SDP SDP
256
BLOG

Rodacy! Barcelona i Real a sprawa Polska - Marek Palczewski

SDP SDP Rozmaitości Obserwuj notkę 0
Pijanego Machalicę wyrzucili z samolotu, Lepper nie chciał się zabić, Polacy wolą Ukrainki, a piłkarze dużo czytają. Medialny misz-masz. Na szczęście niezabetonowany.

 

W mediach znowu słyszę, że polska scena polityczna jest zabetonowana, a Platforma buduje kraj. Buduje kraj z betonu i stali, a w telewizji spuszczają surówkę z wielkiego ekranu. Czekam na argumenty, a dostaję hasła i hasełka.

Wczoraj, jako fanatyk hiszpańskiej piłki oglądałem mecz Barcelona – Real. Ci piłkarze wiedzą za co biorą pieniądze. A Dariusz Szpakowski wie za co mu płacą. Kilkadziesiąt razy mówił o czytaniu. Ten przeczytał tamtego, tamten owego, itd. Chodziło o proste podania, a już myślałem, że piłkarze czytają. Szkoda, bo może i czytelnictwo w Polsce by wzrosło. Przynajmniej wśród trampkarzy. Z tego czytania tak im się w głowach pomieszało, że aż się na koniec pobili.

Dziennikarze w Polsce też dużo czytają, o czym czytam w mediach codziennie. Daniel Passent w „Polityce” przeczytał Jarosława Marka Rymkiewicza, Kubę Wojewódzkiego i Magdalenę Środę. Pierwszy w Polsce felietonista – według rankingu miesięcznika PRESS – napisał „Kupą, mości panowie!” Ale Panie też do tej kupy dopuścił. Jak się okazuje, to sprawa z flagą i psią kupą Kuby nie jest jednoznaczna. A Rymkiewicz powinien być podany do sądu, bo Passenta nie przekonują argumenty, że publicysta nie powinien skarżyć publicystę. Z pewnymi argumentami i z pewnymi autorami – twierdzi – polemika nie ma sensu.  I dodaje, że Magdalena Środa ma rację, że dosadnie określiła „sztandarowy program TVP IV RP” (nazwała go „ubeckim” – M.P.). No, ale przecież Passent nie odmawia drugiej stronie poszukania sprawiedliwości w sądzie.

Polemika – polemiką, wolność słowa – wolnością słowa, ale spotkajmy się w sądzie. A tam sobie poczytamy! Ciekawe, że według felietonisty publicyści mogą spotykać się tylko w sądzie. Może lepsze byłoby boisko piłkarskie albo i ulica. Ale tutaj też się spotkać nie mogą, bo jak pisze Igor Ryciak w „Newsweeku” na ulicy Słupeckiej w Warszawie stoją czasem po przeciwnych stronach i czekają na spóźnione taksówki Jerzy Baczyński i Dorota Kania, Jacek Żakowski i Tomasz Sakiewicz. Do jednej nie wsiądą, a byłoby taniej. Ale z pewnością im nie po drodze.

W radiu TOK FM słucham jak Grzegorz Schetyna mówi, że kampania wyborcza będzie na argumenty, i myślę sobie kpi, czy o drogę pyta (a propos taksówek). Kiedy ostatnio ktoś wysłuchał argumentów, a zwłaszcza argumentów drugiej strony? Wystarczy kilka zdań na Twitterze, modne zdjęcie w tabloidzie, bon-mot, sound-bite i kampania z głowy. Jeszcze jakaś lodówka by się przydała (wczoraj kupiłem sobie nową [uwaga: to jest reklama – M.P.]). Nie tylko zabetonowaliśmy scenę polityczna, ale i uszy, a język kołkiem staje, kiedy miałby coś pochwalić – chyba, że autopromocyjnie.

Niedawno Krzysztof Kłopotowski wezwał do zgody narodowej i się zaczęło. Okopani w „okopach Św. Trójcy” i na „barykadach ludu roboczego” uznali, że naruszył podziałowe tabu. Są podziały i one są rzeczą świętą, a każdy Polak wie na kogo głosować  (na PiS lub na PO – dowolne skreślić). Role dawno rozdane, przeczytane i zabetonowane.

Czytaj dalej: TUTAJ

 

SDP
O mnie SDP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości