Kiedy Donald Tusk hejtuje projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego, nie można uwolnić się od kontekstu innych projektów, które przewodniczący PO równie namiętnie hejtował, a które ciałem się stały.
Mierzeja Wiślana była według niego „obietnicą bez pokrycia”. Tymczasem we wrześniu nastąpi otwarcie kanału żeglugowego, a Tusk jakby zaniemógł w temacie tej pisowskiej "obietnicy bez pokrycia".
Zapora na granicy z Białorusią według Tuska miała „nie powstać ani w ciągu roku, ani w ciągu trzech lat”. Wbrew jego zaklęciom zapora stoi i uniemożliwia kremlowskim zbirom destabilizację Polski przez zalanie kraju hordą migrantów niewiadomego pochodzenia, udających uchodźców.
To tylko dwa najbardziej gorące, bo aktualne przykłady. Ale były premier hejtował także własne obietnice, nieraz w sposób groteskowy. Pamiętamy jak rząd Tuska podnosił podatek VAT, którego podczas expose wręcz przysięgał nie podnosić: Przysięgam Polakom, że każdy, kto w moim rządzie zaproponuje podwyżkę podatków, zostanie osobiście przeze mnie wyrzucony. No, ale jak tu wyrzucić siebie z własnego rządu? Co prawda, Schetyna w tym dziele by pomógł, lecz nie o to chodziło premierowi z Sopotu...
W roku 2013 po skoku rządu na kapitał zgromadzony w OFE Tusk mówił, że pieniądze, które są w OFE nie są własnością Polaków, gdyby były, to każdy mógłby je wycofać, jakby niepomny, że trzy lata wcześniej zapewniał tych samych Polaków, że każda złotówka odkładana przez polskiego „składkowicza” będzie dedykowana na jego konto(...) Wiecie, co byśmy zrobili z tą ręką, która by się podniosła na te składki. No cóż, własnej ręki człowiek sobie przecież nie odrąbie…
Nie żyje niestety Jan Brzechwa, który chyba jako jedyny mógłby opisać, jak Donald Tusk zarzekał się, że nie wybiera się zagranicę: Nie wybierał się Donald do Brukseli, ale Niemcy bardzo go chcieli...
To tyle modelowych przykładów kłamstw i obietnic, jeśli chodzi o odpowiedzialność za tuskowe słowo. Ale pamiętamy też o odpowiedzialności politycznej, którą Donald Tusk niesłychanie celebrował i celebruje nadal, choć z innej pozycji.
Saga o ponoszeniu odpowiedzialności przez byłego premiera, a obecnego pretendenta jest tyleż pełna namaszczonej powagi, ile merytorycznie pusta. On się deklaruje, on poniesie, nie wzdraga się, jest gotowy, on ją podźwignie, nie uchyli się, czuje jej ciężar, zawsze ją przyjmie. Czas przeszły i przyszły, ale nigdy nie dokonany. I na słowach kończyła i kończy się zawsze fraza Tuska o jego odpowiedzialności politycznej. Ciąg dalszy nigdy nie następuje. Film się urywa. Ale po raz kolejny widzimy Tuska ochoczo prezentującego gotowość do wzięcia odpowiedzialności za przyszły rząd, za każdą decyzję, za Polskę. I znowu nie wzdraga się, nie uchyla, czuje jej ciężar...
Parafrazując słynny dialog z udziałem Pawła Grasia w restauracji Sowa i Przyjaciele można by rzec, że Platformie Obywatelskiej absolutnie nie opłaca się już prawda, tylko kłamstwo. Produkcja fakenewsów jest lepsza…
Inne tematy w dziale Polityka