Chcę mieć pewność, że będziemy realizowali polskie scenariusze. Nie wiem, jakim alfabetem jest pisany ten scenariusz(...)W tle jest także sytuacja na Ukrainie i w Europie. Czy dzisiaj w polskim Sejmie będziemy zabierać głos zgodnie ze scenariuszem który nie powstał tu w polskim Sejmie ani w żadnej polskiej instytucji życia publicznego?
Tym jakże dramatycznym pytaniem premier Tusk podkreślił powagę sytuacji, w której rząd pod jego kierownictwem zachwiał się posadach z powodu akcji dwóch kelnerów i jednego sommeliera. Bo to są słowa premiera Donalda Tuska w sprawie afery podsłuchowej w warszawskich restauracjach. Usiłował nam wmówić, że kilku pracowników gastronomii oraz biznesmen działali według scenariusza pisanego za granicą. Te słowa Tuska z czerwca 2014 roku idealnie wpisują się w jego obecne poczynania. Takiego powrotu karmy zapewne nie przewidział.
Nikt bowiem, nawet jego zwolennicy, nie mają wątpliwości, że były premier, a obecny szef PO działa według scenariusza obcego, napisanego w Berlinie i w Moskwie, ze znaczącą pomocą brukselskich lewaków. Napisanego gotykiem i cyrylicą, a ważniejsze akapity podkreślone są wężykiem...Ten scenariusz Tusk realizował prawie od początku transformacji. Wedle zasady, którą niegdyś dosłownie wyraził Władimir Putin: Kto płaci, ten zamawia muzykę.
Albowiem za działalność polityczną Tuska płacili Niemcy niemal od zawsze, konkretnie partia CDU. Ujawnił to w tym samym pamiętnym roku 2014 były polityk PO Paweł Piskorski: CDU bezzwrotnie darowało KLD kilkaset tysięcy marek. To były pieniądze w gotówce, które działacze KLD wymieniali w kantorach na złotówki w Warszawie. Pieniądze poszły na budowanie partii w 1991 roku. Tak obiecujący początek musiał mieć kontynuację, której kulminacyjnym punktem był wybór Tuska na szefa Rady Europejskiej UE. Tajemnicą poliszynela było i jest, że tę promocję zawdzięczał kanclerz Angeli Merkel.
Wcześniej na wszelkie sposoby honorowany przez Niemców, Tusk między innymi przyjął z rąk Merkel nagrodę im. Walthera Rathenaua, w swoim czasie znanego polakożercy. Ten gest świetnie się komponuje ze szczerym wyznaniem byłego premiera, iż polskość to nienormalność. Koniecznie trzeba dodać, że niemiecki scenariusz zawierał w sobie ścisłą współpracę z putinowską Rosją w celu zdominowania Europy przez dobrany tandem Merkel-Putin, który w kontekście obecnej wojny na Ukrainie musi kojarzyć się z tandemem Ribbentrop-Mołotow. Premier Tusk swoją spolegliwością wobec Putina, wręcz adoracją putinowskiej Rosji zasłużył absolutnie na to określenie w rosyjskich mediach: nasz człowiek w Warszawie.
Z kolei jako szef RE odegrał znaczącą rolę w budowaniu przez Merkel imperialnego sojuszu z Putinem, który dzisiaj pokazuje swoją ludobójczą naturę. Tusk nigdy nie próbował zablokować budowy gazociągów, które teraz służą Putinowi jako narzędzia do szantażowania Europy. Miał takie polityczne możliwości, pomijając nawet fakt, że w grę wchodziła stawka warta tego, aby trzasnąć przynajmniej pięścią w stół, a potem rzucić na blat swoją dymisję. Byłby to znaczący znak i przestroga dla Europy.
Dzisiaj widzą to wszyscy, ale wtedy Tusk nie zrobił nic. Jego żałosne popiskiwania w tej kwestii można porównać jedynie do egzaltowanych wygłupów z pisaniem kredkami po chodniku. Można przyjąć za pewnik, że po to został wypromowany na stanowisko, aby wspomagać rosyjsko-niemiecki plan zhołdowania Europy. Posłuszny i lojalny wobec Niemiec i Rosji jako polski premier, podobną służalczością wykazał się jako wysoki urzędnik UE. Tusk sprawdził się doskonale w gotyckiej odsłonie planu.
I tutaj dochodzimy do części scenariusza napisanego cyrylicą. Ten kontekst trzeba zacząć od Smoleńska. Tusk godzi się na scenariusz Putina, w którym polski prezydent miał zostać pominięty, czyli zmarginalizowany podczas wizyty w Katyniu. Tymczasem obecność głowy państwa na uroczystościach w Katyniu była oczywista. Dlaczego premier Donald Tusk nie wyłuszczył premierowi Władimirowi Putinowi, że pamięć ofiar katyńskich jest taką traumą i ma tak doniosłą wagę dla tożsamości narodowej Polaków, że obecność głowy państwa jest niezbędna? Tym bardziej, jeśli te obchody miały być przełomem we wzajemnych stosunkach.
Nie ma możliwości, żeby premier Tusk nie był świadomy tego faktu. Przecież każde rozwiązanie eliminujące z tych obchodów prezydenta Lecha Kaczyńskiego z miejsca budziło podejrzenie o grę polityczną. Jak sobie Tusk wyobrażał pojednanie z Rosją za plecami urzędującej głowy państwa? Jeśli zaś protokół dyplomatyczny faktycznie stał na przeszkodzie, to trzeba było zwyczajnie odmówić albo ustalić inną formułę z udziałem głowy państwa polskiego. Dlaczego premier Tusk postąpił wbrew polskiej racji stanu? Ano dlatego, że tak mu dyktował scenariusz pisany cyrylicą.
Tuż po tych machinacjach mamy katastrofę, którą polski parlament jednogłośnie określił, jako największą tragedię po II Wojnie Światowej. I w tej sytuacji polski premier Donald Tusk zdaje się na dobrą wolę rosyjskiego premiera, byłego funkcjonariusza KGB. Czyli faktycznie oddaje śledztwo w sprawie tej tragedii strukturom byłej zbrodniczej organizacji KGB, którą porównać można jedynie z Gestapo. Śledztwo zatem przejmuje bandyckie państwo, które z definicji musi być podejrzewane o organizację zamachu lub co najmniej o zbrodnicze zaniedbania. Przy czym Tusk nie próbował nawet negocjować innej opcji śledztwa. Nie stawił najmniejszego oporu Rosji w tej sprawie. Niczego nie zaproponował ani nie forsował i nie usiłował się odwoływać do sojuszniczych państw.
Konrad Piasecki pisze w „Zamkach na piasku”, że do dziś nie może zrozumieć, dlaczego Tusk nie próbował powierzyć śledztwa międzynarodowej komisji. Nie ma innej możliwości opisania takiego postępowania, jak realizowanie scenariusza pisanego cyrylicą. Być może dodatkowym bodźcem tego haniebnego zaniechania było doświadczenie byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, któremu Putin skutecznie zablokował międzynarodową karierę. Podobno z powodu jego poparcia dla pomarańczowej rewolucji na Ukrainie w 2004 roku.
Taka migawka z 25 lipca 2014 roku. Zniecierpliwiony premier Tusk obrusza się na pytanie dziennikarzy, czy ubiega się o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej: Od wczesnej zimy odpowiadam już po raz sto pięćdziesiąty trzeci na to pytanie. Powiedziałem, że nie wybieram się do Brukseli i to podtrzymuję. Już nieco ponad miesiąc później wiadomo, że przyjmuje stanowisko w Brukseli. To chyba najkrótsza charakterystyka notorycznego łgarza. Dzisiaj Donald Tusk usiłuje zdestabilizować państwo polskie pomówieniami, kłamstwem, manipulacją. Konsekwentny jest. Realizuje przecież ten sam scenariusz...
Inne tematy w dziale Polityka