SDP SDP
541
BLOG

Rozmowa z Ewą Stankiewicz

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Z Ewą Stankiewicz o incydencie ze Stefanem Niesiołowski, brutalizacji życia społecznego i sterowaniu nastrojami przez media reżimowe rozmawia Błażej Torański.

Ewa Stankiewicz, rocznik 1967, reżyser filmów dokumentalnych, scenarzystka, dziennikarka. Ukończyła reżyserię w łódzkiej szkole filmowej i polonistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Autorka nagradzanych reportaży telewizyjnych i radiowych. Założycielka i prezes fundacji „Dobrze że jesteś", pomagającej osobom ciężko chorym i umierającym oraz prezes Stowarzyszenia Solidarni 2010. Publikuje m.in. w „Gazecie Polskiej Codziennie”.

Chciała Pani sprowokować Stefana Niesiołowskiego?

Zadałam mu pytanie, które nawet nie było kontrowersyjne, wynikało z sytuacji. Nie został przez związkowców wypuszczony z Sejmu, a ja go zapytałam, jak myśli, dlaczego przed chwilą tak się stało? To jest normalne, dziennikarskie pytanie. Jestem natomiast przekonana, że to on próbował mnie sprowokować, bo wyzwiska z jego ust padły nie po pytaniu, tylko po tym jak usłyszał moje nazwisko. Samo nazwisko go zdenerwowało i to że ktoś taki jak ja ośmiela się do niego podchodzić.

W „Gazecie Wyborczej” żali się, że o mało mu Pani kamerą zębów nie wybiła.

Film wyraźnie pokazuje, że trzymam dystans bezpieczny dla życia i zdrowia, ze dwa-trzy metry wiedząc, że mam przed sobą Niesiołowskiego. To on do mnie podbiegł, nie ja do niego. Podbiegł, rzucił się na mnie, chwycił kamerę i próbował wyłamać mikrofon. Po raz drugi rzucił się nie na kamerę, tylko na mnie. Ponieważ jest to filmowane z mojej kamery – to niestety tego nie widać.

Zaczął Panią szarpać?

Szarpać, chwytać za nadgarstki. To nie jest tak, że zaatakował tylko sprzęt.

Zaskoczyła Panią ta reakcja?

Zdegenerowanie życia publicznego w Polsce spowodowało, że poseł Stefan Niesiołowski jest przekonany, iż może sobie wybierać dziennikarzy i pytania, na które będzie odpowiadał lub nie. Jemu się pomyliło, bo nie jest gwiazdą, celebrytą, tylko osobą publiczną, pełni funkcje publiczne i utrudnianie przez niego relacjonowania wydarzeń, w których aktywnie uczestniczy, jest łamaniem prawa. Utrzymuje kontakty tylko z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami. Jeśli dziennikarz spoza tego kręgu zadaje normalne pytanie, już nie mówię o kontrowersyjnym – a przecież obowiązkiem dziennikarzy jest patrzenie władzy na ręce - wzbudza jego agresję. Świadczy to o zdegenerowaniu, chorobie życia publicznego w Polsce. Całkowita bezkarność i przeświadczenie, że po prostu sobie nie życzy. Podczas manifestacji blokady Sejmu, w której uczestniczy, jako osoba publiczna, chce sobie wybierać dziennikarzy, którzy mają prawo zadać mu pytanie czy nie. A niech on do reżimu Łukaszenki wprowadza takie standardy! W Polsce na razie staramy się jeszcze zachować pozory.

Ale może warto zrozumieć stan jego wzburzenia, skoro nasłuchał się wcześniej pod swoim adresem: „Szczurze, wychodź", „Najemny Judaszu bolszewickiej bestii, nie będzie przebaczenia, nie będzie amnestii", „Platforma zdrajców, morderców". Z ludzkiego punktu widzenia nie było Pani go żal?

Ja go nie obraziłam w żaden sposób a spotkałam się z wyjątkową agresją. Podeszłam do niego i zadałam pytanie. Kiedy usłyszał moje nazwisko zaczął mnie obrażać, ja zaczęłam się bronić i ponowiłam pytanie – to wszystko: całość trwała kilkanaście sekund – potem przez 2 minuty trwał jego atak. To on nachalnie mnie atakował nie pozwalając mi odejść. Potem, jak się wszystko uspokoiło, nagrałam jeszcze wywiad, którego poseł udziela innym dziennikarzom na dziedzińcu i jego wejście do budynku sejmowego. Usłyszałam: „No i ta znowu swoje. Wstrętna Pisówa – najgorsze co może być". Co do wcześniejszych doświadczeń Niesiołowskiego z ludźmi: przemoc rodzi przemoc. Jeśli takie hasła padły, to ja się im nie dziwię, bo pod wpływem przemocy, jaką Niesiołowski uprawia od lat. Jest w swym słowie agresywny, brutalny, nieuczciwy. Dał się poznać od najgorszej strony w życiu społecznym w Polsce i ludzie mają prawo mieć tego dość. Oczywiście są pewne granice, której żadna ze stron nie powinna przekraczać. Próbowałam nagrywać w kilku miejscach, gdzie on opłotkami  próbował wyjść. Chwalił się, że zna różne wyjścia, ale, jak było widać, związkowcy dobrze się przygotowali.

 

 

Cała rozmowa na:

www.sdp.pl/rozmowa-dnia-ewa-stankiewicz

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości