SDP SDP
2497
BLOG

Rozmowa ze Sławomirem Cenckiewiczem

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 9

 

Rozmowa dnia - 14 października

 

Ze Sławomirem Cenckiewiczem o wywiadzie wojskowym i publicystyce historycznej rozmawia Hubert Bekrycht

 

 
Sławomir Cenckiewicz ( rocznik 1971) Historyk, publicysta, były pracownik Instytutu Pamięci Narodowej. W 2006 roku kierował pracami Komisji d.s. Likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.  Autor wielu publikacji, między innymi: „Oczami bezpieki: szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL”, „Tadeusz Katelbach (1897-1977): biografia polityczna”, "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" (z Piotrem Gontarczykiem), „Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929-2010)”.Na początku października ukazała się książka Sławomira Cenckiewicza pt.” Długie ramię Moskwy” o komunistycznym wywiadzie wojskowym.
 
 
 
Dlaczego tak niewielu historyków bada dzieje komunistycznego wywiadu wojskowego?
 
Zdecydował o tym cały splot okoliczności. Historycy nie piszą rzeczywiście nic o tajnych służbach Ludowego Wojska Polskiego. Od 2006 roku, kiedy to rozpoczęto proces likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych a później związaną z tym procedurę odtajniania materiałów przekazywanych przez WSI do Instytutu Pamięci Narodowej. W zasadzie akta zarówno Wojskowej Służby Wewnętrznej jak i Zarządu II Sztabu Generalnego są jawne. Zastanawiałem się, dlaczego jestem pierwszym historykiem, który większość tych dokumentów przeglądał. Pewnie zdecydował strach i klimat, który nie sprzyja zainteresowaniu ludźmi tajnych służb LWP.
 
Strach przed czym?
 
Strach przede wszystkim przed tym, że można sobie nabić guza. A to, dlatego, że ludzie byłego Zarządu II Sztabu Generalnego często występują w mediach, prowadzą rozmaite działania lobbingowe, również polityczne. Generalnie o ludziach wojska, ludzi pokroju Dukaczewskiego czy nawet generała Kiszczaka, jest taka opinia: lepiej się nimi nie zajmować, bo oni bardzo dużo mogą.
 
"Długie ramię Moskwy” jeszcze się wydłuża?
 
Może nie wydłuża się, ale na pewno nie uschło. Ludzie tajnych służb wojskowych, po likwidacji WSI, bezpośrednio nie funkcjonują w oficjalnych strukturach państwowych. Organizacja, która służyła tym ludziom do różnego rodzaju działań – także patologicznych – już nie istnieje. Byli funkcjonariusze wojskowych tajnych służb jednak się nie rozpłynęli. Jest to środowisko o dużych wpływach. Świadczy o tym symboliczny fakt, że do ustawy odbierającej część uposażeń byłym funkcjonariuszom komunistycznego aparatu bezpieczeństwa nie wprowadzono przepisów o niższych emeryturach dla byłych pracowników wywiadu i kontrwywiadu wojskowego PRL.
 
Dlaczego tak niewiele na ten temat piszą dziennikarze? Jaka jest kondycja publicystyki historycznej?
 
Jestem krytycznie nastawiony do polskiego dziennikarstwa, także dziennikarstwa śledczego. Wszyscy szukają newsów, ale niechętnie prowadzą żmudne poszukiwania w archiwach. Na przykład, dziennikarze chcą znaleźć teczkę jednego człowieka i na jej podstawie coś napisać. A tutaj potrzeba cierpliwości. Ja znalazłem w aktach jednego ze współpracowników Zarządu II Sztabu Generalnego materiał, który świadczy o tym, że blisko związany z wywiadem wojskowym PRL był Stanisław Ciosek. Jego akt w IPN nie można znaleźć a nagle taki dokument z końca lat 60-tych znalazł się w aktach Manfreda Gorywody, który podobnie jak Ciosek był później miedzy innymi członkiem Biura Politycznego PZPR.
 
Bardzo surowo ocenia Pan kondycję polskiego dziennikarstwa. Ostatnio na zjeździe SDP dużo o tym mówiliśmy. Są nowe władze Stowarzyszenia, może to jest szansa dla naszego środowiska?
 
Na pewno jest to jakiś miły sygnał. Ale przecież Skowroński czy Wolski oraz inni członkowie władz SDP nie zdecydują nagle, że teraz zajmujemy się sprawami naprawdę ważnymi. To kwestia indywidualnego wyboru każdego dziennikarza. Mam wrażenie, że niewielu publicystów zajmujących się historią poszukuje rzeczy ważnych. Na przykład nigdzie nie opublikowano dotychczas recenzji książki „Rosyjska ruletka” Mariana Zacharskiego. Są tam informacje, które ukazują uwikłanie osób z pierwszych stron gazet w kontakty z Rosjanami po 1990 roku, że aż dech zapiera.
 
Ma Pan opinię historyka i publicysty idącego pod prąd tak zwanego głównego nurtu.
 
Ja się ani nie uważam z jakiegoś kontrowersyjnego historyka, ani za człowieka o skrajnych poglądach. Mam się za człowieka o poglądach umiarkowanych. Splot okoliczności sprawia, że moja działalność jest kontrowersyjna. A kontrowersje powinny być czymś normalnym. Ponad 20 lat po tak zwanej transformacji ustrojowej w Polsce nikt nie pisze o wojsku. Pisząc swoją najnowszą książkę korzystałem ze źródeł rosyjskich, bo tam takie publikacje są na porządku dziennym. Dzięki opisanej dokładnie strukturze GRU mogłem odtworzyć schemat personalny początków wywiadu wojskowego PRL. I to jest pewien symbol. Nawet Rosjanie nas wyprzedzają w tych badaniach najnowszej historii wojska. W Polsce to jest nadal temat tabu.
 
 

 

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości