Ostatni przykład: odpowiedź szefa KRRiT na list stowarzyszenia „blogomedia.pl” z pytaniem, co KRRiT zrobiła w sprawie incydentu w Sejmie pomiędzy Ewą Stankiewicz a posłem Stefanem Niesiołowskim. Z odpowiedzi Jana Dworaka drwi portal „wpolityce”. Twierdzi, że wprowadza standardy białoruskie. Bo rzekomo jest przeciwny posiadaniu opozycyjnych poglądów politycznych. A takich „nie wolno”, dworuje sobie portal z przewodniczącego. No nie wiem.
Jan Dworak oświadczył, że KRRiT jest krytyczna wobec zachowania, jakie spotkało Ewę Stankiewicz. Ale incydentu nie da się jednoznaczenie określić jako ataku na dziennikarza wykonującego pracę. A czemu? Bo wielokrotnie deklarowała się jako przeciwnik polityczny obecnego obozu rządzącego. Premiera RP określliła określiła słowami „zdrajca narodowy”, zaś prezydenta uznała za „półanalfabetę” i zarzuciła mu „reprezentowanie obcych interesów w Polsce na najwyższym szczeblu władzy”. Poza tym działa w stowarzyszeniu Solidarni 2010. Jest więc nie tylko dziennikarką ale także działaczką polityczną. W opinii KRRiT takie postępowanie jest niezgodne z etyką dziennikarską. Zaś w domyśle – uzasadnia zapieklenie niestabilnych umysłowo polityków PO.
Na moje oko jest to trafna ocena. Ewa Stankiewcz rzeczywiście jest nie tylko dziennikarką, ale również działaczką. Postępuje niezgodnie z etyką dziennikarską nakazującą dystans. Na Białorusi siedziałaby za kratami za przytoczone słowa, już nie mówiąc o reszcie działalności.
Ale Pan Przewodniczący też nie jest tu bezstronnym sędzią. Jest przyjacielem Pana Prezydenta. Zależy od decyzji Pana Premiera, czy dalej będzie sprawować swój urząd. Bo jeśli Donald Tusk każe posłom PO odrzucić sprawozdanie KRRiT, to Jan Dworak straci stanowisko. Chyba z tego powodu ,ale czy na pewno? – Pan Przewodniczący był bardziej skory potępić spalenie wozu TVN24, niż atak posła Niesiołowskiego na Ewę Stankiewicz. I też z tego powodu – ale czy na pewno? - nie dojrzał grubej manipulacji obrazem Marszu Niepodległości przez TVN i inne telewizjie, bo Marsz był opozycyjny wobec rządu.
A kim jest Ewa Stankiewicz? W moim przekonaniu to siła historyczna, jak Joanna D’Arc. Joanna złamała prawo Francji okupowanej przez Anglików, skoro spalili ją na stosie. Ale Joanna działała w stanie wyższej konieczności. Została bohaterką narodową swej ojczyzny i nawet ogłoszona świętą. Ewa Stankiewicz też uważa, że działa w stanie wyższej konieczności. Wywołała to katastrofa smoleńska i dziwne zachowanie w trakcie, przed i po - Pana Prezydenta i Pana Premiera. Oceni to historia, niezależnie od KRRiT. I może uznamy ją za narodową bohaterkę. A poseł Niesiołowski trafi do roli diabełka pod stopami niewiasty obleczonej w mgłę katyńskiego lasu.
Panie Przewodniczący, biurokracja nie wygrywa z mitem.
Krzysztof Kłopotowski
11 lipca 2012
SDP.pl