seafarer seafarer
1052
BLOG

Refleksje (niestosowne?) po odsłonięciu pomnika

seafarer seafarer Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

Wczoraj został odsłonięty pomnik upamiętniający katastrofę w Smoleńsku. Osiem lat zajęło zanim powstał ten pomnik. W katastrofie zginął urzędujący prezydent RP z żoną, były prezydent RP na uchodźstwie, wielu generałów (praktycznie wszyscy dowódcy Wojska Polskiego), wielu polityków ze wszystkich opcji politycznych, działacze społeczni w tym Anna Walentynowicz. Anna Walentynowicz to szczególna osoba w naszej najnowszej historii. Określana jest, jako współzałożycielka Solidarności. Ale A. Walentynowicz nie była tylko zwykłą współzałożycielką. Bez niej prawdopodobnie Solidarności by nie było. Po pierwsze, dlatego, że to z powodu jej zwolnienia z pracy, wybuchł strajk w stoczni Gdańskiej. A po drugie, to ona potem, gdy L. Wałęsa chciał zakończyć strajk w stoczni (bo zarząd stoczni spełnił żądania stoczniowców) nie pozwoliła na jego zakończenie. I doprowadziła, wspólnie z Aliną Pieńkowską do tego, że strajk trwał nadal już jako strajk solidarnościowy. W katastrofie zginęła też cała załoga i ludzie z ochrony prezydenta. Jednym słowem zginęli wszyscy – 96 osób. Największa katastrofa i największa tragedia w powojennej historii Polski.  I osiem lat zajęło, aby ją godnie upamiętnić. Kto spowodował, że tak długo trwało upamiętnienie tej tragedii? I dlaczego?

Odpowiedź na pierwsze pytanie jest jedna i oczywista – Platforma. To Platforma, przez sześć lat swoich rządów po katastrofie, blokowała zbudowanie pomnika. Zarówno tego, który by upamiętniał wszystkich, którzy zginęli jak i samego prezydenta. Ktoś powie, że zbudowano pomnik na Powązkach. Tak zbudowano. Ale Powązki to cmentarz. A na cmentarzu buduje się nagrobki a nie pomniki. I ten, który tam powstał, jest takim symbolicznym nagrobkiem tych, którzy zginęli w katastrofie a nie pomnikiem.

I drugie pytanie – dlaczego? Różni ludzie znajdują różne odpowiedzi. Bo nienawiść, bo różnice polityczne, bo Polacy podzielili się na dwa plemiona i tak dalej … Owszem te wymienione sprawy były i są. Ale to są objawy a nie przyczyny. Przyczyną podstawową był (i jest) interes polityczny Platformy. Gdyż w zbudowaniu pomnika ofiarom katastrofy Platforma widziała nie upamiętnienie tych, którzy zginęli ale zagrożenie swojej popularności!

Dlaczego? Dlatego, że ludzie przychodząc pod pomnik mogli się zastanawiać nad różnymi sprawami. Mogli na przykład zastanawiać się nad tym czy badanie przyczyn katastrofy było przeprowadzone sumiennie i solidnie. I co wtedy? Przecież to rząd Platformy zadecydował o tym, że badanie przyczyn katastrofy, zostało oddane Rosjanom. A to, co przeprowadzono w Polsce (za czasów Platformy) to była fikcja nie badanie. Stojąc też przed pomnikiem, mogli także sobie pomyśleć, że w katastrofie zginęli zasłużeni ludzie. A przecież to byli głównie ludzie z PiS-u, prezydent L. Kaczyński przede wszystkim.  W Warszawie, pod pomnik przychodzi wielu ludzi. Nie tylko z Warszawy, przyjeżdżają z całej Polski.

I pod pomnikiem mogłaby się rodzić sympatia do PiS-u. A przecież do tego absolutnie nie można było dopuścić. I stąd wzięła się ta ‘tabliczka’ z napisem wykonanym czarną farbą, którą umieścił na ścianie Pałacu Prezydenckiego, prezydent B. Komorowski. A nie porządna tablica godna urzędu, który sprawował on i jego poprzednik. Stąd też wzięła się, uwłaczająca godności prezydenta i osób, które zginęły w katastrofie, lokalizacja pomnika przy zajezdni autobusowej. Lokalizacja, którą proponowała pani prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Forma tabliczki na ścianie taka, aby jej nikt nie widział a lokalizacja pomnika taka, aby nikt tam nie chodził (bo kto pójdzie oglądać pomnik w zajezdni autobusowej). W końcu jednak pomnik powstał. I choć nie na Krakowskim Przedmieściu, gdzie zaraz po katastrofie przychodzili ludzie, uczcić pamięć prezydenta i wszystkich, którzy zginęli w katastrofie, to jednak w równie godnym miejscu.

Odsłonięcie pomnika to chwila, zadumy, refleksji a być może także wybaczenia. Bo z chwilą postawienia pomnika coś kończy i coś zaczyna. I takie głosy się pojawiają. Przed odsłonięciem pomnika Ufka napisała, że zamyka klamrą, sprawę katastrofy. Z kolei inny bloger pisał o wybaczeniu. Wiele wpisów jest również w tym tonie. A ja natomiast, niestosownie przypominam i wypominam sprawy przykre. Dlaczego? Otóż, dlatego, że w przypadku tej katastrofy zbudowanie pomnika nie zamyka jeszcze sprawy. Nie zamyka, ponieważ wyjaśnienie przyczyn katastrofy ciągle pozostaje otwarte. Bloger, który pisał o wybaczeniu, w dyskusji pod swoją notką napisał, że brak dowodów przekonał go tym, że była to zwykła katastrofa a nie zamach.

Tak napisał, brak dowodów! I wielu ludzi tak uważa. To była zwykła katastrofa bo nie ma dowodów, że było inaczej. Otóż jest zasadnicza różnica pomiędzy 'brakiem dowodów' a 'brakiem dostępu do dowodów'. W przypadku katastrofy smoleńskiej mamy do czynienia z brakiem dostępu do dowodów a nie brakiem dowodów. I nie chodzi o to, że to mają to być dowody na to, że był zamach czy tez, ze nie było zamachu. Badanie jakiejkolwiek katastrofy przeprowadza się badając dowody rzeczowe, czyli badając wrak samolotu, samochodu, pociągu, czy nawet statku (badając go na dnie morza jak to było w przypadku promu Jan Heweliusz). W przypadku katastrofy samolotu TU-154M strona polska nie miała dostępu do dowodów rzeczowych, czyli wraku samolotu i czarnych skrzynek. A nawet do ciał ofiar katastrofy, bo przywieziono je w zalutowanych trumnach i nie otwarto przed złożeniem do grobów.

Z kolei strona rosyjska, owszem miała dostęp do dowodów rzeczowych. Ale wiarygodność badania przyczyn katastrofy przez stronę rosyjska jest zerowa. Udowodniły to ekshumacje ciał, które dopiero wiele lat po katastrofie, są przeprowadzane. Zamiany ciał i błędy w opisie sekcji zwłok dowodzą, że z ciałami ofiar katastrofy obchodzono się niestarannie (nadzwyczaj oględnie mówiąc). Jeżeli więc sekcje zwłok ofiar katastrofy, były robione niedokładnie to jak można mieć pewność, że badanie przyczyn katastrofy było zrobione sumiennie i solidnie. I że ze znalezieniem prawdziwych przyczyn katastrofy nie było tak jak z wkładaniem ciał do trumien?

Czyli wracamy do początku. Nie było dostępu (i nadal nie ma) do dowodów rzeczowych wobec tego dalej nie wiemy, jaka była przyczyna katastrofy. A to trzeba wyjaśnić. I jestem przekonany, że jest to możliwe i że zostanie wyjaśnione.

Dopiero wtedy, będzie można mówić a zamykaniu klamry i wybaczeniu.

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (87)

Inne tematy w dziale Polityka