Rozmowa dnia - 13 października
Rozmowa Kajusa Augustyniaka z Marcinem Przeciszewskim o Palikocie, starciu cywilizacji, przyzwoitości i mediach katolickich
Marcin Przeciszewski, prezes i redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej, konsultor Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu, członek zarządu Związku Dużych Rodzin "Trzy plus". W latach 1990 - 1993 kierownik działu religijnego tygodnika "Spotkania". Od 1986 do 1991 roku wiceprzewodniczący międzynarodowego ruchu "Wiara i Światło". Żonaty, czworo dzieci.
Czy wejście do Sejmu tak wielu osób z Ruchu Poparcia Palikota, także pod hasłami walki z Kościołem, było dla Pana dużym zaskoczeniem?
O Palikocie i jego ekscentrycznych zachowaniach słyszeliśmy nie od dziś, ale czterdziestu posłów to jest duża siła, skala tego zjawiska była dla mnie zaskoczeniem. Można chyba powiedzieć, że Palikot był największym wygranym w tej kampanii. Osiągnął sukces nie tylko dzięki walce z Kościołem, ale może przede wszystkim dzięki kontestacji zastanego porządku cywilizacyjnego i politycznego.
Rok temu w wywiadzie dla SE przewidywał Pan powolny postęp laicyzacji w Polsce, inaczej niz w Europie Zachodniej, a Palikot twierdzi, że za cztery lata będzie rządził w Polsce. Czy to zjawisko może przyspieszyć tak jak w Hiszpanii i Irlandii?
Nie. Laicyzacja w Polsce dokonuje się dużo wolniej niż w innych państwach. To polski fenomen, chrześcijaństwo jest głęboko zakorzenione w naszej tożsamości kulturowej i narodowej. Niełatwo jest zniszczyć tę tożsamość. Antykościelne hucpy, które z pewnością Palikot będzie urządzać, mogą nawet wpłynąć na jednoczenie się środowisk chrześcijańskich, na większe scementowanie się Kościoła. Nie spodziewam się też, aby Platforma Obywatelska zaczęła bardziej skręcać w lewo z powodu Palikota, ufam, że raczej będzie wolała się odróżniać swoim spokojem i gotowością do dialogu z Kościołem. PiSowi ze strony Palikota nie grozi nic oprócz konfrontacji.
Jedyną siłą, na którą będzie Palikot oddziaływał, jest SLD. Jest to wazny moment, gdyż następuje koniec postkomunistycznej formacji politycznej, jaką było SLD. Koniec znaczenia tej bezideowej grupy interesów, pragmatyczno-cyniczno-nijakiej. Myślę, że teraz SLD, chcąc odnaleźć swoje miejsce zacznie posługiwać się hasłami radykalnej lewicy zachodnioeuropejskiej i robić będzie to "ręka w rękę" z ruchem Palikota. Nastąpić może nawet jakaś fuzja obu ugrupowań.
SLD traci popularność, prezydent Kwaśniewski broni konkordatu, na Facebooku można obejrzeć zdjęcie Palikota zginającego się przed Urbanem… Może ruch Palikota to właśnie ta mniej cywilizowana część lewicy?
Elektorat stojący za Palikotem jest - w moim przekonaniu - produktem dzisiejszej kultury masowej w jej najbardziej prymitywnym, populistycznym i komercyjnym wydaniu. Statystyki potwierdzają, że to jest głównie towarzystwo małomiasteczkowe, składające się z ludzi młodych i mało wykształconych. Nazwałbym je "ofiarami" tej formy kultury czy raczej pustki kulturowej. Niestety ta populistyczna "antykultura" promowana jest przez część mediów, ostatnio nawet publicznych. Jednym z jej symboli jest obecność Nergala w TVP. Jeżeli w telewizji będzie się promować postacie tego pokroju, to w przestrzeni społecznej będzie się produkować kolejnych Palikotów.
W bardzo osobistym artykule na portalu Angelus pisał Pan o spotykanej na Zachodzie modzie na hasło: „Chrystus tak, Kościół nie”. Czy tu jest jeszcze miejsce dla Chrystusa?
Niestety nie. Króluje tam pełen relatywizm, znacznie bardziej niebezpieczny od tradycyjnego ateizmu. Ateiści zadawali sobie pytania, istniała płaszczyzna dyskusji z nimi. Oczywiście, jako chrześcijanie nie możemy tych środowisk pozostawić wyłącznie samym sobie. Istnieje konieczność trafienia do nich z orędziem Ewangelii. Jak to zrobić nie wiem, jest to zadanie dla Kościoła na najbliższe lata.
W jednym z komentarzy powyborczych usłyszałem, że to koniec mitu generacji JP II. A może właśnie to jest nowe wyzwanie dla tej generacji? Przecież Palikot tylko wezwał do boju środowiska, które istniały i dziesięć lat temu, i pięćdziesiąt lat temu?
Zwycięstwo Palikota i jego tak liczny elektorat jest raczej dowodem na to, że istniała pewna "czarna dziura", której sobie nie uświadamialiśmy. Istniały w Polsce środowiska, do których myśl papieska nie trafiała. Nie jest bynajmniej dowód na koniec pokolenia JP II. Pokolenie JPII nie jest związane z określonym wiekiem. Jest to olbrzymi, wielomilionowy krąg ludzi, dla których ważnym, często decydującym doświadczeniem życiowym było spotkanie z Janem Pawłem II i jego nauczaniem. Pokolenie to istnieje, liczy wiele milionów i będzie się konfrontować z nową lewicą, której symbolami będą teraz Palikot, Kotlinowski, Biedroń, Nowicka czy Grodzka.
A może wszyscy w ostatnich dniach popełniamy błąd nadając temu wydarzeniu charakter czegoś wyjątkowego?
Inne tematy w dziale Rozmaitości