SDP SDP
452
BLOG

Zanim zawiśnie kłódka – felieton Piotra Legutki

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Nie jest lekko, to jasne. Trzeba oszczędzać. Kolejne etapy cięcia kosztów są powszechnie znane. Każdy już to chyba przerabiał. Najpierw z etatu na połówkę, potem umowa o dzieło, wreszcie samozatrudnienie. Albo czyste honoraria. Przeciętna redakcja to dziś kilku redaktorów i rzesza autorów. Tyle, że wciąż wychodzi drogo. To co? Czas się wziąć za metry kwadratowe i biurka. Kilka redakcji w jednym budynku, kilka mediów w jednym newsroomie. Ciekawy pomysł pojawił się parę lat temu w regionalnych oddziałach TVP, gdy reporterom – współpracownikom (przed chwilą jeszcze etatowym pracownikom) złożono ofertę, by płacili za korzystanie z biurek. W końcu nie wiadomo, co mogą na tych biurkach wyprawiać, jako wolni ludzie uprawiający wolny zawód.

Możliwości oszczędzania (czy wręcz zarabiania) na dziennikarzach wciąż jest wiele, choć zaczynamy powoli dochodzić do ściany. Pojawił się bowiem na horyzoncie pomysł generalnego przejścia na telepracę. Skoro i tak najlepiej nam się myśli i pisze w domu – tak trzymać. Będzie pan zadowolony! A my zamkniemy lokal na kłódkę, skład i łamanie zamówi się gdzieś na Tajwanie. Nie bądźmy tacy oldskulowi. W końcu mamy media społecznościowe i społeczeństwo sieciowe. Bernard Poulet w swojej książce „Śmierć prasy” podaje przykład portalu w Pasadenie, dla którego relacje z obrad tamtejszej rady miasta sporządzają – via Internet – mediaworkerzy w Indiach. Jest się więc od kogo uczyć.

Technologicznie i pragmatycznie rzecz biorąc,  nic nie stoi na przeszkodzie, by jeszcze w tym roku pozamykać większość tradycyjnych redakcji. Czy to je uratuje? Raczej nie. Ciąć koszty można do spodu, ale dobrego biznesu się w ten sposób nie zrobi. Szkoły i uniwersytety też można by – teoretycznie – pozamykać. Uczniów podpiąć do sieci, studentów przerzucić na skype’a. Z jakiegoś powodu się tego nie robi.

Jedną z przyczyn upadku dziennikarstwa jest odejście od korzeni zawodu, czyli oddalenie się od ludzi. Najpierw pojawiły się teksty na telefon i zza biurka, potem pisane na zasadzie „wytnij, wklej”. Teraz grozi nam kolejny etap autodestrukcji mediów – atomizacja. Każdy, kto dorastał w jakiejś redakcji wie, że jest ona mikrokosmosem. Wzajemne inspiracje, spory, dyskusje po świt, awantury, uczucia, idee, wytykanie sobie błędów, rywalizacja, burze mózgów – z tego rodziła się gazeta, antena, rozgłośnia. To się kończy. Trzeba dodać: niestety, co od razu widać po jakości (przepraszam za wyrażenie) „produktu”. Bronią się dziś tylko te tytuły czy stacje, które mają jeszcze duszę, gdzie jest jakiś klej, co ludzi w nich ze sobą spaja.

Rozpędzenie dziennikarzy do domów będzie klasycznym sabotażem.

Zanim kłódka zawiśnie na drzwiach ostatniej redakcji warto zastanowić się, czy warto.

 

 

Piotr Legutko

23 maja 2012

SDP.pl

 

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości