Polowanie na premiera – felieton Stefana Truszczyńskiego
Spotkałem przyjaciela. Po latach. Zadał mi dwa pytania : Czy wierzę w Boga i kogo bym wskazał – gdyby to ode mnie zależało – na premiera.
Ba ! Bóg daleko. Premier blisko. Bóg jest jeden. A Premier ? Mamy już kilku obywateli do których – kurtuazyjnie – zawracamy się „Panie Premierze”. Wprawdzie nie wszyscy „z byłych” na to zasługują, ale … niech tam. Ważne by teraz wybrać dobrego.
Czy media mogą w tym pomóc ?
Owszem, wywiady z premierami odbywają się, ale są nieśmiałe, delikatne i nudne. Jak dotąd żaden z naszych dziennikarzy – choć oni oczywiście uważają inaczej – nie przeprowadził rozmowy, która zmusiłaby pierwszego z ministrów do odpowiedzi na trudne pytania, która byłaby rzeczywiście twardą, męską rozmową i pozostała w naszej pamięci. Odbywało się najwyżej podszczypywanie. Takie na przemian słodko-ostre w gruncie rzeczy podlizywanie się. Nasze pseudowywiadowczynie i bohaterscy wywiadowcy w czasie tych szumnie zapowiadanych i celebrowanych dysput (bo to nie są wywiady) głównie starają się przemycić jak najwięcej mądrzenia się i aplikują widzom i cierpliwemu rozmówcy własne złote myśli i „odkrywcze” pomysły. Ci najbardziej znani wyobrażają sobie, że z uwagi na popularność mogą już klarować narodowi co i jak ! Nie widzą, nie słyszą, że to co wydumali jest płytkie, często bardzo tendencyjne, nie dziennikarskie. To tylko mędrkowanie, zarozumiałe, często niegrzeczne – żeby nie powiedzieć chamskie. Napada się na gościa w studio, gdy jego akcje idą w dół, podlizuje się – gdy jest na topie lub reprezentuje partię cieszącą się sympatią dziennikarza. Przykłady można by mnożyć. Ale … niech tam. Przecież takie zachowania obserwujemy na co dzień. A te drastyczne – dobrze pamiętamy.
Znamy też debaty – czyli męczące dyskusje zbiorowe z motto „ja panu nie przerywałem”. Zabiegają o nie szczególnie ci z drugiej ligi. Debaty partyjnych przedstawicieli zamieniają się szybko w bełkot i wrzask totalny. Trzech, czterech partyjniaków i jeszcze prowadzący, który usiłuje zapanować nad postępującym w czasie programu chaosem – tego nie da się ani zrozumieć, ani wytrzymać.
A więc jak ?
Czytaj dalej: TUTAJ
Inne tematy w dziale Rozmaitości