Nie można karać dziennikarza za publikację nieautoryzowanego wywiadu, a przepisy polskiego prawa prasowego odbiegają od standardów obowiązujących w demokratycznym społeczeństwie – orzekł dziś Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu rozpatrując skargę Jerzego Wizerkaniuka, redaktora naczelnego „Gazety Kościańskiej”. Na rzecz redaktora zasądzono ponad 8 tys. euro odszkodowania.
Trybunał w Strasburgu uznał, że Polska łamie artykuł 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, gwarantujący swobodę wypowiedzi. Ponadto podkreślił, że przepisy polskiego prawa prasowego dotyczące autoryzacji nie zostały zmienione od roku 1984, czyli pochodzą z czasów państwa autorytarnego.
Jest to odpowiedź na skargę złożoną przez Jerzego Wizerkaniuka, redaktora naczelnego „Gazety Kościańskiej” w 2005 roku w sprawie artykułów 14 i 49 prawa prasowego z 1984 roku. Wedle pierwszego przepisu dziennikarz nie może odmówić osobie, z którą rozmawia autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile ta nie była wcześniej publikowana. Drugi uznaje, że za naruszenie tej zasady grozi grzywna lub kara ograniczenia wolności.
„Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazał, że obowiązujące w Polsce przepisy dają rozmówcy dziennikarza praktycznie całkowicie wolną rękę, jeśli chce zablokować publikację wywiadu, bo może on odmawiać jego autoryzacji albo odwlekać jej termin w nieskończoność” – napisała na swojej stronie internetowej „Gazeta Kościańska”.
Zaczęło się od tego, że redaktor naczelny ,,Gazety Kościańskiej’’ Jerzy Wizerkaniuk został uznany za winnego opublikowania w maju 2003 roku nieautoryzowanego wywiadu z ówczesnym posłem SLD Tadeuszem Mylerem. Myler nie chciał autoryzacji, co stwierdził na piśmie. A jednak skierował sprawę do sądu.
W 2004 roku Sąd Rejonowy w Poznaniu uznał Wizerkaniuka za winnego naruszenia dóbr osobistych posła Mylera, ale równocześnie warunkowo umorzył przeciwko niemu postępowanie na rok, gdyż „wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne”. ”Sąd uznał winę naczelnego pomimo pisemnego oświadczenia posła wysłanego do redakcji, w którym zrezygnował ze swego prawa do autoryzacji. Ponadto sąd uznał redaktora naczelnego winnym naruszenia prawa, jakiego miał się dopuścić publikując zdjęcia posła bez autoryzacji fotografii. Opublikowane zdjęcia wykonane zostały w biurze poselskim i przedstawiają posła udzielającego wywiadu” - przypomina na swojej stronie internetowej „Gazeta Kościańska”.
Wyrok poznańskiego sądu rejonowego podtrzymał sąd okręgowy, więc Jerzy Wizerkaniuk złożył skargę do Trybunału Konstytucyjnego. W 2008 roku TK orzekł, że autoryzacja gwarantuje "precyzję i pewność debaty publicznej" i uznał przepisy prawa prasowego odnoszące się do autoryzacji za zgodne z konstytucją. Odrębne zdanie miał sędzia Andrzej Rzepliński. Uważa on - co dał wyraz w swoim oświadczeniu - że przepisy dotyczące autoryzacji są niezgodne z konstytucją. Jego zdaniem, gdyby istniał wymóg autoryzacji, nigdy nie ukazałyby się np. wywiady Oriany Fallaci z Chomeinim czy Jaserem Arafatem.
- Wielokrotnie korzystam z autoryzacji, bo uważam, że dziennikarz nie jest najmądrzejszy na świecie, ale autoryzacja nie powinna być w polskim prawie obowiązkowa – komentuje portalowi sdp.pl Jerzy Wizerkaniuk, redaktor naczelny „Gazety Kościańskiej”. – Według polskiego sądu miałem zapytać posła, co miał na myśli. To jest żenada! Podobnie, jak stwierdzenie sądu, że powinienem był dać posłowi do autoryzacji także zdjęcie zrobione w jego biurze poselskim.
- Przepis wymagający autoryzacji powinien z polskiego prawa zniknąć, bo knebluje usta dziennikarzom – uważa Paweł Sałacki, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Kościańskiej”. – Nie ma obecnie możliwości, abym opublikował w gazecie wypowiedź polityka, jeśli on nie wyrazi na to zgody. Mogę to jedynie opisać w mowie zależnej. Ale naszym zdaniem liczy się nie tylko, co kto powiedział, ale jak powiedział. Chciałbym mieć prawo napisać, co on naprawdę powiedział, a co mam nagrane. Dla czytelnika niezwykle ważna jest nie tylko treść, ale i forma wypowiedzi. Tymczasem obecne prawo uniemożliwia nam pokazanie, jakim językiem posługują się niektóre osoby publiczne. Bo jeśli np. w co drugim słowie klną, to jest to ważne dla ich oceny.
Błażej Torański
www.sdp.pl/gazeta-koscianska-autoryzacja-trybunal-w-strasburgu-wizerkaniuk
Inne tematy w dziale Rozmaitości