Jest prawie pewne, że gdyby wybory były w pełni uczciwe, wygrałby je Rafał Trzaskowski – twierdzi Donald Tusk. Zatem wybór Andrzeja Dudy był nieuczciwy, chociaż nie w pełni nieuczciwy, jak ta szklanka, co nie jest w pełni pełna i nie jest całkiem pusta. Co zrobić, żeby wybory były w pełni uczciwe? To proste, mówi Tusk – trzeba, aby w każdym lokalu wyborczym znaleźli się ludzie reprezentujący opozycję. Jest tutaj sprzeczność z zasadą szklanki, gdyż aby zapewnić wybory w pełni uczciwe, trzeba by w pełni zapełnić lokale wyborcze wyłącznie reprezentantami opozycji, co nie wydaje się możliwe.
Wydaje się również, że Tusk podąża drogą logiki stosowanej pani wicemarszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ona również występowała przeciwko budowie przekopu Mierzei Wiślanej z pozycji logicznych aż do skrętu kiszek – gdyby natura chciała, żeby tam był przekop, to by był. W ten sposób dochodzimy do jedynie słusznego wniosku, że skoro przekopu nie ma, to natura widocznie go nie chce. Zatem nie powinno się natury gwałcić, bo gdy zechce, to przekop się pojawi.
Aż dziw bierze, że Tusk i Kidawa-Błońska nie używają logiki stosowanej w innych dziedzinach polityki. Bowiem po co sobie struny głosowe zdzierać namawianiem do wspólnej listy opozycji? Przecież, gdyby zbójecka natura opozycji chciała utworzyć jedną listę, to by ta lista była. A skoro natura opozycji tej listy nie zrobiła, to wydaje się, że wspólna lista nie ma sensu. Jednak z drugiej strony wszyscy wiemy, że naturę też można przekabacić. Na ten przykład, natura przecież na pewno nie chciała, żeby Platforma przegrała wybory, a jednak przegrywa seryjnie.
Z trzeciej strony mamy jednak niezachwianą pewność Tuska, że wspólna lista opozycji jest gwarancją zwycięstwa w wyborach. Czyli zachodzi tu klasyczna sytuacja nieprzezwyciężonej różnicy przekonań w opozycji, co według Tuska też jest wbrew naturze. Jest jednak jeden faktor, który mógłby przełamać tę niemoc, gdyby tylko Tusk zechciał. Albowiem poza wszystkim twierdzi on, że najważniejsze, ale tak po trzykroć najważniejsze w tych wyborach będzie odebranie władzy PiS-owi. Według Tuska, w związku z powyższym żadne programy nie są tak ważne ani żadne postulaty czy obietnice, nawet nieważna jest pomyślność jego partii i jego samego w obliczu szlachetnego celu, jakim jest odebranie władzy Zjednoczonej Prawicy. Tako rzecze Tusk.
Otóż jest na to sposób i to dość prosty, o ile Tusk naprawdę tego chce. Skoro bowiem wspólna lista opozycji jest gwarancją sukcesu, a Platforma Obywatelska ponad wszystko ceni sobie pomyślność Polski, czyli odebranie władzy Kaczyńskiemu, to powinna postawić na szali także własny interes i sukces. Zatem Tusk powinien zaproponować pozostałej opozycji wspólną listę, ale na równych prawach, bez względu na aktualne notowania poszczególnych partii.
Mamy po stronie opozycji PO, Nową Lewicę, PSL, Polskę 2050 i Konfederację. To jest pięć partii, tworzy się wspólną listę pod nazwą, powiedzmy Pięć Ogonów Smoka. Z tym, że każdej partii przydzielamy jednakową ilość miejsc na listach wyborczych, czyli po jednym ogonie smoka, co stanowi 20 procent. Każdy chyba przyzna, że na taki podział cała opozycja przystanie ze śpiewem na ustach i dozgonną wdzięcznością w sercach. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.
Zatem postulat wspólnej listy będzie spełniony, słowo Tuska gwarantuje sukces. Najważniejszy cel będzie osiągnięty - władza pisowska zostanie pokonana. Polska uratowana. Europa zachwycona. Donaldzie, do dzieła! Natura ci nie wybaczy, jeżeli zaprzepaścisz taką szansę...
Inne tematy w dziale Polityka