Jako minister w rządzie PO Bartłomiej Sienkiewicz najkorzystniejsze wrażenie robił w sferze obowiązków reprezentacyjnych. Szczególnie dobrze wypadał na fotografiach z urzędowych oficjałek, kiedy stoi z dumnie uniesioną głową, wysuniętym podbródkiem i niezłomnym spojrzeniem sięga gdzieś hen, daleko, za horyzonty, gdzie wzrok przeciętnego śmiertelnika nigdy nie sięgnie. Kogoś mi na tych zdjęciach przypominał, z kimś się kojarzył, ale nie mogę sobie przypomnieć z kim.
Natomiast zapamiętany został Sienkiewicz z taśm afery podsłuchowej, która położyła kres jego karierze ministerialnej. Szczególnie zapamiętano mu fatalną opinię o państwie, którym wówczas współrządził oraz sondowanie prezesa NBP na deal finansowy z rządem Tuska, aby władza nie dostała się w ręce PiS. Niektóre frazy ministra z tej rozmowy zrobiły prawdziwą furorę w naszym narodzie, więc nie ma potrzeby ich cytowania.
Po ujawnieniu taśm Sienkiewicz w pierwszym odruchu nieopatrznie zwierzył się Monice Olejnik, że politycznie przyszłości przed sobą nie ma. Był to oczywisty błąd, bo jak mówił klasyk: pierwszych odruchów należy się wystrzegać, gdyż mogą być uczciwe. Taka deklaracja była nie do przyjęcia dla innych nagranych delikwentów z PO, którzy przyjęli nielegalność nagrań jako żelazną linię obrony, wręcz okopy Nieświętej Trójcy. Nielegalność nagrania bowiem miała unieważniać ich słowa, wykluczać wszelką winę, a nawet jej poczucie.
Oczywiste było, że Sienkiewicz ze swoją niewczesną skruchą wywracał tę misterną konstrukcję, więc koledzy zapewne przemówili mu do rozumu, jakieś argumenty nie do odrzucenia mu przedstawili. Zatem już po trzech miesiącach Sienkiewicz udzielił wywiadu, w którym zadeklarował (nieco tylko potykając się na spółgłoskach, gdyż jest człowiekiem biesiadnym), że z polityką rozstać się nie zamierza, a nagrania są nielegalne, zaś on miał co innego na myśli niż na języku.
Dzisiaj, po latach Sienkiewicz od dawna w Platformie jest swojak i w ramach doktryny Neumanna może spodziewać się wszelkiej pomocy, choćby pijany pałętał się po Sejmie, co oczywiście nigdy nie miało miejsca. Przyswoił sobie także narrację liberalnej lewicy i wszystko, co jemu i koleżkom nie w smak w polityce albo zatrąca narodowym pierwiastkiem, bez pardonu mianuje neonazistowską hucpą albo przypisuje neofaszystowską proweniencję.
Jutro 1 Sierpnia, więc dostało się od Sienkiewicza organizatorom Marszu Powstania Warszawskiego, a przy okazji także Marszu Niepodległości: Ja przypomnę, że Święto Niepodległości zostało zniszczone przez środowiska skrajne w Polsce (...) często o proweniencji neofaszystowskiej i to samo się odbywa teraz jeśli chodzi o święto Powstania Warszawskiego(...)To jest tak naprawdę jakby po kawałku te środowiska zjadały polskość i jest absolutnie niedopuszczalne,żeby neonaziści w Warszawie 1 sierpnia, który jest największą tragedią w historii Polski świętowali na ulicach wspierani przez państwo, wspierani pieniędzmi przez państwo i wspierani przez ministra sprawiedliwości tego państwa (...). To jest skandal.
Zaiste bezczelnie brzmią takie słowa w ustach człowieka, który prezesowi NBP sugerował finansowe wsparcie swojego rządu w starciu wyborczym z opozycją. Jednak bezczelność należy do pierwszej natury lewicy liberalnej, więc zero zdziwienia w tym przypadku. Ale Sienkiewicz w narracyjnym ferworze wypowiedział się także na temat reparacji finansowych od Niemiec za II wojnę światową. Domaganie się tych pieniędzy uznał za próbę odwrócenia uwagi i wyciąganie królików z kapelusza. Zatem na Platformie bez zmian: piniendzy nie ma i nie będzie...
Inne tematy w dziale Polityka