Dwa dni temu Izba Karna Sądu Najwyższego wydała orzeczenie, że p. Dariusz Barski został zdjęty ze stanowiska prokuratora krajowego, niezgodnie z prawem. W tej sytuacji, szanujący praworządność Minister Sprawiedliwości i jednocześnie Prokurator Generalny, nie powinien mieć wątpliwości, co w takiej sytuacji powinien zrobić. No trudno, trzeba zjeść tę żabę, (czyli odwołanie pod nieuzasadnionym pretekstem oraz bez wymaganej Konstytucją akceptacji Prezydenta) i przywrócić p. Dariusza Barskiego na stanowisko. Niestety, Minister Sprawiedliwości uważa, że orzeczenie Sądu Najwyższego go nie obowiązuje.
I tutaj trzeba wyjaśnić dlaczego minister A. Bodnar twierdzi, że to orzeczenie SN go nie obowiązuje? Ano dlatego, że rzeczoną uchwałę jakoby podjęli neo-sędziowie a nie sędziowie. Zaraz, zaraz, jacy neo-sędziowie? Przecież w polskim porządku prawnym nie ma żadnych neo-sędziów. Furda tam, że w porządku prawnym nie ma,. Neo-sędziowie są w mediach, znaczy się, takie określenie jest. Dziennikarze wiodącej telewizji prywatnej aż się zachłystują tym nowym słowem. I Minister Sprawiedliwości obecnego rządu (btw. były rzecznik Praw Obywatelskich), na podstawie wymyślonego przez publicystów neologizmu, mówi nam wszystkim prosto w twarz. Nie mam waszego płaszcza i co mi zrobicie.
Tutaj trzeba jeszcze jedno powiedzieć. Minister Adam Bodnar nie byłby taki odważny, gdyby nie unijny parasol, jaki ma rządząca koalicja. I znowu, jaki parasol? Już wyjaśniam. Gdy PiS wprowadzał reformę sądownictwa, z Brukseli leciały gromy i błyskawice w stronę Polski. Dzisiaj, gdy koalicja rządowa siłą przejmuje telewizję publiczną, odwołuje i mianuje prokuratorów niezgodnie z prawem i Konstytucją, robi włam do KRS-u, ignoruje orzeczenia Sądu Najwyższego - w Brukseli, unijnym przybytku praworządności - cicho sza. Nikt tam, nawet nie zająknie się o łamaniu praworządności w Polsce.
Jednak sprawa jest poważniejsza, niż tylko kwestia wirtualnych neo-sędziów, wymyślonych przez sprzyjających koalicji rządzącej, publicystów. Rzecz w tym, że kilka lat temu, rząd Zjednoczonej Prawicy podjął reformę wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście ówczesnej opozycji (a obecnej koalicji rządzącej) ta reforma bardzo się nie podobała. Ale bez wchodzenia w to, dlaczego rząd Zjednoczonej Prawicy podjął tę reformę i dlaczego ta reforma ówczesnej opozycji się nie podobała, niepodważalny jest następujący fakt. W Polsce, prawo stanowi Sejm za pomocą ustaw przyjmowanych większością głosów. Dotyczy to również prawa, według którego funkcjonuje wymiar sprawiedliwości. I tamten rząd realizował swoją reformę wymiaru sprawiedliwości za pomocą ustaw, czyli z poszanowaniem obowiązującego w Polsce porządku konstytucyjnego.
Opozycja jednak twierdziła (a dzisiaj, jako rządząca koalicja nadal twierdzi), że tamta reforma została przeprowadzona niekonstytucyjnie i bezprawnie. No dobrze - i nie wchodząc w przerzucanie się argumentami - załóżmy, że tak było. Ale przecież rządząca koalicja ma obecnie większość w Sejmie. Cóż więc stoi na przeszkodzie, aby Sejm uchwalił ustawę, która tamtą reformę, rzekomo bezprawną i niekonstytucyjną poprawi! I przywróci jej zgodność z prawem i Konstytucją? Dlaczego koalicja rządząca tego nie robi?
Aha, jest jeszcze Prezydent, który - tak jak tego wymaga Konstytucja - aby ustawa weszła w życie musi ją podpisać! Toteż koalicja obawia się, że Prezydent może zawetować ustawę wprowadzającą zmiany likwidujące rzekomą niezgodność z prawem, reformy wprowadzonej przez PIS. I tutaj jest pies pogrzebany. I to jest prawdziwy powód tego, że rządząca koalicja krzyczy wniebogłosy o neo-sędziach. A nie to, że ci ludzie nie są sędziami!
Dlatego mam dla koalicji rządzącej blogerską radę.
Prezydent jest częścią porządku konstytucyjnego w Polsce. I o tym z jakiej jest opcji politycznej, decydują Polacy. Konstytucja ujmuje to następująco: Prezydent Rzeczypospolitej jest wybierany przez Naród w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich. Tak zadecydowali ojcowie założyciele obecnie obowiązującej Konstytucji (btw liberalno-lewicowi ojcowie założyciele). Wartością nadrzędną jest państwo a nie partie polityczne. Toteż rząd, jeżeli tworzą go opcje polityczne inne niż ta, z której jest Prezydent (co się zdarza nie tylko u nas) musi się z tym liczyć. I tego Panie i Panowie z koalicji rządzącej nie przeskoczycie. Jeżeli faktycznie chcecie poprawić (naprawić) reformę sądownictwa, to dogadajcie się z Prezydentem. Prezydent to osoba, ale Prezydent to również instytucja ustrojowa. Toteż nie ma sposobu, aby można było rządzić praworządnie ignorując Prezydenta. Pisząc więc ustawę, poprawiającą poprzednią ustawę, uzgodnijcie z nim jej zapisy. Tak, aby były konstytucyjne i zgodne z praworządnością.
No chyba, że koalicja rządząca chce, aby nowe prawo było dyskryminacyjne wobec sędziów, którzy nie są dyspozycyjni wobec obecnej władzy - vide pomysł ministra A. Bodnara z czynnym żalem. Wtedy faktycznie, powtarzanie, za rozgrzanymi dziennikarzami z prywatnej telewizji, niestworzonych historii o neo-sędziach ma jakiś sens. Ale ten sens i taka reforma sądownictwa, nie mają nic wspólnego z praworządnością.
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo