SDP SDP
474
BLOG

Informacja, czyli show na dachu – felieton Piotra Legutki

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 3
Oglądając w czerwcu serwisy informacyjne można było odnieść wrażenie, że świat wziął sobie urlop. Ustało życie polityczne, gospodarka wstrzymała oddech. Przestępcy nie grasują, pedofile nie molestują, rodzice nie katują, celebryci przestali się rozwodzić. Owszem, gdzieś tam w świecie odbyły się jakieś wybory, chyba nawet dość istotne, ale normalni ludzie nie mieli do tego głowy. Kibicowali.

80 procent populacji, czyli ludzie przyznający się (bezwstydnie) w badaniach , że całą wiedzę o świecie czerpią z telewizji, ewentualnie z radia, zostali – bez zawieszenia - skazani na Euro, czy tego chcieli, czy nie. Przez pierwsze dwa tygodnie programy typu „To był dzień” zamieniły się w analizowanie, co nasze Orły jadły na śniadanie, na jakim filmie były i o czym potem gawędziły. I tak bez możliwości apelacji, aż do odpadnięcia narodowej drużyny z rozgrywek. Potem nastąpiła mała odwilż, ale w głównym wydaniu „Wiadomości” 1 lipca też nie znalazło się miejsce na żaden news nie związany z finałem. Nawet ten o starcie protestu lekarzy.

Czy komuś to przeszkadzało?  Możliwe, że nawet nie. Tak zwana „informacja” w mediach elektronicznych już tak dawno zmieniła swój charakter, że był czas przywyknąć. Nawet nie chodzi o to, że wszystkie serwisy miały charakter monotematyczny. W końcu jeśli dzieje się coś wyjątkowego, faktycznie zaprzątającego uwagę milionów, jest to wybór (wydawców) dość oczywisty. Pod warunkiem, że jest o czym mówić. Sęk w tym, że ów warunek od co najmniej dekady już nie obowiązuje. Jest Euro – wszystko ma być o Euro. Wszystko, czyli cokolwiek. Niech będzie nawet przekaz live z wejścia do hotelu, w którym piłkarze mieszkają. Byle widz miał poczucie, że nasze kamery są tam, gdzie błądzą myśli 16 milionów rodaków. A co z tymi, którzy naiwnie włączają telewizję w poszukiwaniu jakichkolwiek innych wieści z kraju i ze świata? Ci mają okazję, by wreszcie uświadomić sobie prawdę, że telewizja jest od rozrywki, radio od muzyki, a gazety od publicystyki. Zaś informacja… jest wszędzie, czyli nigdzie… konkretnie. Trzeba dopiero do niej dotrzeć. Oczywiście via Internet, bo tradycyjne ścieżki dostępu zarosły chwastami.

Zarastały sobie – powtórzmy – od dawna i bez związku z ekspansją sieci. To, co robi „na motywach informacji” TVN jest doskonaloną od lat formą quasi-kabaretową.  Z kolei TVP wyspecjalizowała się w wykorzystywaniu „Wiadomości” do przemycania treści autopromocyjnych i kryptoreklamowych.  O tym, jaka jest agenda sportowego serwisu (w telewizji publicznej!) decydują sponsorzy, a nie ranga wydarzenia. Nawet serwisy radiowe w rozgłośniach komercyjnych (a także w publicznej „Trójce”), kiedyś stanowiące przykład informacji w stanie czystym, stały się autorską fantazją na temat. Dobór agencyjnych depesz i prasowych cytatów więcej mówi nam o poczuciu humoru „serwisanta”, jego zainteresowaniach, czy antypatiach politycznych, niż o tym, co się dzieje w kraju i na świecie. Przeźroczystość prezentera informacji nie jest niezbędna, stała się wręcz dyskwalifikująca.

Takie są medialne trendy, pora przywyknąć. A komu nie jest wszystko jedno, może sobie pomarudzić, co niniejszym czynię. Na przykład w imieniu paru milionów Polaków, którzy nie korzystają z Internetu i nawet TVP Info pozostaje poza ich zasięgiem. Z nawyku płacą abonament i mają prawo oczekiwać, że w Jedynce dostaną normalny serwis informacyjny, a nie show na dachu Wedla.

Piotr Legutko

SDP.pl beta

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości