Miałem jeszcze chwilę do odjazdu pociągu. Wyszedłem, więc na zewnątrz aby popatrzeć na tę maszkarę architektoniczną, co stoi obok. A którą pani prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, w pierwszym roku swoich rządów w stolicy, kazała wpisać do rejestru zabytków. Ciekaw jestem, czego to jest zabytek? Architektury na pewno nie. Bo piękna architektonicznego w nim nie ma za grosz. Ciężkie to, przytłaczające i kompletnie bez proporcji. I obskurna elewacja z figurkami na zwieńczeniach zarówno głównej bryły wieżowica jak i poszczególnych przybudówek. Figurki, które przypominają plastikowe krasnoludy sprzedawane na przydrożnych straganach w pobliżu naszej zachodniej granicy. A które trafiają w ‘wyrafinowane’ estetyczne gusta naszych zachodnich sąsiadów. Jeżeli zabytek, to chyba jedynie komunizmu i zniewolenia. Które to komunizm nam przyniósł. Ale czy zniewolenie, to coś, co trzeba pielęgnować? Nie sądzę.
I jak sobie patrzyłem na ten ‘zabytek’, podszedł do mnie bezdomny. I tu ukłon w stronę tamtego systemu, którego symbolem w Warszawie jest PKiN. W tamtym czasie, mówiąc kolokwialnie, był brud, smród i ubóstwo. Ale bezdomnych na Centralnym nie było. Generalnie w ogóle nie było. Jak oni to robili, że bezdomnych nie było widać, pozostaje zagadką. I ten bezdomny poprosił o dwa złote na kanapkę. Akurat tak się złożyło, że chwilę wcześniej, w głównym holu Centralnego, kupiłem sobie kanapkę. Z myślą, że zjem ją w pociągu.
Dając pieniądze bezdomnemu, człowiek ma często moralny dylemat. Że te pieniądze zamiast na chleb, w rzeczywistości idą na alkohol. Ten bezdomny też miał twarz mocno zaczerwienioną. Co wskazywało, że za kołnierz nie wylewa. Ale on prosił o dwa złote na kanapkę. A ja miałem kanapkę. Więc przekorna myśl przemknęła mi przez głowę. Dam mu kanapkę, na którą zbiera pieniądze. Jak weźmie to spełnię dobry uczynek. Nakarmię głodnego. Sam też byłem trochę głodny i szkoda mi było tej kanapki. Więc ten mój dobry uczynek, nabierał jakby bardziej doniosłego wymiaru. A jak odmówi to będę miał czyste sumienie. Że nie przyczyniłem się do wspomagania alkoholizmu. Wyjąłem, więc kanapkę z torby i dałem ją bezdomnemu.
Bezdomny był wyraźnie zaskoczony. Ale wziął. I otworzył tak jak by chciał ją zjeść. Poczułem w tym momencie wyrzut sumienia. Że bezpodstawnie go podejrzewałem. I niesprawiedliwie osądziłem. Ale bezdomny nie wyjął kanapki z opakowania i nie zaczął jeść. Zajrzał tylko do środka i zamknął opakowanie z powrotem. I z kanapką w ręku zniknął za rogiem Centralnego. Tym od strony tego ‘koszmarka’ z komunistycznych czasów, na którego wyszedłem wcześniej popatrzeć. Moje brzydkie podejrzenia, co do intencji bezdomnego wobec kanapki, którą mu dałem, wróciły. Przyszło mi na myśl, że poszedł za róg, abym nie widział jak ją wyrzuca. Do odjazdu pociągu ciągle było kilkanaście minut. Odczekałem, więc chwilę i poszedłem zobaczyć, co bezdomny zrobi z kanapką. Na zewnątrz Centralnego, od strony PKiN-u jest długa wolna przestrzeń. Bezdomny akurat podchodził do grupy czterech mężczyzn. Chyba też bezdomnych. Ale było zbyt daleko, więc tego nie wiem na pewno. Nie mniej, mimo odległości widać było, że jeden z tych mężczyzn wyróżnia się. Był roślejszy od pozostałych. Jego ubranie też było jakby lepsze, albo przynajmniej sprawiało wrażenie, że jest lepsze. Jednym słowem lider, przywódca.
Dzisiaj, człowiek żyjący w wysoko rozwiniętej cywilizacji już nie odczuwa potrzeby, żeby się podporządkować silniejszemu. Wręcz odwrotnie, znakiem naszych czasów jest wolność i równość. Jeżeli nawet mamy przywódców, to ich sobie demokratycznie wybieramy. Na określony czas. I nie odczuwamy wobec nich żadnego poddaństwa. I nie poddajemy się dominacji. W grupie stojących mężczyzn przy Centralnym było inaczej. Ten jeden, dominował nad pozostałymi. Tak jak dominuje przywódca stada. Bezdomny podszedł do niego i oddał mu moją kanapkę. Przywódca otworzył opakowanie i zaczął jeść. Z bezdomnym, któremu ją dałem nie podzielił się.
Czas odjazdu mojego pociągu był już blisko. Wróciłem do holu i kupiłem drugą kanapkę. A potem poszedłem na peron i wsiadłem do pendolino. Byłem z powrotem w cywilizacji.
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo