W świecie toczy się walka. Największa z dotychczasowych. Walka o kontrolę nad informacją. Przez całe wieki informacja była pod kontrolą możnych, rządów, cesarzy i bogaczy. Historia mediów to historia kontroli informacji. Dziś na naszych oczach stary model zarządzania informacją staje się przeżytkiem.
Sprawa ACTA jest tylko katalizatorem przemian i ujawnia szerszy problem – dostępu do informacji, jej sposobów przetwarzania, manipulacji, selekcji i dystrybucji. Zatwierdzenie ACTA zostało ogłoszone w unijnym biuletynie zatytułowanym "Rolnictwo i Rybołówstwo", w postaci krótkiej wzmianki na ostatniej, czterdziestej trzeciej stronie, co uwidoczniło cały bezmiar machlojek, zakłamania i oszustwa oraz zbrodni na wolnej dyskusji, na demokracji. Dobrze, że mamy internet, że tam zrodził się bunt, bo tradycyjne media zaspały. Pisał o tym niedawno na tych stronach Wiktor Świetlik www.sdp.pl/krotka-historia-upadku-prasy-felieton-wiktora-swietlika.
Nadal nie wiemy co nas czeka, ale wiemy, który to już raz, że przyroda nie znosi próżni. Temat podchwyciły setki anonimowych blogerów, obywatele sieci i ich guru. Piotr VaGla Waglowski, Helena Rymar i Dominika Bychawska- Siniarska w czasie wtorkowej konferencji w Domu Dziennikarza przy Foksal dawali do zrozumienia, że zmieniły się reguły gry i zmieniła się sama rzeczywistość, która wymaga nowego prawa autorskiego, nowego prawa prasowego i inaczej działających mediów. Ale stare media tego nie rozumieją, nie mówiąc już o rządzie, i nadal powtarzają swoją mantrę.
Wiele lat temu w czasach narodzin Solidarności rozmawiałem z nieżyjącym już profesorem Leszkiem Nowakiem o społeczeństwie obywatelskim. Znany jest on jako twórca teorii trój-panów, czyli grup politycznych, które sprawują władzę nad społeczeństwem dzięki potrójnemu monopolowi: mają w swych rękach władzę ekonomiczną, polityczną i nad środkami masowego przekazu. Z czasem jednak – przewidywał – ta władza obumrze. Sprawdziło się: dziś obumiera na naszych oczach. Jeśli hasłem kontrkultury było „nie wierz nikomu po trzydziestce”, to dziś hasłem manifestujących anonimowych na rynku w Krakowie i w innych miastach Polski jest „nie wierz żadnemu politykowi”, o czym boleśnie przekonał się Janusz Palikot.
Problem buntu młodych analizuje Wojciech Maziarski, redaktor naczelny „Newsweeka” . Pisze, że starcie z młodzieżą było polityczną bitwą i zwiastunem zmian. Ale zarazem dodaje: „Wizja życia politycznego opartego na blogach i bezpartyjnej demokracji bezpośredniej jest utopią. Z naszego świata nie znikną ani partie, ani profesjonalne media.” To zdanie, takie racjonalne i „konstruktywne” pokazuje, że on sam i „Newsweek” należą do starego świata mediów, które nie rozpoznają tego, co się dzieje już od wielu lat. Że stary świat obumiera, i że w tym świecie nie będzie miejsca na media komentujące i informujące o czymkolwiek z tygodniowym opóźnieniem tonem ex-cathedralnym. Pane Havranek, to se ne vrati. Dziś jest tak: dziś pytanie, dziś odpowiedź. Ten, kto tego nie rozumie wkrótce będzie miał zamiast 100 tysięcy nakładu 50 tysięcy, a może i mniej. Dlatego Lis uciekł z „Wprost”, dlatego Karnowscy i Janke stworzyli portale, które mają tylu czytelników dziennie, ilu „Newsweek” w ciągu tygodnia. Interaktywne społeczeństwo puka do naszych drzwi. Już dziś młodzi Amerykanie dwa razy częściej wybierają jako podstawowe źródło informacji Internet zamiast tradycyjnych mediów.
Bunt i kontrola. Jeżeli buntu nie da się już skontrolować i ograniczyć, to i nie da się ograniczyć informacji. Wszystkie bariery uniemożliwiające dostęp do niej będą znoszone dzięki wikileaksom i dociekliwości zwykłych obywateli. To jest rzeczywiste dokończenie rewolucji Solidarności: społeczeństwo młodych przejmuje Państwo i media. ACTA nie staną im na drodze. I Donald Tusk nie rozumie sytuacji, mówiąc, że wybuchł kryzys braku zaufania. Nie, to stary świat musi odejść – jego struktury wraz z dotychczasowymi partiami politycznymi i nienadążającymi za zmianami mediami. Legion zawołał: „nic o nas bez nas”. Wkrótce ten legion obejdzie się bez was, panowie i panie politycy. Czy oni zrozumieją, co się dzieje? Wątpię. Edward Bendyk napisał w ostatniej „Polityce”, że trwanie przy przekonaniu, że istniejące instytucje spełniają swoją rolę, bo dysponują legitymacją zdobytą w wyborach, jest najlepszą receptą na to, żeby wirtualna wojna domowa trwała przez wiele lat i przeradzając się w realny, gorący konflikt.
Aktywny świat kontra pasywny, społeczeństwo kontra politycy, internet kontra stare media. To antynomie współczesnego świata. Ktoś musi tę walkę przegrać. Jeżeli świat jest realizacją idei wolności, to odpowiedź na pytanie „kto wygra?” jest oczywista.
Marek Palczewski
16 lutego 2012
Inne tematy w dziale Rozmaitości