne tematy w dziale Polityka