Dzisiaj Brytyjczycy zabrali zabawki i poszli sobie … Historyczny moment. Choćby z tego powodu, że pierwszy raz w historii projektu, który nazywa się dzisiaj Unia Europejska, państwo będące jej członkiem wypisało się z tego projektu.
Ale w tym momencie rodzą się inne pytania. Czy wyjście Wielkiej Brytanii z Unii to, incydent, wypadek przy pracy? Bez większego znaczenia dla przyszłości Europy. I za jakiś czas Brytyjczycy wrócą do Unii? Tak jak na ulicach Londynu, zapewniają o tym przeciwnicy brexitu?
Czy też odwrotnie? Wyjście Wlk. Brytanii jest początkiem procesu rozpadu Unii. I za jakiś czas, jak Brytyjczycy pokażą, że układając swoje sprawy po swojemu, bez ingerencji biurokratów z Brukseli, można żyć lepiej, nie pójdą za nimi inni?
Tego w tej chwili nie wiemy. Dopiero przyszłość to pokaże. Czy to był incydent w procesie jednoczenia Europy, czy też początek jej rozpadu. No, przynajmniej rozpadu wersji, forsowanej przez obecnie dominujące w Europie opcje polityczne. Czyli wersji superpaństwa europejskiego, które bez pardonu wtrąca się w wewnętrzne sprawy jej członków. Nie tylko wtrąca się, ale jeszcze swoje rozwiązania narzuca.
W Polsce doświadczyliśmy i doświadczamy tego aż nadto. Pierwszym takim znaczącym wtrącaniem się Unii w nasze wewnętrzne sprawy była Dolina Rospudy. Wszystko było gotowe, aby zacząć budowę obwodnicy Augustowa. Ale Unia zakazała. I wszystko trzeba było zaczynać od nowa. I budować obwodnicę inną drogą. Ile pracy i pieniędzy, przy okazji poszło w błoto! Biurokratów w Brukseli to za bardzo nie obchodzi. Potem był kornik w Puszczy Białowieskiej, w którego obronie stanęła Unia. W przypadku Doliny Rospudy, przynajmniej były zielone żabki, które szkodnikami nie są. Ale bronić kornika? Który bez pardonu niszczył puszczę? Czy w tym jest jakiś sens? Ale Unia postawiła na swoim. I Puszczę trzeba było zostawić kornikom. A obecnie już słychać, że Unia chce wstrzymać prace przy przekopie Mierzei. Czyżby, dlatego, że natura tego przekopu nie chciała? Bo gdyby chciała, to by tam był? Jak to odkrywczo stwierdziła pani M. Kidawa-Błońska, kandydatka na prezydenta z ramienia PO.
Pani Małgorzacie polecam wycieczkę do skansenu wiatraków w Kinderdike w Holandii. Tam przy wejściu do muzeum dawnej technologii osuszania polderów, znajduje się ‘skromny’ napis: "God created the world but the Dutch created the Netherlands", czyli „Pan Bóg stworzył Świat, ale Holandię stworzyli Holendrzy”. O co chodzi? Po prostu wydarli naturze, to, co było rozlewiskami i bagnami. I nie przejmowali się tym, że natura nie chciała, aby tam mieszkali ludzie. I powiększyli w ten sposób obszar Holandii o około trzydzieści procent.
Jest jedna różnica. Jak Holendrzy sadzili tulipany, na wydartych morzu polderach, na których natura nie chciała, aby tam rosły, Unii jeszcze nie było. Gdyby wtedy już była, to być może i tulipanów by nie było. No, przynajmniej nie było by tyle odmian, co jest ich teraz. Przełożenie jest proste. Holendrzy, mając więcej terenów zdatnych do uprawy, rozwijali uprawę tulipanów. A co za tym idzie, powstawały również nowe odmiany. Nie wiem czy pani Małgorzata cieszyłaby się z tego, że tulipanów by nie było.
Oczywiście jest jeszcze reforma sądów, w którą Unia wsadza się bez pardonu i bezprawnie. Ale celowo tę sprawę pominąłem. A wspomniałem natomiast o tych zwykłych i praktycznych. Od których zależy życie ludzi i o których ludzie, których to dotyczy, sami powinni decydować. A nie urzędnicy w Brukseli. Bo ludzie tutaj na miejscu wiedzą lepiej, co dla nich jest dobre a co nie jest dobre.
I to chyba było najważniejszym powodem, dla którego Brytyjczycy, zabrali się i poszli sobie. Jakie tego skutek dla nas? No cóż, niezbyt krzepiący. Zostaliśmy sami. Sami z naszą ideą, że Unia to Europa wolnych państw i wolnych narodów. A nie superpaństwo, kierowane przez brukselskich eurokratów. I sam musimy tej idei bronić. No, nie do końca sami. Węgrzy zaczęli wcześniej. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w miarę czasu dołączą też inni.
W Niemczech, we Francji, w Hiszpanii czy też w innych krajach, również mieszkają zwykli ludzie. Którzy wiedzą, co dla nich jest dobre a co jest złe. I prędzej czy później, eurokratom z Brukseli wyperswadują wsadzanie się w nie swoje sprawy.
I Unia wróci do korzeni. Do tego, co stanęło u podstaw jej powstania i co gwarantuje rozwój i dobrobyt – swobodnego przepływu ludzi, towarów, usług i kapitału. Do idei wolnego związku wolnych narodów i wolnych państw.
Wszystkie inne sprawy ludzie sami już sobie załatwią.
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka