seafarer seafarer
2273
BLOG

Wolne Miasto Gdańsk czy Królewskie Miasto Gdańsk?

seafarer seafarer Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 116

Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.
(A lato było piękne tego roku).

Pamiętam ten wiersz z dzieciństwa. W dzieciństwie, inaczej niż teraz, mieszkałem daleko od Gdańska. I tam daleko na południu, dla mnie i dla wszystkich innych, było oczywiste, że Westerplatte jest nasze, wszystkich Polaków. Zawsze 1-go września na Westerplatte odbywały się uroczystości upamiętniające wybuch II WŚ. I były to uroczystości organizowane przez państwo. Tak było, też dziesięć lat temu, gdy ówczesny premier D. Tusk przyjmował w Gdańsku W. Putina. I kręcił głową z ostentacyjną dezaprobatą (obok siedział W. Putin), gdy śp. prezydent Lech Kaczyński, w swoim przemówieniu, zwrócił uwagę, że śmierci z powodu epidemii tyfusu, jeńców wojennych z wojny w 1920r., nie można przyrównywać do śmierci jeńców wojennych w Katyniu, mordowanych strzałem w tył głowy. A takie porównania miały miejsce mediach rosyjskich, przed wizytą W. Putina w Polsce. 

I to, że Westerplatte może należeć wyłącznie do Gdańska, przez długie lata nikomu nie przychodziło do głowy. Ale cztery lata temu zdarzyło się, że ludzie wywodzący się z Gdańska, z opcji politycznej, powstałej na początku lat 90-tych również w Gdańsku przegrali wybory parlamentarne. Po przegranej, która spadła na nich jak grom z jasnego nieba (bo coś im w głowach się ubzdurało, że władza należy im się już do końca świata), przez pierwsze dwa lata dochodzili do siebie, gadając jak w malignie o totalnej opozycji. Ale jak już otrząsnęli się z szoku, to wpadli na inny, ‘wspaniały’ pomysł. Mamy przecież Westerplatte! Do zdyskredytowania PiS-u, wykorzystamy Westerplatte! I tę niegodziwą grę - miejscem heroicznej walki polskich żołnierzy w 1939r., a przez to miejscem symbolicznie należącym do wszystkich Polaków – rozpoczął dwa lata temu, tragicznie zmarły prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Polegało to na próbie przejęcia kontroli nad państwowymi obchodami rocznicy wybuchu II WŚ. Ponieważ teren, na którym stoi pomnik, formalnie jest własnością miasta Gdańska, to prezydent miasta uzurpował sobie prawo narzucania sposobu w jaki te obchody mają się odbywać. Konkretnie chodziło o odczytanie apelu poległych. Zamiast przedstawicieli Wojska Polskiego, jak to było zawsze dotychczas, mieli to zrobić przedstawiciele harcerzy. Harcerzom nic zarzucić nie można, ale to nie ich rola przy obchodach z wojskową asystą. Na szczęście, dzięki zdecydowaniu organizatorów, do dezorganizacji i kompromitacji uroczystości nie doszło. Pani prezydent Aleksandra Dulkiewicz, oczywiście podąża śladami prezydenta Adamowicza. Toteż rząd, aby zapobiec awanturom w przyszłości, na podstawie specjalnej ustawy przejmuje tereny Westerplatte. I bardzo dobrze. Westerplatte należy do wszystkich Polaków, niezależnie od miejsca zamieszkania i poglądów politycznych. Do Gdańszczan również, ale nie do władz Gdańska.

W Gdańsku idzie jeszcze inny bój. Bój o Wolne Miasto Gdańsk. Piękne słowa, piękna nazwa. Nazwa piękna, ale rzeczywistość, która kryje się za tym słowami jest ponura. Wystarczy popatrzeć na stare zdjęcia, jak ówcześni mieszkańcy Gdańska przystroili Długi Targ na przywitanie Hitlera. I nie jest żadną tajemnicą, że z chwila, gdy tylko to było możliwe, Wolne Miasto Gdańsk przyłączyło się z nieskrywaną satysfakcją do Niemiec. Z tych faktów wynika jednoznacznie, jaka to była wtedy wolność w tym mieście. I do tej pięknie brzmiącej nazwy, ale pustej, co więcej z kryjącą się za nią ponurą rzeczywistością, odwołują się od dłuższego już czasu władze miasta Gdańsk. Niemieckie nazwy na budynkach, niemiecki tramwaj jeżdżący po mieście. A na jednym ze skrzyżowań na obrzeżach Gdańska, przez które często przejeżdżam, stoi tablica z napisem "Tu była granica Wolnego Miasta Gdańsk'. Owszem była tam i co z tego? Co władze Gdańska chcą tą tablicą kultywować? Jaką tradycję? Czy to, że tam była granica miasta, które nazywało się Wolne Miasto, a wolnym wcale nie było, to powód do upamiętnienia i dumy? Nie jest. Nie sądzę też, aby ludzie sprawujący władzę w Gdańsku tego nie rozumieli. Rozumieją, ale używają tej nazwy do walki politycznej. Tak samo jak używają do walki politycznej Westerplatte. Epatowanie nazwą Wolne Miasto Gdańsk insynuuje, że w Polsce wolności nie ma. Natomiast wolność zachowała się tylko tutaj w Gdańsku. Zachowała się, bo w Gdańsku władzę sprawuje Platforma. Ok, niech się szczycą wolnością, nikt im tego nie broni. Ale czy walka polityczna usprawiedliwia zakłamywanie historii? Czy dla walki politycznej można nazwie nadawać sens nazwie, którego to sensu ta nazwa nie ma? Co więcej, gdy rzeczywistości ten sens oznaczał zupełnie co innego.

Jest jednak jeszcze inna nazwa. Herbem Gdańska są dwa srebrne krzyże na czerwonym polu z koroną u góry. Herb ten miastu nadał Kazimierz Jagiellończyk, po tym jak Gdańsk został włączony ponownie do Polski. Korona oznaczała, że miasto jest królewskie. Królewskie Miasto Gdańsk - oto jest tradycja warta kultywowania. Co więcej tradycja, która niesie w sobie wart tej tradycji sens. Pod posadzką Katedry Mariackiej, z prawej strony głównego ołtarza, pochowany jest burmistrz Gdańska, Konrad Leczkow okrutnie zamordowany przez Krzyżaków po zdobyciu Gdańska. Burmistrz Leczkow kierował obroną Gdańska. Oczywiście był Niemcem, ale bronił Gdańska dla Polski i dlatego zginął. W Gdańsku, w czasach, gdy było to Królewskie Miasto, podobnie jak w czasach, gdy było to Wolne Miasto, też przeważała ludność niemiecka. Ale Królewskie Miasto Gdańsk mocno stało przy Rzeczypospolitej. Po pierwszym zaborze nadal należał do Polski, mimo, że Prusy zajęły Pomorze. Nawet po 2-gim rozbiorze Gdańsk zbrojnie przeciwstawił się wejściu do miasta wojsk pruskich. Gdy inne miasta (i nie tylko miasta), rozbiory akceptowały bez oporu.

Do tej chlubnej tradycji Królewskiego Miasta Gdańsk, obecne władze Gdańska nie nawiązują. Nawiązują natomiast do tradycji Wolnego Miasta Gdańsk, które władzy Rzeczypospolitej nie akceptowało, natomiast akceptowało władzę hitlerowskich Niemiec. Dziwne, powiem więcej, trudno to zrozumieć.

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (116)

Inne tematy w dziale Polityka