Polska przegrała II WŚ dwa razy. Pierwszy raz w 1939r, gdy efektem przegranej kampanii wrześniowej była pięcioletnia okupacja niemiecka (na wschodzie kraju - sowiecka). A następnie w maju 1945, gdy w efekcie zwycięskiego dla aliantów zakończenia II WŚ (i wcześniejszych ustaleń konferencji w Teheranie), Polska na 45 lat popadła pod okupację sowiecką i przez komunistyczną nowomowę została nazwana Polską Rzeczpospolitą Ludową. Pełną niepodległość i suwerenność Polska odzyskała dopiero w 1989r. A jeszcze piętnaście lat później dołączyliśmy do Unii Europejskiej, czyli cywilizacji europejskiej, to znaczy tam, gdzie od wieków przynależeliśmy i przynależymy.
Niestety, przegrane wojny niosą negatywne skutki dla państwa przegrywającego wojnę. Pięć lat II WŚ i niemieckiej okupacji, przyniosło Polsce niewyobrażalne zniszczenia materialne. Zrównana z ziemią przez Niemców Warszawa jest tego przykładem. Z kolei czterdzieści pięć lat sowieckiej okupacji już po wojnie, przyniosło Polakom cofnięcie cywilizacyjne oraz zniszczenia w ludzkiej mentalności. Tę drugą sprawę widać w niemalże proroczych słowach J. Becka; ‘Jeśli napadną na nas Niemcy, przegramy wolność; jeśli napadną Rosjanie, stracimy duszę’.
Polacy, którzy wyszli z PRL-u to byli zupełnie inni ludzie niż ci Polacy, którzy żyli w II RP. Te dwa państwa, w wymiarze historycznym, dzieliło zaledwie pięć lat, natomiast w wymiarze świadomości, można powiedzieć, że wieki. Polacy w II RP, mimo wielu lat zaborów, czuli się bezpośrednio spadkobiercami świetności I RP. Natomiast Polacy żyjący w PRL-u utracili poczucie ciągłości historycznej oraz poczucie własnej wartości. I do Unii przyszliśmy nie jak swoi do swoich, ale jak przybysze z zewnątrz. Przybysze, którzy muszą uczyć się od Europejczyków demokratycznych reguł i demokratycznych zasad. Oczywiście nie dotyczyło to wszystkich. W PRL-u też byli Polacy, którzy zachowali poczucie historycznej ciągłości oraz poczucie własnej (naszej polskiej) wartości. Jednak tych o niskim poczuciu wartości było (i jest) dużo. W czasach PRL-u popularne było powiedzenie mierni, bierni, ale wierni. To hasło nie wzięło się znikąd. Tacy ludzie byli i na nich komuniści opierali swoją władzę. Ta mentalność przetrwała i dzisiaj jest znakiem rozpoznawczym polityków ‘totalnej opozycji’. Dla nich, cokolwiek pochodzi z Unii jest wzorcem z Sevres politycznych wyborów oraz politycznych decyzji. I w efekcie utrzymania się w kręgu władzy. Dzięki temu, że są posłuszni ‘przewodniej sile Narodu’, czyli ugrupowaniom politycznym dominującym w UE.
Oczywiście, decydenci polityczni w Brukseli szybko zauważyli tę wiernopoddańczą i klientelistyczną postawę naszej (totalnej) opozycji. I bez żadnych skrupułów to wykorzystują. Z tego też wynika ingerencja Unii w nasze wewnętrzne sprawy oraz pouczanie o ‘praworządności’. Co więcej, politykom UE - o tym jak to w Polsce jest źle z praworządnością – wtórują ‘pudła rezonansowe’ (totalnej) opozycji. W tej argumentacji przewija się jeszcze inny, już nasz wewnętrzny motyw. Widać to, po takich określeniach jak ‘neo-krs’ i 'neo-sędziowie’. Przekaz wynikający z tych określeń jest następujący: jak rządziła obecna opozycja, to sędziów mianowało państwo a sędziowie nazywali się ‘sędziami’. Teraz jak rządzi PiS, to sędziów mianuje rządząca partia i sędziowie nazywają się ‘neo-sędziami'. Te przedrostki ‘neo’ to też przejaw myślenia z czasów PRL-u. Myślenia polegającego na tym, że tylko jedna opcja polityczna, czyli (totalna) opozycja jest uprawniona do rządzenia państwem. Natomiast ktokolwiek inny, w tym przypadku PiS, prawa do rządzenia nie ma. W tamtym, minionym czasie też tak było. Nikt inny oprócz komunistów, nie miał prawa rządzić. Wypisz wymaluj mentalność z tamtej epoki - są równi i równiejsi.
Ale prawda jest inna. W demokracji, jeżeli chodzi o prawo do rządzenia, to uprzywilejowanych nie ma. To wyborcy decydują o tym, kto rządzi a nie ci którzy uważają się za uprawnionych do rządzenia. Czyli ‘mierni, bierni, ale wierni’, z tym, że już nie dla komunistycznej władzy, ale wobec władzy brukselskich biurokratów.
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo