Jak to się u nas wszystko powtarza... – rozrzewniła się dziedziczka na widok partyzantów Hubala, którym dziedzic właśnie użyczył koni z dworskiej stajni. Dziedziczka miała na myśli swojego dziada, który podobnie wspomógł powstańców styczniowych w 1863 roku. Ta scena z filmowego „Hubala” staje mi przed oczyma, kiedy obserwuję ekscytację prawicowych publicystów z powodu rzekomych niesnasek, tarć, a nawet rozłamów w opozycji szykującej się do objęcia rządów. Oczywiście z powodu różnic programowych. Otóż w tej sytuacji ja powtórzę za dziedziczką: Jak to się u nas wszystko powtarza…
Pragnę bowiem przypomnieć, że podobnie ekscytujące okoliczności miały miejsce w roku 2007, kiedy ta sama opozycja szykowała się do władzy. Ba, przewidywano także rychły upadek rządu PO-PSL z powodu...różnic programowych! Tak, wiem jak to śmiesznie brzmi z dzisiejszej perspektywy. Otóż z tamtego czasu ja pamiętam tylko jednego polityka, który wprost zaprzeczył tym prawicowym ekscytacjom. Był to Jarosław Kaczyński, który wtedy bez ogródek stwierdził, że to mrzonki, że Donald Tusk będzie rządził co najmniej całą kadencję, a może i dłużej. Sprawdziło się co do joty.
No, ale ta dobitna lekcja polityki nie przeszkadza publicystycznej prawicy emocjonować się dzisiaj kolejnym rozłamem u swoich rywali. A to dostajemy orgazmu, bo PSL zrugał Lewicę, że chce aborcji w umowie koalicyjnej. Dobra nasza – cieszymy się jak dzieci, bo PSL z Hołownią wyrywają sobie laskę marszałkowską. A kiedy czytamy, że lider PO zamierza odsunąć Lewicę, to oczy zachodzą nam mgłą rozkoszy. Już nie będę cytował filmowej dziedziczki…
Natomiast mało kto zwraca uwagę, że z tamtych dwóch kadencji PO-PSL powtarzają się także inne nuty w obecnym rozdaniu opozycji. Na przykład czytam, że w kwestiach światopoglądowych nie będzie dyscypliny partyjnej w głosowaniach. Albo słyszę, że kwestie sporne pomiędzy koalicjantami w ogóle nie będą stawiane na porządku dziennym. A poza wszystkim pamiętam, że jedynym spoiwem wyborczym opozycji było odsunąć PiS od władzy, a nie żadna aborcja, rozdawnictwo, czy kwestia imigracji lub związków partnerskich.
Dlatego opozycja rząd stworzy, Tusk będzie tego rządu premierem, a programem tego rządu będzie odsuwanie PiS od władzy. Odsuwanie PiS od władzy będzie przedstawiane jako sukces, jako długotrwały proces dziejowy i jako program uzdrowienia państwa. Zachodzi oczywiste pytanie, jak w takim razie oni sami się utrzymają przy władzy, jak wytłumaczą się z niedotrzymania obietnic wyborczych, tych podwyżek dla budżetówki, z astronomicznej kwoty wolnej od podatku, czy z tych durnych Stu Konkretów?
Otóż to nie jest żaden problem, bo oni mają na to patent. Tusk opatentował tę tytułową metodę w poprzednich kadencjach i doskonale zdała egzamin. Teraz będzie jeszcze bardziej skuteczna, bo jest czterech koalicjantów i prawdopodobnie nie ma takiej kwestii (za wyjątkiem odsuwania PiS od władzy), w której zgadzaliby się wszyscy. Kiedy bowiem za PO-PSL koalicjantów było dwoje, zdarzały się przypadki, że trzeba było robić karkołomne figury, aby zwalić na kolegę.
Teraz przekręt metodą „na koalicjanta” będzie dziecinnie łatwy i prosty w użyciu. Kiedy nie uda się zmniejszyć produkcji mięsa, to Zieloni się obronią, że koalicjant z PSL zablokował. Jeśli nie będzie podwyżki dla budżetówki, to Tusk powie, że Hołownia stanął okoniem. A Hołownia nie będzie musiał daleko szukać wymówki, jeżeli nie skończy się „rozdawnictwo”, którego koniec przyrzekał wyborcom. Wyborcy Lewicy wściekną się, że aborcja ciągle nie jest prawem człowieka, to PSL jest przecież pod ręką. I tak dalej, w kółko graniaste czterokanciaste.
Co zatem będą robić, czym oczy mydlić, jak się wymigiwać? Ano, są stare patenty, ileż to roboty? Pamiętacie przecież: jesienna ofensywa legislacyjna, jedno okienko, zielona wyspa, druga Irlandia, katarski inwestor, trzecia fala nowoczesności, cztery płaszczyzny inteligentnego rozwoju, siedem dźwigni wzrostu, ustawowa przejezdność autostrad, ciepła woda w kranie, tarcza antykorupcyjna, reformy małych kroków, tu i teraz, polityka miłości, kastracja pedofilów, przyjazne państwo.
To wszystko jest do wykorzystania, łącznie z Pawłem Grasiem. Bo przecież u nas wszystko się powtarza...
Inne tematy w dziale Polityka