SDP SDP
2494
BLOG

Krew w obiektywie - felieton Marka Palczewskiego

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 7
Krew na rękach dziennikarzy. Podobno (nie widziałem) 93 procent widzów jednej superstacji uznało, że za próbę samobójczą (nieudaną zresztą jak wiemy) pułkownika – prokuratora  Mikołaja Przybyła odpowiedzialni są dziennikarze. A za brak śniegu mój dozorca, który powiedział, że nie będzie już sprzątał.


Dziennikarze i cykliści jak wiadomo odpowiedzialni są na ogół za wszystko. A zwłaszcza za zjawiska przyrodnicze i małopozytywne, bo pokazują tylko te o negatywnym wydźwięku. Słusznie zatem Rada Etyki Mediów (jak dobrze usłyszeć ją ponownie) ostro wzięła się do pracy i napiętnowała „Super Express”. Oj, dostało się SE za to, że pokazał krew. Chciałoby się spytać: a gdzie pot i łzy? Jak pokazywać, to wszystko! Inna sprawa, że sprawa jest, i to zarówno od strony SE, jak i od strony pana prokuratora, dwuznaczna. Bo któż tak misternie przygotowuje, niemal w świetle jupiterów i kamer, swoje odejście? Kamery i aparaty fotograficzne nie są do zakrywania wszakże obrazu, tak jak kiedyś mówiono, że karabiny są do strzelania i zabijania, a nie do kwiatków w nich hodowania. Ale – może – jak miał być medialny coming out, to i będzie coming back?

 

Wracam jednak prędko do kwestii odpowiedzialności. Czyżby również dziennikarze – a czytam takie wypowiedzi na forach – zaaranżowali tę nieudaną zresztą próbę samobójczą? A jedna stacja, to proszę pani, wszystko wiedziała i czekała. Na dziennikarzy kręcących, patrzących, a nie pomagających rannemu posypały się gromy. I słusznie, bo najpierw trzeba być człowiekiem, a dopiero potem reporterem, fotografem, czy hieną. Taką hieną był słynny fotoreporter Kevin Carter, który czekał aż sęp rozłoży skrzydła nad głodną sudańską dziewczynką. A potem nie wiedząc co się z nią stało popełnił samobójstwo. Sam się ukarał. Ale czy dziennikarze też czekali aż prokurator się wykrwawi. A może byli bliżej sceny i szybko ocenili, że nic mu nie będzie? Łukasz Cieśla, który pierwszy udzielił pomocy zakrwawionemu prokuratorowi mówi: moje wrażenie było takie, że w początkowych chwilach próbując udzielić pomocy, byłem sam, a inni stali, filmowali, gdzieś dzwonili. Ale zdjęcia zostały zrobione a jedno z nich opublikował „Super Express”. Redaktor naczelny gazety, Sławomir Jastrzębowski bronił decyzji, bo albo jesteśmy dziennikarzami, albo cenzorami. Albo będziemy pokazywać ludziom życie, albo firanki. Zdjęcie było podpisane nazwiskiem fotoreportera PAP. PAP zaprzeczył, żeby to zdjęcie było od nich. Tak czy inaczej obrazek do puzzli nie pasuje, i ktoś tu coś kręci. A karuzela z oskarżeniami też się kręci. I media też się kręcą wokół prokuratorów, inwigilowanych dziennikarzy, seksu, kłamstw i krwi, i każdy szuka tych przysłowiowych pięciu minut sławy.

Czy jednak prokurator  może liczyć na to, że zostanie bohaterem mediów na dłużej? Osobiście wątpię. Po krwawym poniedziałku przyjdzie może nudny piątek, a od następnego poniedziałku znowu zacznie się wyścig po atrakcyjne newsy, wyraziste komentarze i prześmiewcze felietony. Bo z czego byśmy my dziennikarze żyli, gdyby świat wokół nas był miły i uporządkowany. A cóż wtedy czytaliby nasi czytelnicy i oglądali nasi widzowie. Wiałoby nudą, a od tej już lepsza jest groza. O, zgrozo! I te strrraszne firanki!!!


Marek Palczewski
12 stycznia 2012
 

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości