seafarer seafarer
3656
BLOG

O tempora, o mores! Kościół miesza się do polityki a GW i TVN nie protestują

seafarer seafarer Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Dzisiaj człowiek ma lepiej. Żeby wiedzieć co się dzieje w polityce nie musi wychodzić z domu. Wstaje rano, włącza komputer i już wie. Kiedyś wstawał i nieważne deszcz lub słota (czy też letnia spiekota), szedł do kiosku. I kupował Gazetę Wyborczą, aby dowiedzieć się co tam panie w polityce.  Co, nie kupował Gazety Wyborczej?! Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, co nie kupował. Oczywiście w czasach, gdy było jeszcze tylko jedno polskie plemię a GW miała znaczek Solidarności. Pewnie i dzisiaj są jeszcze tacy co kupują tę gazetę nadal. Ale jakoś mało ich, bo Gazeta Wyborcza, która niegdyś była olbrzymem na rynku gazet codziennych, dzisiaj raczej cienko przędzie.

Jaka jest tego przyczyna? No, cóż Gazeta Wyborcza nie osiągnęła zamierzonego celu i nie zdobyła rządu dusz w Polsce. I całe szczęście. Bo dzięki temu, szczęśliwie dla nas wszystkich (i dla samej gazety również), nie stała się drugą Trybuną Ludu.  A ryzyko takie było całkiem realne. Z jednego prostego powodu. Ludzie związani z GW i TVN (między tymi środowiskami jest aż nadto wyraźna ‘jedność moralno-polityczna narodu’) i podzielające prezentowane tam poglądy polityczne są przekonani o tym, że tylko oni są uprawnieni do sprawowania władzy w Polsce. I niedużo brakowało, aby to swoje przekonanie wprowadzili w życie.

Bo powrót tamtych czasów w postaci ‘komuny 2.0’ czyli stałych, nieprzerwanych rządów jednej opcji politycznej, był całkiem realny. Do roku 2015 (z dwoma krótkimi wyjątkami – rząd Olszewskiego i dwa lata rządów PiS-u w latach 2005 - 2007) rządziła w Polsce ta sama opcja polityczna. Na szczęście w 2015r., Polacy zorientowali się do czego to zmierza i wybrali inaczej. I dzięki temu mamy w Polsce realną demokrację. Oczywiście podnoszą się głosy oburzenia, że PO-PiS (choć już nie w koalicji tylko w zdecydowanej do siebie opozycji) zdominował scenę polityczną w Polsce. Faktycznie zdominował, ale taka dominacja w ugruntowanych systemach demokratycznych to norma.  Tak jest w Stanach, Wlk. Brytanii, Niemczech, Francji i tak dalej … Pisałem już o tym nie raz, toteż nie będę się rozwodził.

A ponieważ jest wybór i alternatywa to kampanię wyborczą mamy bardzo burzliwą. Co prawda nie do naszego Sejmu tylko do PE, ale przecież parlament w Brukseli też jest dla nas ważny. Tak więc od polityki nie da się uciec. No więc wstałem wczoraj rano i włączyłem komputer. Oczywiście na pulpicie komputera w rządku ‘popularne’ kliknąłem ikonkę Salonu24. I co przeczytałem?! Na samej górze i na pierwszym miejscu zdjęcie Prymasa Polski ks. arcybiskupa W. Polaka i tytuł: Prymas Polak: Nie widzę ręki, która jest podniesiona na Kościół.

O tej podniesionej ręce było ostatnio u nas głośno. Otóż na święto 3-Maja przyjechał do Warszawy, ‘król' Europy D. Tusk, nieformalny lider opozycji (choć przez wielu zwolenników opozycji z utęsknieniem wyczekiwany, aby został znowu formalnym liderem) aby wygłosić ‘przełomowe’ przemówienie. Ale przełomowe przemówienia są trudne a D. Tusk jest znany z tego, że w trudnych sytuacjach wyręcza się innymi. Tak też było i 3-go Maja. Aby wystąpienie mogło zyskać miano ‘przełomowego’, D. Tusk posłużył się L. Jażdżewskim, który dał do wystąpienia D. Tuska swój ‘support’. W celu przejęcia elektoratu Wiosny Biedronia, która na ataku na Kościół chce wjechać do PE, ‘support’ ten był mocno atakujący Kościół. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. J. Kaczyński, który być może mistrzem oratorskim nie jest, ale myśli swoje wyraża szybko i składnie. I na wystąpienie nieformalnego lidera opozycji (i ‘support’ jego przybocznego) J. Kaczyński błyskawicznie odwinął się cytatem z Prymasa Tysiąclecia – kto podnosi rękę na Kościół podnosi rękę na Polskę.

Ale kampania wyborcza jeszcze się nie skończyła. I kilka dni temu była premiera filmu T. Sekielskiego o pedofilii wśród księży. Film drastyczny. Jednak o tym problemie wśród księży słychać było już od dawna. I o tym, że problem nie został, przez hierarchów Kościoła należycie rozwiązany, też było wiadomo. Ale opublikowanie tego filmu, na dwa tygodnie, przed wyborami do PE znowu rozpętało burzę. I pojawiły się podejrzenia, że celem tego filmu, nie jest dobro dzieci, ale atak na Kościół i wykorzystanie tego ataku do walki wyborczej. Podejrzenia jak najbardziej zasadne, uwzględniając czas, w którym ten film został upubliczniony.

I teraz swój ruch wykonał formalny lider opozycji, czyli G. Schetyna (ponieważ sytuacja zrobiła się trudna to lider nieformalny, czyli D. Tusk znowu zniknął niepostrzeżenie). Ten formalny z kolei długo myślał i w końcu wymyślił. Dopiero po filmie Sekielskiego. I z wyraźnie widocznym na twarzy wysiłkiem - co mu się często zdarza, gdy jakąś głęboką myśl musi wygłosić - srogo zakomunikował. Kto podnosi rękę na dzieci podnosi rękę na państwo.

I tak to było z tymi podniesionymi rękami. Wypowiedź J. Kaczyńskiego w żaden sposób nie odnosiła się do filmu Sekielskiego, bo miała miejsce zanim film został wyświetlony. Powodem tej wypowiedzi było ‘przełomowe’ wystąpienie D. Tuska i ‘support’ L. Jażdżewskiego do niego. Które to przemówienia zostały wygłoszone w Święto 3-go Maja, ale nie po to, aby uczcić to święto pierwszej w Europie konstytucji tylko po to, aby zjednać dla Platformy (przemianowanej na czas wyborów w Koalicję Europejską) antyklerykalnych wyborców Biedronia. Z kolei wypowiedź G. Schetyny, co prawda już po filmie, to tak naprawdę odnosiła się do wypowiedzi J. Kaczyńskiego. Nie mówiąc o tym, że insynuowała, iż PiS osłania pedofilię wśród księży.

Zaraz po emisji filmu, zabrał też głos Prymas Polski, abp W. Polak. Od czasu śmierci kardynała Józefa Glempa, stanowisko Prymasa w polskim Kościele jest stanowiskiem wyłącznie tytularnym, przypisanym do stanowiska biskupa gnieźnieńskiego. Niemniej tytuł ten, choć nominalny tylko, nadal ma swoją wagę. Ale arcybiskup W. Polak, od czasu swojej nominacji na biskupstwo gnieźnieńskie i otrzymania tytułu Prymasa, pozostawał w cieniu i rzadko zabierał publicznie głos. Po publikacji filmu Tomasza Sekielskiego przedstawił jednak swoją opinię. Jego pierwsza wypowiedź w tej sprawie była następująca – ‘Jestem głęboko poruszony, tym co zobaczyłem w filmie Tomasza Sekielskiego’. Trochę dziwne było to stwierdzenie ks. abpa gnieźnieńskiego, Prymasa Polski. Czyżby ks. abp nie wiedział wcześniej o pedofilii wśród księży? To dopiero z filmu ks. abp dowiedział się jak odrażające jest to, gdy ksiądz wykorzystuje seksualnie dzieci? No, cóż nie wątpię, że wiedział i przeciwdziałał. Natomiast wypowiedź ta to pewnie efekt emocji, które ten film wyzwolił.

Ta emocjonalna wypowiedź Prymasa, niewątpliwie nie umknęła też w kręgach ‘obrońców’ Kościoła ze środowiska Gazety Wyborczej i TVN-u. Obrońców przed tym, aby Kościół nie mieszał się do polityki. No i oczywiście bezkompromisowych demaskatorów. Gdy tylko zdarzy się przedstawicielowi Kościoła, coś powiedzieć w sprawach publicznych. Wtedy od razu słychać gromkie wołanie. Kościół miesza się do polityki! Oczywiście zawsze, gdy była to wypowiedź ze strony przedstawicieli Kościoła ‘obskuranckiego’, ‘zacofanego’ i ‘ksenofobicznego’. No i oczywiście gdy była to wypowiedź nie po myśli ‘obrońców’ Kościoła nowoczesnego. I tak TVN zaprosił abpa W. Polaka do programu Fakty po Faktach. Rozmowę prowadziła, pełna empatii dla Kościoła, dziennikarka Katarzyna Kolenda-Zaleska. Oczywiście pełna empatii dla Kościoła nowoczesnego. Bo dla Kościoła ‘obskuranckiego’, ‘zacofanego’ i ‘ksenofobicznego’ nie ma litości. I jakąkolwiek wypowiedź o sprawach publicznych z tamtej strony, bezlitośnie piętnuje. Kościół miesza się do polityki!!!

Rozmowy z ks. Prymasem nie będę streszczał, bo pewnie wszyscy ją oglądali. Zwrócę jedynie uwagę na końcowy fragment. Ten, w którym zabrzmiały cytowane potem przez wszystkie media słowa Prymasa. „Nie widzę ręki podniesionej na Kościół”. Otóż rozmowa w Faktach po faktach z ks. Prymasem, dotyczyła filmu T. Sekielskiego. Na koniec padły jednak inne pytania. Ponieważ są wybory to nasza, pełna empatii dla nowoczesnego kościoła a bardzo pryncypialna dla kościoła ‘obskuranckiego’ dziennikarka, zaczęła pytać o kampanię wyborczą. Czyli sprawy publiczne. Między innymi o władzę państwową (jej stosunek do kościoła) i o plakaty wyborcze na kościołach. W trakcie rozmowy, na twarzy dziennikarki wymalowana była empatia dla cierpiącego, z powodu grzechów księży pedofili (nowoczesnego) Kościoła. Teraz ta empatia zniknęła i wyraz twarzy dziennikarki zmienił się na pryncypialny.

I Katarzyna Kolenda-Zaleska nie byłaby sobą, gdyby nie zadała tego jednego, jedynego pytania. Pytania, dla którego ks. Prymas został poproszony o to spotkanie przed kamerami i dla którego cała rozmowa się odbyła. Pytanie dotyczyło oczywiście ręki podniesionej na Kościół. Czyli słów, które wypowiedział J. Kaczyński w odniesieniu do wystąpienia L. Jażdżewskiego. I zanim jeszcze był znany film Tomasza Sekielskiego.

Zastrzeżenia ks. Prymasa, że w tym kontekście, w kontekście filmu o nierozwiązanym problemie pedofilii wśród księży, nie można mówić o ataku na kościół, do opinii publicznej już się nie przebiły.

W świat poszło to o co chodziło. To co miał na celu cały wywiad, czyli sprowokowanie ks. Prymasa do wypowiedzi, którą można by wykorzystać dla swoich politycznych celów. I to się udało. W świat poszedł przekaz. Ksiądz Prymas zakwestionował słowa J. Kaczyńskiego.

Hm, jeżeli biskup i do tego prymas, polemizuje z politykiem, co więcej kwestionuje słowa polityka, to znaczy, że Kościół miesza się do polityki!

Dlaczego więc, Gazeta, Wyborcza, TVN z Katarzyną Kolendą-Zaleską na czele nie pałają świętym oburzeniem w sprawie tej wypowiedzi Prymasa? 

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (65)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo