SDP SDP
1687
BLOG

Rafał Ziemkiewicz o dziennikarzach i polityce

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Rozmowa dnia - 6 października

 

Z Rafałem Ziemkiewiczem o dziennikarzach, „tańcu z gwiazdami”, rzetelności i polityce rozmawia Kajus Augustyniak

 
Rafał Aleksander Ziemkiewicz (rocznik 1964), dziennikarz, publicysta, komentator polityczny i ekonomiczny, pisarz sicence fiction. Absolwent polonistyki na Uniwersytecie Łódzkim.
Pracował w tygodniku „Najwyższy Czas”, „Gazecie Polskiej”, Radiu WAWA, Polskim Radiu i TVP. Jego teksty ukazywały się w „Newseeku Polska”, „Wprost”. „Przewodniku Katolickim” i „Polityce”. W latach 2008-2011 prowadził w TVP Info cotygodniowy program „Antysalon Ziemkiewicza”, a także "Poranek Info". Obecnie pisze dla „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze”, "Gazety Polskiej", portalu wPolityce.pl i Interia.pl oraz prowadzi swój blog http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/.
W latach 1993–1994 był rzecznikiem prasowym i członkiem Unii Polityki Realnej. Od 2007 roku występował w kabarecie „Pod Egidą”. Jest autorem wielu książek, w tym Polactwo (2004) Michnikowszczyzna. Zapis choroby (2006), Wkurzam salon (2011).
 
 
 
W felietonie „Taniec z gwiazdami prorządowego dziennikarstwa”, opublikowanym na Interii rozprawiasz się z kilkorgiem bardzo znanych dziennikarzy, zarzucając im stronniczość. Czy jest jeszcze w Polsce dziennikarstwo niestronnicze, pomijając Ziemkiewicza?
 
Wyczuwam w pytaniu przytyk, ale nie poczuwam się do niego. Uważam, że moje dziennikarstwo jest niepartyjne. Wyznaję zasadę, którą Amerykanie ujmują w słowach „stay on issue, not on person”, czyli „popieraj sprawy, nie popieraj osób”. Mój czytelnik wie, że popieram niskie podatki, wolność gospodarczą i silne państwo minimum, wie, że popieram kierowanie się polskim interesem narodowym i - mówiąc hasłowo - tradycyjne wartości. Wszystkie moje komentarze mają konkretny, znany mu system odniesienia. Tego też oczekuję od innych. Krytykuję gwiazdy prorządowego dziennikarstwa za moralność Kalego. Co jest dobre dla Platformy, to jest dobre, a jakby miało Platformie zagrozić, to jest niedobre, nawet jeśli to to samo, tylko po krótkim czasie. Ponieważ zawsze mam więcej wyrozumiałości dla tych, którzy popierają opozycję niż dla tych, którzy popierają władzę, więc ostrze swej krytyki się kieruje głównie przeciwko dziennikarzom prorządowym. Ale uważam też, że dziennikarstwo, w którym służba czytelnikowi, widzowi i słuchaczowi mylona jest z robieniem powstania, nie jest de facto dziennikarstwem.
 
I dlatego na swoim blogu porównujesz wiarę w zamach jako przyczynę tragedii w Smoleńsku z mitem głoszącym, że Kennedy zlecił zabójstwo Marylin Monroe i innym, według którego w Roswell wylądowali kosmici?
 
Daleko idące hipotezy trzeba traktować podejrzliwie. Nie można ich nagłaśniać tylko dlatego, że byłoby dobrze dla mojej opcji czy dla moich planów, by ludzie w nie uwierzyli. Mamy przedsięwzięcia medialne funkcjonujące tak, jakby były biuletynami Armii Krajowej, której oddziały stoją po lasach wokół miasta. I oczywiście, są krytykowane za brak obiektywizmu, co jest uzasadnione, choć odmawiam prawa do takiej krytyki tym, którzy sami robią zwykła propagandę, tylko „za”, a nie „anty”. „Obiektywne media” to pojęcie z normalnego, demokratycznego kraju, a my mamy problem z normalnością. Czy Tygodnik Mazowsze to była obiektywna gazeta? Albo czy Andrzej Poczobut to obiektywny dziennikarz? Odpowiedzią na media, które za swój główny cel przyjęły obronę rządzącego establishmentu stały się media, które robią przeciwko niemu powstanie. A ja nie chcę robić powstania, przynajmniej jeszcze na razie nie uważam, żeby już tylko to zostało, staram się pozostać publicystą, komentatorem i dziennikarzem, i zachować rzetelność. Podkreślam tylko, że nie ma symetrii między mediami Michnika i mediami Sakiewicza. Bo władza, która na potęgę szpicluje społeczeństwo, stara się ograniczyć jego dostęp do informacji publicznej, wyzwolić się spod społecznej kontroli, i do tego właśnie wykorzystuje potężną, miażdżącą siłę oddanych jej mediów, jest zdecydowanie bardziej niebezpieczna i bardziej godna krytyki niż media, które zostały stworzone ze świadomym założeniem, że są „anty” i przede wszystkim zajmują się „godzeniem w porządek ustrojowy” III RP.
 
Odnoszę wrażenie, że Twoje poglądy nie zmieniają się od czasów działalności w UPR. Czy dziennikarz może zachować bezstronność jednocześnie demonstrując wyraziste poglądy polityczne?
 
Może zamiast o bezstronności lepiej mówić o rzetelności? Uważam, że podstawą rzetelnego dziennikarstwa jest świadomość, że pełni się funkcję służebną wobec swojego odbiorcy. To on dokona wyboru, a ja mam mu tylko dostarczyć do tego niezbędnych danych - zgodnie z moją najlepszą wiedzą. Moim zadaniem jest te wszystkie informacje, które do niego docierają, uporządkować. Pokazać − to ważne, a to nie, to wynika z tego, a z tego znowu wyniknie to; ten, który dziś mówi tak, wczoraj mówił siak, a w międzyczasie robił to i to. I jeżeli ktoś uważa, że jest w mediach po to, żeby wpłynąć na odbiorcę i go uwarunkować, żeby ten odbiorca podlegał takim, a nie innym emocjom, i poszedł głosować na tę albo inną partię, to mnie to wkurza. Stąd między innymi sprawiło ten felieton o gwiazdach rządowego dziennikarstwa.
 
Chcesz być dziennikarzem radykalnym, kontrowersyjnym? Słynny Wielki Konkurs Ziemkiewicza dla Mend Internetowych też to pokazuje, prawda? Czy to jest właściwa droga dla dziennikarza, chcącego być gwiazdą, celebrytą?
 
Stanowczo się odżegnuję od bycia celebrytą, choć być może różnie rozumiemy to słowo. Moim zdaniem celebryta to ktoś znany z tego, że jest znany i kto swoją rozpoznawalność podtrzymuje rozmaitymi sztuczkami, głównie sprzedawaniem swojej prywatności. Nigdy tego nie robiłem. Oczywiście „popularka”, jak to nazywają estradowcy, jest w naszym zawodzie potrzebna. Jeżeli moje nazwisko jest rozpoznawalne, to moja pozycja w gazecie, dla której pracuję, jest silniejsza. Ale to nie jest samo dla siebie. Staram się o „popularkę” żeby, gdy na przykład napiszę książkę wykładającą rzeczy dla mnie najważniejsze, dotrzeć z nią do jak najszerszego grona czytelników. Robić to dla samej popularności nie bawiłoby mnie kompletnie.
 
Można powiedzieć, że też jesteś jedną ze swego rodzaju gwiazd w polskim dziennikarstwie. Udzielasz się szerzej. Wyjeżdżam nad morze i tam uderzają mnie plakaty informujące, że Ziemkiewicz występuje w kabarecie…
 
Ha, Pietrzak i „Egida”, miłe wspomnienie… Miało to pewien związek z moją podstawową pracą. Dziennikarz z reguły nie ma bezpośredniego odzewu; ktoś tam napisze list czy mejl do redakcji, czasem zadzwoni do radia czy do telewizji, ale to są odgłosy pośrednie. Piszę tekst i mogę sobie tylko wyobrażać, jak on działa. A jak stałem na estradzie i wygłaszałem ten tekst w formie monologu, to natychmiast widziałem, czy ludzie rozumieją, o czym mówię, czy to akceptują, czy ich irytuję. To był fantastyczny test, który mi się bardzo przydał.
 
A w Polsce żyjącej wyborami, kilka dni przed nimi w dużym tekście w „Uważam Rze” zastanawiasz się, czy Polsce grozi… wojna.
 

CZYTAJ DALEJ: TUTAJ

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości