SDP SDP
429
BLOG

Krzysztof Czabański o Kongresie Mediów Niezależnych

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Z Krzysztofem Czabańskim  o chórze wujów, zwarciu mediów prawicowych i Kongresie Mediów Niezależnych rozmawia Błażej Torański.



Jak chce Pan przełamać sojusz mediów i władzy, swoisty chór wujów, jak Pan kiedyś napisał.

Jest to sojusz bardzo szkodliwy dla obywateli. W pewnej mierze przypomina nawałę propagandową właściwą państwom totalitarnym czy PRL-owi, która była takim państwem. Tym bardziej nie przystoi w  obecnej Polsce,  państwie, starającym się wypełniać standardy  demokratyczne, wolnorynkowe i wolności słowa. Ten sojusz jest szkodliwy, powtórzę,  ponieważ ogranicza obywatelom dostęp do informacji o rzeczywistym stanie rzeczy w różnych obszarach. Nie dotyczy to tylko polityki, ale gospodarki, kultury, nauki, oświaty, decyzji rządowych w tych dziedzinach, które będą skutkowały w przyszłości bardzo negatywnie jak wynika z opinii ekspertów.

Nie ma pluralizmu w obiegu informacji?

Dla obywateli jest korzystne, jeśli docierają do nich informacje z różnych źródeł. Niezależne media, nawet małe, działające lokalnie albo tylko w wybranych obszarach tematycznych są czymś ozdrowieńczym na obecnej mapie naszych mediów. Nie można dopuścić do tego, aby kilka ośrodków, grup medialnych zdominowało cały rynek, bo stanie się to ze szkodą dla dobra publicznego.

Jakie są dowody na to, że media niezależne od władzy rosną w siłę?

Choćby reakcja na mój pomysł sprzed kilku miesięcy, aby powołać Kongres Mediów Niezależnych, zwołać się do Warszawy i pogadać o tym, co zrobić. Przerosło to moje oczekiwania, bo sądziłem, że zainteresowanie ograniczy się do wypowiedzi innych publicystów. Tymczasem publicystyczna myśl przerodziła się w praktykę i organizacja ta już faktycznie powstała, a w sobotę w siedzibie SDP przy Foksal określi swoje najbliższe cele i sposób działania.

Jak Pan zamierza jednak przy jednym stole posadzić na Kongresie Pawła Lisickiego i Tomasza Sakiewicza? Media prawicowe są poważnie skłócone.

Nie widzę żadnych przeszkód. I w „Uważam Rze”, i w „Gazecie Polskiej Codziennie” apelowałem, żeby nie wchodzić w takie spory , doceniać pluralizm mediów prawicowych i się nie kłócić. Nie odwzorowywać sporów, jakie toczyli politycy prawicowi, czego  na szczęście  zaprzestali. Media prawicowe krytykują polityków prawicowych, ale dziś nieraz postępują gorzej od nich.

No właśnie. Jak w tej sytuacji powiększać przestrzeń wolnego słowa?

Staram się apelować, aby ponad podziałami realizować cele wspólne. Generalnie każde medium jest w stanie konkurencji z innym. Rywalizują o reklamodawców, sponsorów, inwestorów, mówiąc wprost: o pieniądze. Konkurencja nie znaczy jednak, że nie mamy interesów wspólnych. Tym interesem jest np. dbałość o wolność słowa. Żeby nie było prawnych ograniczeń, uzurpacji ze strony władz. Żeby rynek medialny dawał równe szanse, a nie – przez koncesje – preferował jedne grupy kosztem innych. Wspólne działanie i zapewnienie równej konkurencji na rynku medialnym jest w interesie i Sakiewicza, i Lisickiego, i Czabańskiego, i Torańskiego.

Kongres Mediów Niezależnych służy też wyciągnięciu wolnego słowa z sal katechetycznych, bo tam, jak za PRL, w podziemiu, organizuje się pokazy filmów, spotkania z twórcami, konferencje itp.

Sala katechetyczna to bardzo przyjemne miejsce.

Ale czy odpowiednie na projekcję najnowszego filmu Grzegorza Brauna „Poeta pozwany” o procesie wytoczonym przez koncern medialny „Agora” 77-letniemu siwemu poecie Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi? Tego filmu nie zamówiła żadna telewizja, zwłaszcza publiczna, choć inne filmy Grzegorza Brauna biły w TVP rekordy oglądalności. Wyprodukowano go za prywatne pieniądze. Dlaczego tego obrazu nie można pokazać milionom telewidzów, tylko garstce ludzi w sali katechetycznej?

Dobre pytanie. Na szczęście, wolne  słowo nie potrzebuje pomocy. Samo daje sobie świetnie radę, choćby przez Internet. Władza próbuje wprawdzie różnymi koncesjami kontrolować Internet, bo zagraża on już monopolowi „zszytych”  z nią grup medialnych, uderza w ich wiarygodność, zagraża ich pieniądzom, ale jak na razie próby cenzurowania Internetu  spaliły na panewce. Drugą drogą, jaką zaproponuję na Kongresie Mediów Niezależnych, jest reforma mediów publicznych. Działają one fatalnie, ale nie można ich przekreślać. Należy je odzyskać dla misji publicznej, dla dobra wspólnego. To ważny argument, który pan podał, że wartościowe filmy dokumentalne nie znajdują swego miejsca w telewizji publicznej.

A jeśli znajdują, emitowane są późną nocą.

No tak, pod naciskiem, naporem opinii publicznej. Ale – co ważniejsze - telewizja publiczna powinna prowadzić świadomą politykę zamawiania i inwestowania w filmy poruszające ważne sprawy polskie, a tego nie robi, choć jest to jeden z jej podstawowych obowiązków.

Nie realizuje misji.

Dlatego Kongres będzie lobbował na rzecz przekształceń mediów publicznych, bo trzeba je odzyskać do realizacji misji, a nie rezygnować z nich. One są zresztą niezwykle ważne dla kultury polskiej. Dlatego należy o nie walczyć. Odzyskane media publiczne plus Internet wystarczą, by wolne słowo odzyskało swą moc w rozpowszechnianiu, zasięgu, skuteczności dotarcia do umysłów obywateli. Ludzie mają prawo do możliwie pełnej informacji, zwłaszcza tej ważnej, a często pomijanej przez media głównego nurtu.

 

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości