Dzisiaj rano Igor Janke zamieścił notkę pod takim tytułem. Z apelem o pomysły, co zrobić, aby wypadków było mniej. Aby ludzie nie ginęli na naszych drogach tak jak ostatnio pod Nowym Miastem i tak jak to się dzieje każdego dnia. Odpowiadając na apel chcę wspomnieć o jednej sprawie, której chyba żaden z komentujących na blogu nie poruszył. Chodzi mi o formy odpłatności za korzystanie z naszych autostrad. Jestem przekonany, że zmiana obecnego systemu, byłaby pomocna w zwiększeniu bezpieczeństwa na naszych drogach.
Dlaczego tak uważam? Postaram się to pokrótce wyjaśnić. Otóż przyjęty u nas model autostrad płatnych powoduje, że w kraju istnieją dwie oddzielne sieci drogowe. Jedna to sieć dróg tradycyjnych, druga to sieć autostrad. Oczywiście te dwa systemy łączą się ze sobą. Ale tych połączeń jest mało i są bramki. I problem w tym, że przejazd przez bramki kosztuje. W sumie efekt jest taki, że autostrady (czyli drogi bezpieczne) są puste, a jeżeli nie puste to przynajmniej wykorzystane w niewystarczającym stopniu.
Zdarza mi się korzystać z autostrady A1 na trasie Gdańsk - Nowe Marzy (tylko tyle, bo na razie więcej nie ma). Samochodów tam jak na lekarstwo. Natomiast zwykła szosa, która biegnie obok i równolegle do autostrady jest zatłoczona. Wytłumaczenie, dlaczego tak się dzieje jest proste. Przejazd samochodem tego odcinka autostrady (ok. 100 km) kosztuje 17.5 zł (tirem pewnie odpowiednio więcej). Toteż kierowca jadąc trójmiejską obwodnicą i dojeżdżając do skrzyżowania przed wjazdem na autostradę musi podjąć decyzję. Decyzję, która zwiększy i tak już zwykle duże koszty podróży.
W zwykłych codziennych decyzjach nikt nie przeprowadza skomplikowanego procesu myślowego. Że jak nie pojadę autostradą to mój samochód zwiększy tłok na drodze a to zwiększy ryzyko wypadku … itd. Decyzja jest prosta. Wydać dodatkowe pieniądze, albo nie wydać. I jak kierowcy bardzo się nie spieszy to pieniędzy dodatkowo nie będzie wydawał. I jedzie starą drogą przez Pszczółki. No i tłok na tej drodze się zwiększa. I o nieszczęście nie jest trudno.
Druga ważna kwestia (obok indywidualnych finansów) to techniczna możliwość wjechania na autostradę. Przy autostradach płatnych, ilość wjazdów (i zjazdów) na autostradę z oczywistych względów jest mniejsza. No, bo potrzebne są bramki, potrzebna jest obsługa a to wszystko kosztuje. W ekonomii nie ma litości. Im większe koszty tym mniejsze zyski. A przecież firmy eksploatujące autostrady chciałyby wyłożone na budowę nakłady odzyskać jak najszybciej no i oczywiście zarobić też. W związku z tym skrzyżowań łączących dwa systemy dróg jest mało.
Natomiast zupełnie inna byłaby sytuacja gdyby autostrady były bezpłatne (piszę bezpłatne w uproszczeniu, bo jednak w jakiś sposób trzeba je finansować). Po pierwsze kierowca przed owym skrzyżowaniem na obwodnicy trójmiejskiej (i wszędzie indziej) miałby zupełnie inny dylemat: jechać wygodnie, szybko i bezpiecznie autostradą czy też tłuc się starą drogą przez Pszczółki. Jakie byłyby te decyzje łatwo przewidzieć?
W efekcie na starej drodze zostałby tylko ruch lokalny a cały tranzyt przeniósłby się w stu procentach na autostradę. A po drugie, ilość skrzyżowań łączących autostrady ze zwykłymi drogami byłaby większa, bo jak wspomniałem już wyżej, niższy byłby koszt ich budowy i eksploatacji. W ten sposób drogi tradycyjne jak i autostrady stanowiłyby jednolitą sieć komunikacyjną nawzajem się uzupełniającą. I autostrady byłyby wykorzystywane w dużo większym stopniu niż dotychczas. A ponieważ są one bezpieczniejsze to i wypadków byłoby mniej.
Tutaj z góry odpieram argument, że są kraje (Francja, Włochy) gdzie autostrady też są płatne a wypadków jest tam mniej niż u nas. Zgadza się, tak jest. Ale tam autostrad jest więcej i ludzie są bogatsi (i ten dylemat przed owym skrzyżowaniem na obwodnicy, o którym na początku wspomniałem jest tam mniej dokuczliwy). No i oczywiście drogi lokalne są zdecydowanie lepsze niż u nas. Zanim dojdziemy do takiej ilości autostrad, stanu dróg lokalnych i poziomu życia ludzi jak we Francji, czy też we Włoszech sporo czasu minie. Natomiast system płatności autostrad można zmienić szybko.
Kwestią otwartą natomiast pozostaje pytanie jak to zrobić? Rozwiązań nie proponuję, bo to sprawa specjalistów. Ale dowodem, że takie rozwiązania są możliwe są kraje (Niemcy, Holandia, Belgia) gdzie problem ten rozwiązano. Tam autostrady są bezpłatne (w znaczeniu, że nie ma opłat przy wjeździe). Sądzę, że można by było i warto by było skorzystać z rozwiązań, które tam są stosowane.
I niewątpliwie wtedy, nasze autostrady, (choć ich niewiele jeszcze, ale i dlatego jest to tym bardziej ważne) byłyby zdecydowanie lepiej wykorzystane. I w efekcie wypadków byłoby mniej.
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka