Mają dobre pomysły, ale program przedstawią po wyborach. Sędziów będą usuwać odważni ludzie, nie potrzebują do tego żadnego prawa czy ustawy. Chcą, żeby trzynastolatka podejmowała decyzje o aborcji, ale nie dają prawa głosu rodzicom tej trzynastolatki. Za spalenie kukły Żyda skazują na więzienie, za poderżnięci gardła kukły biskupa uniewinniają. Przy czym wszystko w kontekście obrony praworządności, równości i tolerancji.
Brzmi absurdalnie albo wręcz komicznie, ale to nie są cytaty z kabaretu pod adekwatną nazwą Formacja Totalnego Zidiocenia, lecz fakty z kręgu Koalicji Obywatelskiej. Obywatelskość w tym rozumieniu stała się właśnie totalną groteską. Paradoks porównywalny jedynie z zabijaniem dzieci pod pretekstem obrony praw matek. Tego rodzaju palma odbija całej totalnej opozycji, lecz palma pierwszeństwa należy się na razie Rafałowi Trzaskowskiemu.
Jak słusznie zauważyła Renata Grochal z Newsweeka (O yes, yes, yes!) w przypadku Trzaskowskiego nastąpiła „cudowna przemiana”. Typ, który kilkanaście dni temu publicznie pysznił się reputacją dupiarza, traktując kobiety jako towar do wykorzystania, teraz deklaruje szacunek: „Szliśmy po szacunek, równość, tolerancję. Dla wszystkich”. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeistoczył się z chamskiego mizogina w rycerza cnoty uciśnionej.
W jednym nie zgadzam się z dziennikarką Newsweeka, a mianowicie co do potraktowania wypowiedzi Trzaskowskiego jako chamskiego wybryku. Albowiem problem polega na tym, że on nie wiedział, co mówi, kiedy mienił się Dupiarzem. On po prostu słabo czuje język polski. To jest dość powszechny problem liberalnej lewicy, która polskość traktuje jako nienormalność, co z kolei owocuje problemami językowymi.
Trzaskowski nie odróżnia niuansów językowych, które zmieniają sens epitetu w języku polskim. Przecież kolosalny wydźwięk jego wypowiedzi nie wziął się z dosłownego lekceważenia kobiet, lecz z ładunku prostactwa zawartego w określeniu dupiarz. Gdyby użył słów w rodzaju podrywacz, uwodziciel, kobieciarz, playboy, czy choćby babiarz, rozgłos byłby nieporównanie mniejszy albo wręcz nikły. Użycie w stosunku do własnej osoby słowa dupiarz nie tyle obraża kobiety, co obnaża chamską naturę deklarującego. Trzaskowski chciał zaimponować gówniarzom i wyszła mu słoma z butów.
Podobne problemy z językiem polskim mają choćby Radosław Sikorski i jego kumpel Rostowski. W nagranych rozmowach zaśmiewali się z dowcipów tak obscenicznych, że nie każdy furman by im zawtórował. Również Małgorzata Kidawa-Błońska nie miała świadomości koszmarnego absurdu, kiedy mówiła, że natura nie chciała, aby był przekop Mierzei Wiślanej. Trudno jest być elitą w kraju, którego języka się nie czuje. W Polsce trzeba czytać polskich klasyków, nie ma innej rady. Żaden Netflix, Gazeta Wyborcza ani Oxford tego nie zastąpią. Polska zawsze będzie polska i katolicka, jak przyznał nawet guru polskiego lewactwa.
Ale, faktycznie, cudowna jest ta przemiana Trzaskowskiego i jakże charakterystyczna dla idoli liberalnej lewicy. Durczok, Lis, Kraśko, wszyscy oni ulegli nagłym przemianom w oczach opinii publicznej. W relacji do poprzednich wizerunków, które im stworzono w mediach, wszystkie te przemiany można uznać za niesamowite. A od Dupiarza Trzaskowski już się w Polsce nie odklei...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo