Wczoraj uroczyście obchodziliśmy Narodowe Święto Niepodległości. Już sto cztery lata minęły, gdy w 1918 odzyskaliśmy niepodległe państwo. Ale, zaledwie dwa lata później Rosja, w imię komunistycznej ideologii, chciała nam tę niepodległość zabrać. Na szczęście, bolszewickiej Rosji nie udało się tego dokonać. A właściwie inaczej. To nie było tak, że samo się nie udało. W 1920r. obroniliśmy swoją niepodległość. Obroniliśmy, bo naród chciał i był gotowy, aby bronić swojego państwa. Miał również przywódcę, który tę obronę mądrze i skutecznie poprowadził. I w efekcie te dwie sprawy, gotowość Polaków do obrony niedawno odzyskanego państwa oraz efektywna organizacja tej obrony przyniosły pożądany skutek, sowiecka Rosja została zmuszona do odwrotu.
Obecnie historia się powtarza i dzisiaj Ukraina broni swojej niepodległości. Ilekroć czytam w mediach informacje o wojnie na Ukrainie, skojarzenia z naszą sytuacją sprzed stu lat nasuwają się nieodparcie. Po wielu latach rosyjskiej i sowieckiej dominacji (i wielu nieudanych) próbach Ukraina też (i podobnie jak my sto lat temu) odzyskała niepodległość. I podobnie jak to było z nami, wkrótce potem Rosja zaatakowała Ukrainę. Tyle, że nie w imię komunizmu, ale w imię ‘ruskiego miru’. Co w sumie na jedno wychodzi. Zarówno komunizm jak i ‘ruski mir’ to ‘bród, smród i ubóstwo’. Bo cóż innego przyniosła Polsce dominacja rosyjska jak nie cofnięcie cywilizacyjne! Podobnie było z komunizmem, którego doświadczaliśmy przez czterdzieści pięć lat. I który miał dla nas identyczne skutki jak to, co się wcześniej działo w zaborze rosyjskim. Co więcej, można powiedzieć, że ‘ruski mir’ (oprócz wyrażania imperialnych urojeń Rosji) jest bezpośrednim spadkobiercą komunizmu. Przecież Putin uważa (i publicznie to obwieścił), że upadek Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich był największą katastrofą dwudziestego wieku. Sic! Tak widzi upadek komunizmu, urzędujący prezydent Federacji Rosyjskiej. No więc jak tu nie oprzeć się wrażeniu, że komunizm i ‘ruski mir’ to jedno i to samo.
I jeszcze jedna analogia związana z naszym zwycięstwem w 1920r. a obecną wojną na Ukrainie. Podobnie jak Polacy w 1920 roku, chcieli i byli gotowi bronić swojej niepodległości, tak samo dzisiaj jest z Ukraińcami. Oni też chcą bronić swojego państwa i swojej niepodległości. I skutecznie to robią. Mają też przywódcę, który im w tej walce im przewodzi. Wczoraj, gdy my świętowaliśmy dzień niepodległości, Ukraińcy wyzwolili Chersoń spod rosyjskiej okupacji. Z kolei wcześniej na jednym z portali przeczytałem, że „Rosyjskie wojska rozpoczęły budowę okopów w południowej części anektowanego Półwyspu Krymskiego w pobliżu granicy z obwodem chersońskim”.
W lutym tego roku, armia rosyjska rozpoczęła specjalną operację wojskową po to, aby mieszkańców Ukrainy ‘wyzwolić spod nazistowskiego reżimu’ a teraz budują okopy. To okopy służą do wyzwalania? Przy takich informacjach sarkazm nasuwa się sam. Ale już bez sarkazmu. Tak właśnie kończy się 'blitzkrieg' ruskiego miru. Mimo budowanych okopów, prędzej czy później z Krymu też ich wyrzucą. I Ukraina, również trwale wybije się na niepodległość. Tak jak my zrobiliśmy to w 1920 roku.
Ktoś może zapytać (i są u nas tacy), po co nam potrzebna niepodległa Ukraina? Odpowiedź jest prosta. Pisałem o tym w poprzedniej notce ale powtórzę! Niepodległa Ukraina to słabsza Rosja. A słabsza Rosja to większe bezpieczeństwo Polski. Czyli sytuacja, w której niepodległość będziemy radośnie świętować. A nie walczyć o jej zachowanie!
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka