Czasy są w ogóle trudne. Najtrudniejsze dla mediów. Ostatnio słodko nie ma też Platforma. Polityką w tej rubryce wyjątkowo się nie zajmuję, choć czasami zdaje mi się, że zbyt łatwo poszedłem na ustępstwa jej gospodarzowi. Innym znowu razem cieszę się, że nie muszę zaprzątać swoim czytelnikom głowy brudnymi interesami polityków, ukrywających najgorsze intencje pod hasłami dbałości o dobro wszystkich obywateli. Przypomnę tylko, jak rządzący zatroszczyli się o dobro pacjentów, korzystających z leków refundowanych i o dobro polskich internautów.
Czasy są w ogóle trudne. Najtrudniejsze dla mediów. Ostatnio słodko nie ma też Platforma. Polityką w tej rubryce wyjątkowo się nie zajmuję, choć czasami zdaje mi się, że zbyt łatwo poszedłem na ustępstwa jej gospodarzowi. Innym znowu razem cieszę się, że nie muszę zaprzątać swoim czytelnikom głowy brudnymi interesami polityków, ukrywających najgorsze intencje pod hasłami dbałości o dobro wszystkich obywateli. Przypomnę tylko, jak rządzący zatroszczyli się o dobro pacjentów, korzystających z leków refundowanych i o dobro polskich internautów. Czasy są trudne, ale szybko biegną. Leki i Acta wyparły już z mediów inne nieprzyjemne przypadki. Tak przykre, że nawet nie będę ich tutaj przypominał. Na szczęście, natura wynagradza braki. Przykrości w polityce kompensuje radosnymi rzeczami w mediach. Może nie mamy w mediach do czynienia z rewolucją, ale jeśli przyjmie się za rzecz pozytywną każdą zmianę, jako przerwanie zastoju, uwiądu, to radosnych chwil jest co nie miara. Choćby radość wynikająca ze zmiany szefów redakcji „Wprost” i „Newsweeka”. Spowodowała ona bowiem, że jeden z dotychczasowych redaktorów naczelnych, trafiło na kierującego „Newsweekem”, zwolniony z dnia na dzień, poszedł na przymusowy urlop. Dzięki temu może wreszcie odrobić wszystkie zaległości urlopowe. Jaka wspaniała korzyść dla niego i rodziny. Co za radość! Nie musieć zasypiać i budzić się z okładką w jednym oku, a w drugim z listą dziennikarzy do zwolnienia. Tak było tydzień w tydzień. Po wyrzuceniu z funkcji naczelnego pełna wolność. Wreszcie można sobie wyobrazić na okładce dziewczynę z rozkładówki „Playboya”. Inne życie. I wcale nie trzeba jej usuwać z wyobraźni.
Wymierne korzyści odniosła też grupa dziennikarzy, którą Tomasz Lis przyciągnął za sobą z „Wprost” do „Newsweeka”. Do tej pory musieli trzymać samochody pod chmurką, bo nie było dla nich miejsca na parkingu podziemnym. W groźne zimy, kiedy sypało z nieba, wieczorami, zgrabiałymi rękami musieli odśnieżać swoje auta i zeskrobywać lód z zamrożonych szyb. Teraz ich życie zmieniło się w sielankę. Do ich dyspozycji jest nieograniczona liczba miejsc na podziemnym parkingu. A latem - specjalne stojaki na rowery!
Wprawdzie czytelnicy mogli nie spostrzec roszad, zarówno na szczytach władzy tych tygodników jak i wśród szarych dziennikarzy. Bo gazety te pozostają dokładnie takie jakie były.
Nie mogą wszakże narzekać także ci dziennikarze, którzy przenieśli się w odwrotnym kierunku. Z nowej redakcji mają teraz dwa kroki do „Galerii Mokotów’. Wygodne miejsca na spotkania dziennikarskie, gdzie można spokojnie porozmawiać, nie rzucając się w oczy. Jest tam też kilka świetnych garkuchni z egzotycznymi daniami. A podziemiach punkt błyskawicznej naprawy komórek. Czego chcieć więcej od życia?!
Jerzy Jachowicz