Ostatnie dni przed Świętami. Na ulicach korki, że przejechać nie można. W supermarketach przewalają się tłumy. Przy kasach ogromne kolejki, a nam tak bardzo się spieszy. Jeszcze nie kupiliśmy wszystkich prezentów, w domu też jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Choinkę trzeba ładną znaleźć i przywieźć. A gdzie jeszcze gotowanie, pieczenie? Jak tu zdążyć z tym wszystkim? I zdenerwowanie narasta i wybuchamy. I mamy żal do męża, do żony, do dzieci, że nie pomagają, że ich własne sprawy są dla nich ważniejsze.
‘Marto, Marto troszczysz się i niepokoisz o wiele a potrzeba mało …’, takie słowa usłyszała od Jezusa jedna z sióstr, gdy ten w drodze po Galilei, zatrzymał się u nich na chwilę a ona tak bardzo się starała i szykowała, aby wszystko wypadło jak najlepiej.
To było już wiele lat temu. Zaokrętowałem na statek niedługo przed Świętami. Obsada tego statku, jak zwykle to bywa, była w pełni międzynarodowa. Marynarze na pokładzie i kucharz to byli Rosjanie (to było jeszcze przed napaścią Rosji na Ukrainę), starszy oficer z Ukrainy a bosman i starszy mechanik byli z Cabo Verde[1]. Ale na tym statku nie było załogi. To znaczy formalnie, oczywiście była. Bo przecież bez załogi statek nie popłynie w morze. Ale ta załoga to byli poszczególni ludzie, zamknięci w sobie, którzy po wykonaniu wyznaczonej pracy zamykali się w swoich kabinach[2]. Pewnie była to ‘zasługa’, typowo pruskiego drylu, jaki panował na statku za poprzedniego kapitana.
Zbliżały się Święta. Nie czułem się jednak świątecznie a wręcz odwrotnie, byłem w dość przygnębiającym nastroju. W kraju Święta, szczególnie wigilia, są tak bardzo uroczyste. Choinka, zastawiony stół, opłatek, życzenia, prezenty no i przede wszystkim ta szczególna atmosfera, atmosfera jedynego takiego wieczoru w roku. I będąc w kraju, w domu nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że nie wszędzie tak jest. Że nie w każdym kraju, w tym dniu zwierzęta przemawiają ludzkim głosem. No, bo żeby ten wieczór był taki szczególny, potrzebnych jest wiele bardzo prozaicznych spraw. Karp, uszka, barszcz i jeszcze wiele, wiele innych nie tylko potraw i nie tylko materialnych rzeczy…. Jak jest cała polska załoga to nie ma problemu. Wszyscy wiedzą, jaki ten wieczór jest i kucharz zawsze coś znajdzie i przygotuje lepiej lub gorzej. A tutaj z Polski ja sam! Jak zrobić Święta? Jak przygotować wigilię?
Beznadziejna sprawa. Z ciężkim sercem, niemniej próbowałem coś robić. W statkowym magazynku znalazłem choinkę i postawiłem ją w mesie[3]. Z ubieraniem choinki było gorzej, bo żadnych bombek nie było, niemniej w mesie świąteczny element już był. Kucharz Rosjanin (Rosjanie, mimo, że żyją tak blisko nas, niewiele wiedzą o naszej wigilii, a w ogóle, jako prawosławni Święta obchodzą dwa tygodnie później) za moją sugestią przygotował rybę i zrobił ‘pielimieńje’[4], które miały robić za uszka do barszczu, upiekł też jakieś ciasto. Wieczorem marynarze przyszli na kolację. Zanim usiedliśmy do stołu, złożyłem im świąteczne życzenia i podzieliłem się opłatkiem, który przywiozłem ze sobą z domu. Opowiedziałem im też, dlaczego ten opłatek i o tym jak ludzie w Polsce spędzają ten wieczór. Potem usiedliśmy do skromnej kolacji wigilijnej. Może nawet więcej niż skromnej. A po kolacji jeszcze przez chwilę siedzieliśmy przy lampce wina i rozmawialiśmy.
I wtedy, czarnoskóry bosman z Cabo Verde powiedział. To była najpiękniejsza wigilia na statku w moim życiu …
I poczułem, że jednak są Święta. I że na statku znowu jest załoga. ‘Marto, Marto troszczysz się i niepokoisz o tak wiele, a potrzeba mało’
[1] Cabo Verde – wyspy Zielonego Przylądka na Atlantyku, zamieszkuje je ludność mieszana, głównie potomkowie niewolników z Afryki, niegdyś kolonia Portugalii, obecnie niepodległe państwo.
[2] Kabina – pomieszczenie na statku, w którym mieszka marynarz. Dla załóg szeregowych pojedyncza tylko z łazienką, dla oficerów często z osobną sypialnią.
[3] Mesa – pomieszczenie na statku, w którym załoga spożywa posiłki.
[4] Pielimieńje – po rosyjsku pierogi
PS: Po raz pierwszy powyższe wspomnienie opublikowałem tutaj na S24 dnia 22.12.2009
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura