Geniusz strategiczny Donalda Tuska najlepiej pokazać na przykładzie funduszy europejskich. Strategia jego na tym polu zasadza się na prostym, aczkolwiek genialnym wybiegu, znanym skądinąd. Jeśli fundusze zostaną w końcu Polsce przyznane, to będzie oznaczało, że Tusk „dopiął w Brukseli sprawę polskich pieniędzy”. Jeśli natomiast fundusze nadal będą blokowane, to znaczy, że Tusk nadal „dopina w Brukseli sprawę polskich pieniędzy”.
Nie jest to bynajmniej strategia odkrywcza, opisał ją Karol Olgierd Borchardt w książce „Znaczy kapitan”. Stosowali ją kadeci Szkoły Morskiej wobec zupaka, który ich dręczył ciągłym kwestionowaniem porządku i czystości w sali. Otóż, gdy zupak wpadał na inspekcję, oni zawsze byli w trakcie sprzątania. Dlatego Tusk musi być zawsze w trakcie dopinania, nie może ustać w wysiłku dopinania, dopóki fundusze nie zostaną Polsce przyznane. Wtedy ogłosi, że dopiął. Niby proste, ale gdy się uważniej przypatrzeć, to widzimy, że strategia dopinania jest w swojej istocie makiaweliczna.
Nieco mniej wyrafinowane metody stosuje marszałek Grodzki. W tym miejscu muszę go trochę bronić. Wylano bowiem potok pomyj na niego, gdy nagrał filmik z przeprosinami narodu ukraińskiego, w którym w imieniu Polaków przeprasza Ukraińców za to, że „finansujemy zbrodniczy reżim rosyjski”.
Otóż moim zdaniem niesłusznie oskarża się marszałka Grodzkiego o podłość czy głupotę. Ja w jego postępowaniu widzę prostą analogię do SS-Standartenführera Stirlitza, który w przebraniu esesmana walczył z hitlerowcami. Oskarżenia o nielojalność są krzywdzące, gdyż w strategii Platformy marszałek odgrywa ważną rolę wioskowego idioty. Wszyscy wiemy, że każda wioska ma idiotę, na którego można zwalić wszelkie niedostatki oraz deficyty tubylców. Taki idiota prowokuje także reakcję Rosji, co pozwala nam rozkminić strategię Putina. Grodzki wspaniale odnajduje się w tej strategicznej roli, mam nawet wrażenie, że jest do niej wręcz stworzony.
Niestety, obok tych strategicznych sukcesów Tuska i Grodzkiego, strategia Platformy ponosi też porażki. Widomym znakiem jest orzeczenie TSUE, które kwestionuje strategię Platformy w kwestii praworządności. Trybunał zakazał sędziom kwestionowania statusu sędziów, także na gruncie prawa krajowego. Tym samym nawet sam Donald Tusk nie może kwestionować ich statusu. Więcej nawet, z wyroku TSUE jasno wynika, że prezydent RP ma prawo powołać na sędziego kogo zechce, bezimienną szwaczkę albo Krystynę Jandę czy Jasia Kapelę i nikomu nic do tego, mówi nam TSUE. Ba! Prezydent może powołać na sędziego nawet marszałka Grodzkiego, jeśli będzie miał taki kaprys. Chociaż wtedy musi wziąć pod uwagę możliwość rozruchów. Naród ma granice swojej wytrzymałości.
Kłody pod nogi strategii Platformy rzucają niestety Stany Zjednoczone, a konkretnie prezydent Biden, który czemuś nie chciał się spotkać z Donaldem Tuskiem ani z Tomaszem Lisem czy Romanem Giertychem. Wolał rozmawiać z Ukraińcami. Istnieje poważna obawa, że Biden nie zna pojęcia „opozycja totalna”, które jest przecież istotą strategii tandemu Tusk-Budka. Więcej nawet powiem, choć to wydaje się niemożliwe, Biden może nie wiedzieć, kim jest Adam Michnik, największy zasób strategiczny Platformy Obywatelskiej.
Inne tematy w dziale Polityka