Z Grzegorzem Majchrzakiem o poszukiwaniach dokumentów stanu wojennego opisujących radio i telewizję rozmawia Waldemar Wiśniewski.
Grzegorz Majchrzak. Pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN, członek Stowarzyszenia Archiwum „Solidarności”, aktywnie współpracujący przy wielu projektach ze Stowarzyszeniem Wolnego Słowa. Współautor książki „Polskie Radio i Telewizja w stanie wojennym”.
Kto rządził polskim Radiem i Telewizja w stanie wojennym?
Panowała trójwładza - rządzili komisarze wojskowi, PZPR oraz MSW czyli Służba Bezpieczeństwa.
Weryfikacja dziennikarzy, która wtedy nastąpiła miała na celu wyeliminowanie z pracy ludzi niepewnych – można to przedstawić statystycznie?
Łącznie w radiu i telewizji z wilczym biletem wyrzucono około 5 proc. dziennikarzy, ale średnia krajowa była wyższa – łącznie (według danych oficjalnych) wyrzucono co 10. osobę. Przy czym drugie tyle represjonowano w inny sposób – przesunięciem na niższe stanowisko, wysłaniem na emeryturę…
Kto weryfikował i dawał certyfikat moralności?
Z dokumentów wynika że w samym radiu i telewizji weryfikatorów było ok. 600 – to dziennikarze oraz funkcjonariusze MSW, żołnierze Wojska Polskiego i członkowie partii (Komitetu Centralnego, komitetów wojewódzkich) PZPR. Działali w 33 zespołach głównych oraz 103 podkomisjach. Niestety lista z dokładnymi personaliami będąca załącznikiem do wytycznych (zasad) weryfikacji, które znaleźliśmy w aktach pozostałych po Komitecie ds. Radia i Telewizji „wyparowała”. Z dokumentów weryfikacyjnych wyczyszczono także akta personalne pracowników Radiokomitetu.
Co jeszcze „wyparowało”?
Najważniejsze dokumenty czyli akta tzw. sprawy obiektowej Radiokomitetu prowadzonej przez SB. W mojej ocenie mogło to być 200 - 300, a może nawet więcej tomów - pozostały jedynie odpryski dotyczące Marca 1968 roku, a już wtedy było to około 100 tomów...
A raporty komisarzy wojskowych?
One są również niekompletne. Nie ma też kompletu materiałów kontrwywiadu, który w latach 1981 –1983 wyjątkowo zajmował się radiem i telewizja. W Polskim Radio przeglądałem tzw. koszulki audycji i tu też archiwum wyczyszczono z wszelkich niemal śladów publicystyki stanu wojennego. Nie udało nam się niestety dotrzeć do dokumentów Wojskowej Służby Wewnętrznej, a jej rola - podobnie jak wojska - po 13 grudnia 1981 r. w radiu i telewizji zdecydowanie wzrosła…
Czy jest nadzieja, że znajdą się jeszcze jakieś ważne dokumenty – z mojej wiedzy wynika, że mogą być w miejscach zupełnie niespodziewanych albo ukryte celowo, albo według jakiejś nieznanej nam logiki urzędniczej?
To prawda. Już po opracowaniu książki dotarła do nas informacja, że dyrektor Archiwum Akt Nowych miał przejąć materiały dotyczące PR i TV. Dotychczas niestety nie udało się nam tej informacji potwierdzić. Na pewno będą jeszcze wypływały różne dokumenty. Mamy też sygnały od dziennikarzy, iż mają interesujące dokumenty w swoich prywatnych archiwach. Poza tym zapewne różne materiały odnajdą się w najbardziej niespodziewanych miejscach, np. ciekawym zbiorem akt na temat radia i telewizji jest tzw. archiwum Urbana czyli Zespołu Biura Prasowego Rządu w Urzędzie Rady Ministrów.
Kto mógł przyłożyć rękę do zniknięcia dokumentów z Radiokomitetu?
Głównym podejrzanym był ówczesny dyrektor departamentu kadr Radiokomitetu, Wiesław Guzowski. Z dokumentów MSW wynika, że w 1989 roku dostał Złotą Odznakę za Zasługi w Ochronie Porządku Publicznego.
Zbiór zastrzeżony IPN może kryć jeszcze jakieś tajemnice?
Nie spodziewam się rewelacji, ale może coś jeszcze się znajdzie.
Czy PR i TV jakoś pomagały w waszych badaniach?
Wgląd do akt osobowych mógłby nam znacznie ułatwić pracę, chociażby redagowanie notek biograficznych, ale dostaliśmy odmowę z argumentacją, że chodzi o ochronę danych osobowych. Na ponad 100 osób udało nam się uzyskać informację (ale nie dostęp do akt) dotyczącą jedynie w kilkunastu przypadków. Nie muszę dodawać, że taki stan rzeczy nie ułatwia pracy…
A refleksja po zakończeniu kwerendy archiwalnej i opracowaniu książki - już z pewnego dystansu?
Taka dotycząca tamtych czasów...? Weryfikacja dziennikarzy i szerzej, pracowników radia i telewizji, to była wypadkową chęci i możliwości. Widać wyraźnie, że władze miały dużą ochotę pozbyć się znacznie większej ilości ludzi, ale przecież ktoś musiał robić program. Potrzebni byli i pracownicy techniczni, i dziennikarze Poza tym dzisiaj widać wyraźnie, że weryfikacja to nie tylko zjawisko już historyczne. Ona ukształtowała w pewien sposób dzisiejsze media. W dosyć krótkim czasie na miejsce wyrzuconych z pracy w stanie wojennym przyszli nowi ludzie, wtedy zaczęły się ich kariery. Przykłady z brzegu to Monika Olejnik czy Marek Niedźwiecki. Gdyby poszukać, takich przykładów znalazłoby się na pewno więcej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości