Owszem ton przekazom medialnym po wtorkowym meczu nadało kilkuset prymitywów redukujących rzeczywistość do walki dwóch grup. Grup, z których każda ma swoje kolory. Jedna są „nasze”, a drugie „ich”. Tych z naszymi kolorami trzeba bronić, a tym z tamtymi kolorami dać w mordę. No i skąd to oburzenie pań i panów redaktorów? Przecież to nic nowego. Powinni czuć się w takiej rzeczywistości jak ryby w wodzie. Tak wyglądają polskie media od kilku lat. Szczególnie te, które najbardziej ubolewają nad wtorkowymi burdami i najbardziej „wstydzą” się dzisiejszej Polski.
Wygląda więc po prostu na to, że medialni kibole nie lubią konkurencji. To oni są od szczucia, od siania nienawiści, od dzielenia. W mordę da ktoś za nich, ktoś kogo podpuszczą - kibice, niemiecka antifa, wkurzeni związkowcy, policja. Albo wreszcie jakiś Ryszard C. weźmie giwerę i kogoś zastrzeli.
Przecież nawet po tamtym mordzie, w oczywisty sposób politycznym, z wielką dozą prawdopodobieństwa wywołanym medialną histerią i szczuciem, ani na chwilę się nie zatrzymaliście, szczuliście dalej. Nawet najgorsi kibole potrafili w przeszłości uczcić minutą ciszy śmierć zabitego nożem zwolennika przeciwnej drużyny. A wy z zachwytem promowaliście i promujecie narcystycznego cynika, który obrażał tragicznie zmarłych i ich rodziny. Zależnie od waszych kolorów, nazywacie Polaków, tych których nie lubicie, moherami, wynarodowionymi, faszystami, ludnością tubylczą. W ewidentnych, oczywistych sytuacjach nie potraficie stanąć w obronie kolegi dziennikarza, kiedy jest z „tamtej strony”, bo „drugiej stronie” nie przysługują żadne prawa.
Nie potrzebujecie rac, bębnów i trąbek, grzejecie emocje i nienawiść słowami. „Pałkarz, mentalny żul, bęcwał” - oto polemiczna finezja faceta, którego wybraliście dziennikarzem roku. Naprawdę więc nie rozumiem, Szanowne Redaktorki i Redaktorzy, czym wy się tak bardzo oburzacie? Popatrzcie sobie na stadionowych zadymiarzy, na te burdy, piąchy, na kopanie leżących w twarz i plucie na kobiety. To Wasze lustrzane odbicie. Różnica jest tylko taka, że na stadionie, nawet wśród szalikowców, w przeciwieństwie do mediów, zachowuje się tak mniejszość.
Wiktor Świetlik
16 czerwca 2012