SDP SDP
260
BLOG

Tajniki blogowania – recenzja książki

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 0

„Blogowanie” Jill Walker Rettberg to książka niezwykła. Pokazuje, że mimo, iż w Polsce upłynęło już ponad 10 lat od pojawienia się blogerów w sieci, to wciąż blogowanie kryje tajemnice.

Czytelnik przekona się jak wiele jeszcze można dowiedzieć się o blogach: co to jest blog, jak blogować, jaka jest historia blogów, jakie są ich historyczne (bardowskie) korzenie, narracje, klasyfikacje, relacje ze społeczeństwem, czy rola w tworzeniu nowych prądów dziennikarskich, itd., itp. Blogi to fenomen pierwszej dekady XXI wieku, fenomen bodaj nieporównywalny z niczym w obszarze literatury i dziennikarstwa. Każdy bowiem może być blogerem, a nie każdy przecież zostanie pisarzem czy dziennikarzem.

Ale do rzeczy: jaki potencjał intelektualny, poznawczy i intelektualny zawiera w sobie ta książka?

Autorka zaczęła blogować w 2000 roku i wciąż bloguje. Jest profesorem kultury cyfrowej, pracuje na Uniwersytecie w Bergen. Zdobyła już nagrody za prowadzenie bloga, zatem wie o czym pisze, bo pisze o tym, co wie. Ostatni jej wpis na blogu http://jilltxt.net/  był datowany na 3 maja b.r., ale od 10 kwietnia naliczyłem ponad 10 analitycznych wpisów z wykresami i zdjęciami. Widać więc, że blogerka jest czynna i systematyczna. Jest też na Twitterze http://twitter.com/#!/jilltxt. Jej zdaniem (książka została wydana w 2008 r., ale nadal jest aktualna) blogi zmieniają oblicze dzisiejszego dziennikarstwa i marketingu. Kiedyś były diariusze, autobiografie i pamiętniki, obecnie są blogi intymne, wspomnieniowe czy tematyczne. Blogi można rozpatrywać w wielu kontekstach: socjologicznym, medioznawczym, dziennikarskim, marketingowym, itd. Sama książka Rettberg została upodobniona do bloga, bez przerwy są w niej odniesienia i linki, odsyłające do rzeczywistych blogów.

Żeby rzeczywiście zrozumieć blogi, trzeba je czytać przez dłuższy czas – pisze autorka. Dodałbym: pisać i czytać, na co wskazuje jej własny przykład.  Bo blogowanie to praktyczna czynność, nie można rozpoznać jej bez praktyki. Autorka przygląda się blogom innych i je analizuje: omawia i charakteryzuje blog osobisty w stylu pamiętnikarskim, blog polityczny oraz taki, który łączy wiedzę z osobistym zaangażowaniem. Podaje też szereg ważnych informacji o historii blogów. Po raz pierwszy to słowo pojawiło się w 1997 roku; powstało z połączenia dwóch elementów – słowa „web” (sieć) i „log” (dziennik). Wśród blogów wyróżnia się rozmaite gatunki i podgatunki (m.in. filtrujące, tematyczne, osobiste, polityczne, itp.), a ich historia zaczęła się niemal z powstaniem Internetu, ale na dobre rozwinęły od końca XX wieku, kiedy wymyślono WWW. Kultura blogów określana jest jako wtórna oralność, ponieważ blogi mają charakter konwersacyjny i społeczny, a ich styl zbliża je do mowy potocznej bardziej niż do tekstów drukowanych.  Dziś tworzą one – żeby zapożyczyć pojęcia habermasowskie – nowoczesną sferę publiczną.

Książka Jill W. Rettberg składa się z 7 rozdziałów. Ja chciałbym się zatrzymać nieco przy rozdziale 4., zatytułowanym „Dziennikarstwo obywatelskie?”.  Zawarte są w nim m.in. rozważania o wizerunku własnym blogerów. Otóż według ankiety przeprowadzonej w 2006 roku przez Pew Internet Research (z USA) 65 procent badanych stwierdziło, że nie uważa swojego blogowania za formę dziennikarstwa. Co trzeci bloger na zadane pytanie czy weryfikuje informacje przed ich opublikowaniem odpowiedział, że „często”, a 20 procent orzekło, że „niekiedy” tak czyni. W sumie tylko 34 proc. blogerów uznało swoje blogi za coś w rodzaju dziennikarstwa. Warto odnotować za Rettberg, że dla 37 procent blogerów głównym tematem było ich życie i osobiste doświadczenie.

Zdaniem Rettberg – i wypada się z nią zgodzić – dzisiaj jeszcze trudniej niż kiedyś rozstrzygnąć, kto jest dziennikarzem. Blogerzy np. coraz częściej dostają przepustki na konferencje prasowe i inne tzw. eventy, przez co mogą relacjonować to samo, co zawodowi dziennikarze. Rozstrzygnięcie kto jest dziennikarzem a kto nie, ma znaczenie praktyczno-prawne w systemach wielu państw. Na przykład w USA jest to ważne choćby z tego powodu, że w wielu stanach dziennikarz ma prawo odmówić ujawnienia tożsamości informatora przed sądem. Sytuacja w Polsce jest podobna. I w jednym i drugim przypadku może okazać się istotne w jaki sposób sąd potraktuje nasze działania: czy jako dziennikarstwo zawodowe, czy jako zabawę w dziennikarstwo.

Pojawiły się nowe próby zdefiniowania dziennikarstwa. To, co dyskutowano w Stanach koresponduje z rozmowami, jakie toczyły się w Kazimierzu nad Wisłą w czasie majowego spotkania przedstawicieli Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. My również mamy problem z definicją zawodu i z definicją dziennikarza. W USA sformułowano co najmniej kilka propozycji, a z tych przytoczę jedną, moim zdaniem użyteczną również na polskim gruncie:

Dziennikarzem jest każda osoba, która dla zysku lub zarobku uczestniczy w zbieraniu, przygotowywaniu, gromadzeniu, fotografowaniu, rejestrowaniu, redagowaniu, relacjonowaniu lub publikowaniu wiadomości lub informacji jako pracownik etatowy lub niezależny zleceniobiorca pracujący na rzecz gazety, czasopisma informacyjnego, agencji prasowej, wydawnictwa, stacji radiowej lub telewizyjnej, sieci, magazynu, internetowego serwisu informacyjnego lub innego profesjonalnego ,środka przekazu lub agencji, której regularna działalność obejmuje przetwarzanie i wyszukiwanie wiadomości lub informacji w celu ich rozpowszechniania.

Zatem bloger piszący za darmo nie byłby dziennikarzem, ale za pieniądze dla jakiegoś portalu już tak. Nie forma czy treść materiału decydowałaby o tym kim jest, lecz rodzaj związku z redakcją lub instytucja zamawiającą.

Od dziennikarstwa oczekuje się obiektywizmu i wiarygodności. Mówił też o tym niedawno na konferencji „Blog Wszechmogący” na Uniwersytecie Warszawskim Vadim Makarenko z Gazety Wyborczej, akcentując tak właśnie różnice pomiędzy blogerami a dziennikarzami. Blogi – pisze autorka – są subiektywne i niezależne i nie gwarantują prawdy. Dodam od siebie, że „poważne” redakcje też często nie gwarantują prawdy, manipulując informacją bądź stosują z sobie tylko znanych powodów swoistą agendę wydarzeń, wypaczając ich sens i hierarchię.

Zdaniem Lovinka, którego przytacza Rettberg, prawda blogowania jest projektem autorskim. Blogi opierają się na osobistej szczerości, a dziennikarstwo profesjonalne na zinstytucjonalizowanej wiarygodności. Blogerzy, będąc „niezależnymi dziennikarzami”  coraz częściej kształtują opinię publiczną. Przykład polskiego salonu24, gdzie „amatorzy” nierzadko nadają ton ważnej dyskusji, wskazuje, że sfera blogowania i blogerów rzeczywiście staje się nowoczesną sferą publiczną.

Bywa, że blogerzy są dociekliwsi niż zawodowi dziennikarze. To właśnie blogerzy zakwestionowali autentyczność dokumentów przedstawionych  w 2004 roku przez znamienitego Dana Rathera z CBS przeciwko prezydentowi Bushowi. Dokumenty okazały się spreparowane. Z kolei historie z przeciekiem dokumentów do WikiLeaks, a następnie do światowych mediów świadczy, moim zdaniem, o rosnącej sile dziennikarstwa obywatelskiego. Tak czy inaczej, niezależnie od symbiozy czy walki pomiędzy zawodowymi dziennikarzami a blogerami, rola tych ostatnich znacznie urosła w ciągu ostatnich lat.

I właśnie o tym jest ta książka. I choćby z tego powodu warto, by zajrzeli do niej zarówno amatorzy, jak i  profesjonaliści. Dziennikarze i blogerzy. Na pewno nie będzie to czas stracony.

 


Marek Palczewski

30 maja 2012

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości