Jeszcze nie opadł kurz po bitwie o wybory dwudniowe, kiedy to prezydent Bronisław Komorowski "stanął na stanowisku", że są one zgodne z wyborami jednodniowymi zapisanymi w ustawie zasadniczej, a już mamy nowy klops konstytucyjny. Tym razem zamiast prezydenta stanął na stanowisku marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, konstytucjonalista podobnego kalibru. Skwapliwie wsparty przez podległą mu Kancelarię Sejmu oraz usłużną radę prokuratorów orzekł, że prokurator w parlamencie jest niekonstytucyjny.
Mnie osobiście poruszył argument Schetyny, że „sprawa jest ewidentna”. Dlatego decyzja moja będzie taka, że nie można łączyć funkcji prokuratora z mandatem poselskim – oznajmił uroczyście. Czyli marszałek zadecydował o niezgodności z konstytucją. To jest najnowszy wynalazek polskiej demokracji. Ale właśnie w tej rzekomej ewidentności jest pies pogrzebany, bo przecież obecna konstytucja obowiązuje od roku 1997. A skoro tak, to sprawa powinna być dla Schetyny ewidentna już dużo wcześniej, bo on sam mandat posła sprawuje właśnie od tego pamiętnego roku 1997.
Być może jednak jest tak, że iluminacja w sprawie konstytucji spadła na marszałka dopiero teraz. Przecież gdyby to wiedział wcześniej, to mógł protestować chociażby w sprawie ministrów sprawiedliwości ze swojej partii, którzy będąc jednocześnie posłami, pełnili funkcję prokuratorów generalnych. To był przypadek stokroć ewidentniejszy niż ten obecnie oprotestowany przez marszałka Schetynę, bo ówczesny minister-prokurator generalny miał wszystkich prokuratorów pod sobą. Zarówno czynnych, nieczynnych oraz dwupłciowych, czyli w stanie spoczynku. Na każde skinienie palcem i mrugnięcie okiem. I wtedy obecny strażnik konstytucji milczał niczym głaz.
Ale cóż, nawet marszałek nie może wszystkich ewidentnych przypadków sobie skojarzyć, złóżmy to na karb przyrodzonej niedoskonałości jego pamięci. Jakkolwiek by było, te przypadki Komorowskiego i Schetyny w roli interpretatorów konstytucji niewątpliwie zachęcają do naśladowania. Obaj bowiem są ewidentnymi przykładami - a swoimi interpretacjami dowiedli to ponad wszelką wątpliwość - że każdy może być konstytucjonalistą. Tedy i ja uznaję, że nie jestem gorszy od nich
Przecież artykuł 103 konstytucji odnosząc się do prokuratorów (ale również do innych grup) nie dotyczy ich zasadniczej niezdolności do pełnienia funkcji poselskiej, ale jednoczesnej faktycznej czynności zawodowej w służbie wymiaru sprawiedliwości. Przecież ustawodawca pisząc treść paragrafu 103 nie miał na myśli, że wszyscy prokuratorzy to świnie. Gdyby tak było, to należałoby jak najszybciej przemianować ów przepis na paragraf 22. A żaden prokurator od chwili rozpoczęcia pracy w zawodzie aż do końca życia nie mógłby się starać o mandat. W ten sposób pada na łopatki argument, że skoro w przepisie nie podzielono prokuratorów na czynnych oraz będących w stanie spoczynku, to dotyczy on wszystkich.
Zupełnie już beznadziejnie brzmi teza, że niedopuszczalne jest o pobieranie przez posłów-prokuratorów podczas „stanu spoczynku” wynagrodzenia. W takim przypadku byłaby to jawna dyskryminacja na tle finansowym w stosunku do wszystkich innych osób pobierających jakiekolwiek wynagrodzenie oraz uposażenie poselskie. A przecież nasza kochana ustawa zasadnicza nie może dyskryminować nikogo w tak okrutny sposób. Czy może się pomieścić w głowie, że taki poseł – dajmy na to Palikot lub Kalisz – jest zmuszony żyć z pensji poselskiej?!
Nonsens, że konstytucja zakazuje wszystkim bez wyjątku prokuratorom - byłym, obecnym, czynnym, nieczynnym, spoczynkowym, emerytowanym, płatnym i bezpłatnym - wykonywania funkcji posła jest tak oczywisty, że daje pewność, iż marszałek Schetyna po prostu nie wie, co mówi.
Przecież już przy okazji problemu jednodniowych wyborów podano w wątpliwość stosowanie językowej wykładni liczby pojedynczej użytej w przepisie. Wszyscy poplecznicy prezydenta zawrzasnęli wówczas zgodnie, że właściwa jest wykładnia funkcjonalna. Jedna pani sędzia z TK podała nawet obrazowy przykład. Jeśli przepis zakazuje trzymania na wsi chartów, to nie znaczy, że można trzymać jednego charta. Zatem przez analogię, jeśli przepis zakazuje łączenia mandatu poselskiego z pracą prokuratora, to nie znaczy, że zakazuje tego wszystkim, którzy kiedykolwiek czynnie wykonywali ten zawód.
Nie ma wątpliwości, że ustawodawca miał na myśli zupełnie co innego niż marszałek. Ale też chyba się ustawodawcy nie śniło, że Schetyna będzie interpretował konstytucję. Pozostaje odpowiedź na pytanie, od kiedy to marszałek Sejmu ma prawo do wiążącej interpretacji konstytucji.
Czy to nie jest przypadkiem tak, że wykładni konstytucji dokonuje się w ustawach lub poprzez Trybunał Konstytucyjny? W tym przypadku mamy obowiązujące ustawy o wykonywaniu mandatu posła oraz o prokuraturze. Jeśli one nie zostały uznane za niekonstytucyjne - a nie zostały – to ich litera obowiązuje. A te ustawy nie pozostawiają wątpliwości. I nic tu nie ma do gadania żaden marszałek, jego kancelaria ani jakaś rada prokuratorów.
Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora mówi wyraźnie o zakazie „wykonywania pracy w charakterze prokuratora”. Stan spoczynku zaś nie jest pracą na pewno. Rozdział 5, artykuł 30: „1. W okresie wykonywania mandatu posłowie i senatorowie(...) nie mogą wykonywać pracy w charakterze sędziego i prokuratora, pracownika administracyjnego sądu i prokuratury, a także nie mogą pełnić zawodowej służby wojskowej”
Ustawa o prokuraturze, artykuł 65a: „1. Prokurator mianowany, powołany lub wybrany do pełnienia funkcji w organach państwowych, samorządu terytorialnego(...) jest zobowiązany zrzec się swojego stanowiska, chyba że przechodzi w stan spoczynku.”
Fatalną marność konstytucyjnych wywodów Schetyny i jego podwładnych z Kancelarii Sejmu, a także kompromitację Krajowej Rady Prokuratury zauważyła już Gazeta Wyborcza. Leje zatem oliwę na wzburzone fale elektromagnetyczne w korze mózgowej marszałka, chociaż nie wprost. Zostawcie już w spokoju tych prokuratorów, niech sobie będą posłami - nawołuje Ewa Siedlecka.
Może chodzi o to, że Schetyna w roli konstytucjonalisty kompromituje władzę. A każdy widzi, że grupa trzymająca władzę działa pod światłym przywództwem Donalda Tuska. I to jest wytłumaczenie, dlaczego niektórzy bardzo pragną, żeby marszałek Schetyna już nie interpretował konstytucji.
Inne tematy w dziale Polityka