Polityka "przyjazna dla dorosłych" i "strefy wolne od dzieci" budzą emocje. Czy to postęp, czy też nowa forma dyskryminacji? Ostatnie lata pokazują, że te zjawiska stają się coraz bardziej widoczne.
To było kilka lat temu. Akurat byłem w pobliżu i mając wolną chwilę zaszedłem do restauracji w hotelu o brzmiącej z francuska nazwie, który znajduje się w moim pięknym mieście Gdynia. Chciałem zarezerwować miejsce na niedzielny obiad z rodziną. Było około południa i w sali restauracyjnej nie było nikogo oprócz elegancko ubranej pani z obsługi. Czy są wolne miejsca na niedzielę, stół na sześć osób, zapytałem. Są wolne miejsca, uprzejmie poinformowała pani. Ponieważ na ten obiad wybieraliśmy się z wnukami, dla formalności dodałem. Sześć osób w tym dwoje dzieci.
Gdy pani z obsługi usłyszała o dzieciach uzupełniła poprzednią informację. Restauracja prowadzi politykę przyjazną dla dorosłych. I gdy mówiła o tej polityce przyjaznej dla dorosłych, jej tembr głosu trochę się zmienił. Z miłego i uprzejmego, zrobił się taki jak z wyuczonego żargonu reklamowego. Zadzwonię, żeby zrobić rezerwację jak się zdecyduję, odpowiedziałem. I już miałem wychodzić, ale te słowa o ‘polityce przyjaznej dla dorosłych’ oraz prawie nieuchwytna zmiana tembru w głosie, mnie zaintrygowały, bo w pierwszej chwili nie do końca były dla mnie zrozumiałe. Co to znaczy ‘polityka przyjazna dla dorosłych’ przemknęło mi przez głowę? Czyżby to znaczyło, że na niedzielny obiad nie można przyjść razem z dziećmi (w tym przypadku z wnukami)? I z pewnym zawstydzeniem, bo to zrodzone w myśli podejrzenie wydawało mi się wręcz absurdalne, zapytałem głośno. Czy to znaczy, że na niedzielny obiad nie mogę przyjść z wnukami?
Ale na swoje pytanie, odpowiedzi wprost nie usłyszałem. Usłyszałem natomiast ponownie, tym razem jeszcze bardziej sztywno i formalnie wygłoszoną formułkę. Restauracja prowadzi politykę przyjazną dla dorosłych. Byłem zaskoczony, ale nie dawałem za wygraną. I swoje pytanie powtórzyłem. Jednak odpowiedź była taka sama i ponownie usłyszałem, tym razem już całkiem lodowato wygłoszoną w reklamowym żargonie formułkę. Restauracja prowadzi politykę przyjazną dla dorosłych! Toteż podejrzenie, które w pierwszej chwili wydawało mi się absurdalne, stało się pewnością. W tej restauracji obowiązuje zakaz wstępu dla dzieci. Kiedyś można było spotkać na drzwiach restauracji napis ‘zakaz wstępu dla psów’. Do tego, aby zawiesić na drzwiach restauracji, napis ‘zakaz wstępu dla dzieci’ właściciel się nie posunął. Ale ta żargonowa formułka ‘restauracja prowadzi politykę przyjazną dla dorosłych’ znaczyła to samo – dla dzieci był tutaj zakaz wstępu.
Dzieci to radość, toteż moje wzburzenie i poziom adrenaliny podniosły się bardzo. W efekcie atmosfera zrobiła się napięta, więc aby tego napięcia nie eskalować i uniknąć kłótni, dałem sobie spokój z dalszymi pytaniami. I poszedłem stamtąd, informując panią z obsługi, że żadnej rezerwacji na obiad rodzinny nie będę u nich robił.
To było już kilka lat temu i tamten incydent zatarł się w mojej pamięci. Tym bardziej, że byłem przekonany, że była to jakaś odosobniona fanaberia właściciela tego hotelu i tej restauracji. Ale temat wrócił i jak się okazuje, wcale nie była to fanaberia i wcale nie odosobniona. Otóż kilka dni temu w audycji Dzień Dobry, postępowa i proeuropejska stacja telewizyjna TVN, zrobiła krok dalej niż właściciel tamtej restauracji. I bez żadnego zażenowania zapytała widzów o to, czy są za ‘strefami wolnymi od dzieci’. Strefy wolne od dzieci oznaczają to samo, co ‘polityka przyjazna dla dorosłych’, ale już bez chowania się za formułką z żargonu reklamowego.
No cóż, jak się okazuje, postęp różne ma imiona, tym razem dyskryminacyjne. Dlaczego dyskryminacyjne? Otóż dzieci to tak samo ludzie jak dorośli! A segregacja ludzi ze względu na rasę, narodowość czy też orientację seksualną jest niedopuszczalna. Analogicznie, segregacja ludzi ze względu na wiek jest również niedopuszczalna. Jeżeli akceptujemy strefy bez dzieci, to, co stoi na przeszkodzie, aby akceptować strefy bez seniorów! Seniorzy mają pomarszczoną skórę lub poruszają się z trudnością, co pod względem estetycznym może stanowić przykry widok. Powód do tworzenia stref wolnych od seniorów, równie dobry jak głośne zachowanie dzieci.
Idąc dalej tym tropem nasuwa się kolejny wniosek. Jeżeli segregujemy ludzi ze względu na wiek, to, co stoi na przeszkodzie, aby segregować ludzi ze względu na ich preferencje seksualne? I zwrócić się z pytaniem do widzów czy są za 'strefami wolnymi od gejów'? Hola, hola, chyba się zagalopowałem. Odwaga cywilna, postępowej i proeuropejskiej stacji telewizji TVN tak daleko nie sięga. Dlaczego? Bo europejska ‘nowoczesność’, dyskryminacji ze względu na preferencje seksualne nie przewiduje. Natomiast dyskryminację ze względu na wiek i owszem. Strefy wolne od dzieci mieszczą się jak najbardziej w postępowych standardach europejskiej ‘nowoczesności’.
Ludzkość szczęśliwie uporała się z dyskryminacją rasową. Napisy ‘tylko dla białych’ przeszły do historii. Narody, które doświadczyły ‘ukąszenia’ nacjonalistycznego, uporały się z segregacją narodowościową. Dzisiaj tramwaje z napisami ‘Nur für Deutsche’ są nie do pomyślenia. Ludzkość poradziła sobie również z problemem preferencji seksualnych, dyskryminację zastąpiła tolerancja.
Ale jak pokazuje przypadek sprzed lat (z rezerwacją miejsca w restauracji na rodzinny obiad) i audycja postępowej stacji telewizyjnej, demony z przeszłości wracają. Na razie nieśmiało w postaci ‘polityki przyjaznej dla dorosłych’ i ‘stref wolnych od dzieci’. Ale jak wynika z samej definicji postępu ma on to do siebie, że nie stoi w miejscu. Toteż to co czeka za rogiem postępowej ‘nowoczesności’ trudno przewidzieć …
Tekst opublikowany na portalu Merkuriusz24.pl
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo