W najbliższym czasie ma dojść do spotkania szefów rozmaitych służb widnych i niewidnych, którzy mają rozprawiać o bezpieczeństwie dziennikarzy podczas „imprez masowych”. Dobrze, że do takiego czegoś dochodzi. Rozumiem że jest to też forma cichego przyznania do tego, że nie wszystko 11 listopada było ze strony policji w porządku, i że nie powinna ona dopuścić do zniszczenia wozów transmisyjnych przez chuliganów, którzy podłączyli się do marszu. Ale myślę też, że dziennikarze także powinni zastanowić się nad swoimi relacjami z policją, i do policji.
Kiedy Amerykanie nazwali dwa wieki temu prasę „watchdogiem” - psem strażnikiem ich federacji - chodziło im o to, że ma to być strażnik społeczeństwa przed nadużyciami władzy, jej nieuczciwością i nieudolnością. Ten strażnik szczególnie wnikliwie i szczególnie krytycznie powinien patrzeć na ręce policji, bo nieudolność, nieuczciwość lub nadużycia tej ostatniej są szczególnie szkodliwe dla obywatela. W krajach, które mają kłopot z wolnością, kulturą demokratyczną, jakością mediów, funkcja brytana „watchdoga” jest odwrócona. Zaczyna służyć propagandzie władzy, a wszelka jej krytyka, szczególnie władzy mundurowej, przedstawiana jest jako destrukcja - coś w rodzaju piątej kolumny.
Mam wrażenie, że nasz „watchdog” od dłuższego czasu wiernie służy mundurowi miast patrzeć mu na ręce dyscyplinując go i chroniąc społeczeństwo. Zamiast wnikliwie sprawdzać czy policja należycie dba o obywatela, brytan zbyt często sprawdza czy obywatel jest dostatecznie posłuszny. Przyczyny niestety bywają prozaiczne. Oczywiście jest nią i bez dwóch zdań polityka oraz pierwsze przykazanie dzisiejszych mediów zajmujących się życiem publicznym, że atakuje się tylko jedną stronę ( przy czym jakieś 90 procent atakuje jedną, a 5 drugą) . Nieproporcjonalny stosunek dużych mediów do zadymiarzy z dwóch stron barykady 11 listopada był ewidentny. A ta gazeta, która dziś stawia w jednym szeregu z bandytami każdego kto ośmieli się skrytykować media za nierówny przekaz w sprawie 11 listopada, kiedyś nie uznała za godnego obrony prawicowego chłopaka z kamerą, którego stłukła warszawska straż miejska.
CZYTAJ DALEJ:
www.sdp.pl/dziennikarz-w-sluzbie-policji-felieton-wiktora-swietlika