Wiadomo - mamy sytuację nadzwyczajną, groźną epidemię covid-19 na którą nie ma lekarstwa. Od początku wydawało się więc, że strategia przyjęta przez rząd ma sens.
Teraz mamy więcej danych i wyłania się właśnie taki obraz sytuacji. Po pierwsze, pandemia covid-19 jest groźna, a mogła być jednak katastrofalna. Niby 80% osób przechodzi ją bezobjawowo, niby diagnozowane jest więc jakieś 20% przypadków (ale trudno wierzyć Szwedom - gdzie wyrywkowe badania pokazały, że zainfekowane było 9/10 osób! - skoro ich rząd musi jakoś uzasadnić jakoś swoją zbrodniczą głupotę). Jednak łatwo policzyć że śmiertelność wśród zdiagnozowanych Szwedów wynosi ok. 11 procent, a w Polsce 3,5 procent.
Nie sposób więc odnieść wrażenia, że nie przesadziliśmy z obostrzeniami. Nigdy wcześniej tak niewiele poświęcono dla tak wielu. Co więcej, było to konieczne. Nie wystarczało wprowadzić (i nadal nie można tego zrobić!) nakaz SELEKTYWNEJ IZOLACJI - niech w domach zostaną seniorzy i przewlekle chorzy. Reszta nie mogłaby zupełnie normalnie funkcjonować, co potwierdza nauczka wyniesiona choćby z Wielkiej Brytanii.
Natomiast w tym momencie dzięki tarczy antykryzysowej mamy uratowane:
- usługi gastronomiczne - większość kafejek, pubów i restauracji;
- usługi hotelarskie i rekreacyjne - wiadomo, otworzy się spa, hotele, salony fitness, centra tenisowe i squasha, baseny i sauny etc. ;
- cała powiązana z tym branża turystyczna - biura podróży, przewodnicy, przewoźnicy, sprzątacze, recepcjoniści etc. jak również wypożyczalnie sprzętu;
- sektor usług konferencyjnych i branża muzyczna (organizacja koncertów, festiwali – nie ucierpią na tym nie tylko sami twórcy, którzy przeżyją ten okres bez występów, a nie tylko ze sprzedaży płyt);
- rynek wynajmu krótkoterminowego - niby jego szkoda najmniej, ale będzie nadal pracowało w tej branży sporo osób, w dodatku program rządowy oznacza ratunek dla szeregu podmiotów i zalanie rynku wynajmu długoterminowego nowymi mieszkaniami - ergo tanie mieszkanie dla każdego.
Za chwilę natomiast nastąpi rozkwit sektora budowlanego, bo wzrośnie popyt na mieszkania. Zacznie też się spirala koniunktury - zaczną przyjmować:
- korporacje z usług finansowych i B2B bo popyt na ich usługi dramatycznie wzrośnie;
- prywatne szkoły, przedszkola i żłobki - zatrudnieni przedstawiciele klasy średniej będą mieli jak opłacić czesne;
- banki i firmy ubezpieczeniowe – wróci wysoka ściągalność składek, niezagrożona spłata kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych;
- budżetówka w tym urzędy (głównie w samorządach), a także oświata i szkolnictwo wyższe - wyższe wpływy do budżetu centralnego i samorządowego to wyższe dotacje dla poszczególnych podmiotów.
Nie zapomnijmy też o dodatkowych korzyściach społeczno-zdrowotnych. Ludzie zamknięci w domach nie szlajają się lupanarach, konflikty wcześniej rozładowywane poza domem rozładowują się na miejscu, znikają nałogi. Co więcej, planowane zabiegi i operacje nie są odkładane na nieokreśloną przyszłość - niewiele osób umrze zawał/wylew, których nie można było uniknąć, szastając się po szemranych terapiach.
Naprawdę, to był ostatni moment by nie wkroczyć na szaleńczą drogę epidemii prowadzącej na zatracenie. Jeśli w maju powoli odblokujemy CAŁĄ gospodarkę, to będziemy zbierać obfite plony. Czeka nas bowiem największy rozkwit gospodarczy za naszego życia (pomijam pokolenia, które przeżyły I rządy PiS).
*Ten post jest żywcem przepisany z postu niejakiego flamengisty pod tytułem „Jak rząd rozwalił naszą gospodarkę”. Zmieniłem tylko znaczenia niektórych wyrazów z negatywnych na pozytywne lub odwrotnie, rzadko frazy. Zajęło mi jakieś dziesięć minut. Wszystko po to, żeby pokazać, jak łatwo jest napisać stek głupstw, nie mając żadnego merytorycznego uzasadnienia.
Inne tematy w dziale Gospodarka