seafarer seafarer
382
BLOG

Cyganka

seafarer seafarer Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Opowiadanie.

Rzeka, a właściwie strumyk, nad którym stał dom nie miał nazwy. To był po prostu potok, tak się mówiło w domu. Dopiero potem, po wielu latach, na mapie zobaczyłem, że jednak ma nazwę. Na mapie widnieje nazwa Kosów. Czy wtedy tak się nazywał? Pewnie tak, ale nikt tej nazwy w domu nie używał. To był potok albo strumyk, po prostu.

I dom stał nad potokiem. A pole, równe i szerokie ciągnęło się daleko w górę, a potem w dół aż do drugiego potoku. Tamtędy, drogą na skróty, szło się do szkoły. I w niedzielę, do kościoła również. Ten dom był nowy, duży i piękny. Ja go nie pamiętam. A prawdę mówiąc, to nigdy go nie widziałem. Bo pierwszy raz jak tam byłem, to domu już nie było. Zostały tylko fundamenty, ślady wejścia do murowanej piwnicy i stara grusza. Grusza, która rosła jeszcze w Rosolinie, a którą ojciec z dziadkiem wykopali i koniem przeciągnęli do Polany, na Wańka Dział. I tam, gdzie zbudowali nowy dom, tę gruszę posadzili. Grusza, choć stara to jednak się przyjęła. I potem po latach, dalej rosła, mimo tego, że domu już nie było. Dzicz co wyszła z lasu, jak to określił dziadek ze strony mamy (i nie tylko z lasu, bo z cywilizacji również), paliła domy i mordowała ludzi, ale gruszy nie zniszczyła.

O tym, że tę gruszę ciągnęli koniem z Rosolina na Wańka Dział, dowiedziałem się od wujka Krakowskiego. Kiedyś zdarzyło się tak, że byłem w Polanie przy jakiejś okazji. Chyba byliśmy z żoną i dziećmi na wczasach nad Soliną. I wstąpiliśmy do Polany. Wujek mieszkał w Polanie, po tej stronie, jak się idzie do Rosolina. I jakoś w rozmowie zeszło na te gruszę, która ciągle rosła na Wańka Dziale, mimo tego, że domu już nie było. Wujek pomagał ojcu przy budowie domu i wspomniał o gruszy. Jak ją ciągnęli tym koniem z ojcem i dziadkiem, z Rosolina na Wańka Dział.

No więc dom był duży i piękny. Tak mówiła siostra, która tą drogą na skróty, tam w Polanie chodziła do szkoły. I wierzę jej, że mówiła prawdę, bo zawsze mi powtarzała, nigdy nie kłam.  Gdy coś zdarzyło mi się zbroić. I tłumaczyłem się, że to nie ja. I dodawała, że kłamstwo to jest najgorsza rzecz w życiu. Toteż wierzę jej, że dom był naprawdę duży i piękny. Jak przystało na dom dobrego gospodarza. I również leśnika, w którego gestii był miejscowy las. Własność całej wsi, jeszcze z czasów serwitutów.

I któregoś dnia, na podwórko tego domu przyszła cyganka. Gospodyni, dajcie jajko to wam powróżę powiedziała. Kury się nie niosą i nie mam jajek, ofuknęła ją gospodyni. Cyganka jednak była natrętna i dalej prosiła o jajko. Że dla dzieci, że są głodne. To ruszyło sumienie gospodyni. Poszła do kurnika i znalazła jajko.  Nie tylko jedno, ale dwa. I dała je cygance.

Gospodyni, dajcie rękę to wam powróżę. Gospodyni nie chciała, ale aby pozbyć się w końcu cyganki, ustąpiła. I dała rękę do powróżenia. Dobrze wam się powodzi gospodyni, mówiła cyganka. Macie nowe, duże gospodarstwo, duże, równe i urodzajne pole. I piękny duży dom. Ale … I zamilkła patrząc uważnie na rękę. Jednak po chwili dokończyła. Ale w tym domu nie będziecie długo mieszkać. Tego gospodyni było już za dużo. Nie słuchała dalej i kazała cygance wynosić się z podwórka.

Który to był rok, jak ta cyganka była w pięknym, dużym domu nad potokiem? Nie wiem, może 30-sty, może 35-ty. Oczywiście o ubiegłym wieku mówimy. Pole nie tylko było równe i szerokie, ale również urodzajne. Toteż nie tylko żyto, ale i pszenica udawała się co roku. I len też. I wszystko inne również. Toteż dobrze się powodziło mieszkańcom nowego, dużego domu na Wańka Dziale w Polanie. Lata mijały, dzieci rosły i chodziły do szkoły drogą wzdłuż potoku po drugiej stronie.

I tak przyszedł rok 39-ty, stryj, który w sierpniu został zmobilizowany, wkrótce wrócił do domu … Jednak dotychczasowe, spokojne i dostatnie życie minęło bezpowrotnie. Starostę w Lesku zastąpił przewodniczący czegoś tam … Niepokój co będzie dalej narastał. Ale tego, co nastąpiło w lutym następnego roku nikt się nie spodziewał. Przyjechali wieczorem i otoczyli dom. Przez całą noc szukali ‘rużja’. A rano, choć nic nie znaleźli, zabrali całą rodzinę z nowego pięknego domu. I powieźli saniami naprzód na dworzec kolejowy do Ustrzyk. A potem bydlęcymi wagonami, hen na Ural.

Długo nie będziesz mieszkała w tym pięknym nowym domu, wróżyła kiedyś cyganka …

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura