Wybory do PE już wkrótce. Kampania wyborcza nabiera rozpędu. Opozycja bardzo się stara, aby narzucić tej kampanii swoją narrację. My (opozycja) jesteśmy proeuropejscy. PiS natomiast jest antyeuropejski, PiS marginalizuje pozycję Polski w Europie, PiS dąży do polexitu. I to dorabianie gęby, jak to ujął kiedyś Gombrowicz przy innej okazji, trwa na całego. A jak jest naprawdę? Kto jest proeuropejski a kto antyeuropejski? I na czym dzisiaj polega proeuropejskość? Poniżej kilka słów w tej sprawie.
Tak się składa, że obecna europejska rzeczywistość ekonomiczna, ma swój początek dokładnie 71 lat temu. I dzisiaj jest okrągła rocznica. To było w 3 kwietnia 1948r., gdy Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił European Recovery Program (Plan Odbudowy Europy), znany potocznie pod nazwą planu Marshalla. Marshall był amerykańskim sekretarzem stanu, z którego inicjatywy ten program powstał. Plan Odbudowy Europy, przyjęty przez amerykański Kongres, przewidziany był dla całej Europy, dla Polski również. Ale Polska, z woli Stalina – planu Marshalla nie przyjęła. Państwa zachodnie, gdzie wola Stalina nie sięgała – plan przyjęły.
A to właśnie plan Marshalla dał podstawy rozwoju gospodarczego Europy Zachodniej, który dzięki gospodarce rynkowej, przyniósł efekt w postaci dzisiejszego dobrobytu jej obywateli. Natomiast Europa Środkowa (nie z własnej woli), nie tylko tej podstawy w postaci planu Marshalla nie miała, ale zamiast budowania gospodarki rynkowej i dobrobytu budowała komunizm, który miał ‘uszczęśliwić’ świat. Z kolei budowa ‘najlepszego’ z ustrojów i ‘uszczęśliwianie’ świata, o dziwo zamiast polepszać, pogarszały los i codzienny byt ludzi. No i oczywiście wymagały dyktatury ‘proletariatu’. Toteż mieszkańcy Europy Środkowej (a wśród nich i my Polacy), żyli w biedzie i zniewoleniu. I tak doszło do tego, że wszyscy mieli już dość. Również komuniści, którym marny ersatz zachodniego dobrobytu w postaci sklepów z żółtymi firankami też nie wystarczał. I w efekcie nastąpiły takie zdarzenia jak pierestrojka, okrągły stół, obalenie muru w Berlinie i kolejne aksamitne rewolucje w demoludach (za wyjątkiem jednej w Bukareszcie, która tak całkiem aksamitna nie była). I komunizm się skończył, co nasza aktorka Joanna Szczepkowska ogłosiła, w komunistycznej jeszcze telewizji.
Komunizm się skończył, ale pozostawił po sobie skutki w postaci biedy i zacofania gospodarczego. Ale to nie znaczy, że tak zawsze będzie! Że już na zawsze, Europa zachodnia będzie nowoczesna i gospodarczo rozwinięta a Europa środkowa będzie zacofana i pozostanie jedynie źródłem taniej siły roboczej dla bogatej kuzynki z zachodu. Nie takie zmiany historia Europy i świata widziała. Wystarczy wspomnieć tylko starożytny Rzym, który w swoich czasach był wręcz wzorcem rozwoju i nowoczesności. A w czasach współczesnych, choćby Imperium Brytyjskie. Jeszcze na początku XX w., potęga światowa, dzisiaj (przykro na to patrzeć) kłopotliwy interesariusz na brukselskich korytarzach. Jednak pięćdziesiąt lat to kawał czasu. Co więcej, te stracone lata pozostawiły ślad w mentalności wielu ludzi. Po co nam nowe lotnisko, przecież lotnisko jest w Berlinie. Po co nam port kontenerowy w Świnoujściu, przecież taki jest w Hamburgu. Tak mówią i rozumują ludzie, którzy mają się za światłych i nowoczesnych. Jednym słowem mają się za postępowych Europejczyków. Ludzie obecnej opozycji. Toteż nadrobić ten stracony czas nie jest łatwo.
Ale to, że nie jest łatwo nie znaczy, że jest to niemożliwe. Oprócz światłych, nowoczesnych i postępowych Europejczyków, mamy jeszcze w Polsce ludzi zwykłych. Ludzi, którzy inaczej niż owi, ‘nowocześni’ i ‘postępowi’, widzą sens budowy lotniska, portu czy też reindustrializacji i repolonizacji naszej gospodarki. Bo rozumieją, że to prowadzi do wyrównania poziomu życia Polaków z tym, jaki mają Francuzi, Niemcy czy też Włosi. I te dążenia zwykłych ludzi rozumie PiS. Jednym z haseł kampanii PiS-u są następujące słowa - "Polska jest sercem Europy i chodzi nam o to, aby w tym sercu uzyskać dla Polaków europejski poziom życia".
Im, zachodnim Europejczykom, łatwiej było osiągnąć ten rozwój, bo oni mieli plan Marshalla i pięćdziesiąt lat więcej. My Planu Odbudowy Europy i tych pięćdziesięciu lat nie mieliśmy. Zabrał je nam komunizm. I na dobrobyt, który oni mają już od dawna, musimy wybić się dopiero teraz. Choć musimy to zrobić sami, to jednak Unia do tego też jest potrzebna. Można powiedzieć, że Unia ma know-how, którym – zapraszając i przyjmując nas do siebie – jest zobowiązana się podzielić. Podzielić się wiedzą i doświadczeniem a nie nakazywać i wytykać przy byle okazji, że coś robimy po swojemu. Jak my ten know-how wykorzystamy, to już jest nasza sprawa. W Brukseli nie muszą się martwić, wykorzystamy dobrze bo to leży w naszym interesie.
I wbrew temu co insynuuje opozycja o antyeuropejskości, marginalizacji i polexicie, to właśnie PiS jest proeuropejski. Bo praktycznie tę proeuropejskość realizuje. A nie tylko, jak opozycja przy każdej okazji i co gorzej gołosłownie o tym mówi.
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka