Z Jakubem Biernatem o białoruskich mediach, sprawie Andrzeja Poczobuta i TV Biełsat rozmawia Marek Palczewski
Jakub Biernat, ur. 1977r . Absolwent socjologii UW, dziennikarz. Pracował w dziale opinii gazety „Fakt”, obecnie redaktor polskiego serwisu portalu TV Biełsat. Interesuje się wschodem, jego artykuły na temat Białorusi, Rosji i Azji Środkowej ukazywały się w „Polityce”, „Newsweeku”, „Wprost” i na portalu Obserwator Finansowy.
Co my, polscy dziennikarze, możemy zrobić dla białoruskich dziennikarzy?
Po pierwsze nagłaśniać, co tam się dzieje. Na szczęście są tam nasi korespondenci, chociaż jeden z nich siedzi obecnie w więzieniu.
Druga sprawa. Warto, żeby dziennikarze lobbowali za tym, aby tworzyć niezależne media białoruskie przy wsparciu z zewnątrz, bo bez tego nie będzie to możliwe. Szczególnie bez pomocy ze strony Unii Europejskiej.
Ponadto, polscy dziennikarze mają największe możliwości, by wspomóc swoich białoruskich kolegów swoją wiedzą i doświadczeniem. Najbardziej spektakularnym przykładem takiej współpracy jest Telewizja Biełsat , która wykorzystuje infrastrukturę i archiwa telewizji polskiej i tworzy codzienny program dla Białorusi.
Prowadził pan szkolenia dla młodych białoruskich dziennikarzy. Czy gdy oni wracają do siebie mają szanse, żeby założyć niezależne media?
Żeby założyć media trzeba mieć pieniądze i infrastrukturę, bo bez tego można najwyżej wydawać gazetkę odbijaną na ksero, która do nikogo nie dotrze. Same szkolenia nie wystarczą. Jestem zwolennikiem powstawania niezależnych mediów na Białorusi przy wsparciu zewnętrznym. W obecnej sytuacji powinny one jednak mieć swoje oddziały za granicą. W przypadku zagrożenia białoruscy dziennikarze mogliby na jakiś czas opuścić Białoruś i po prostu przeczekać jednocześnie nie tracąc kontaktu z zawodem.
Dziś sytuacja na Białorusi jest taka, że dziennikarze są represjonowani, jest cenzura, o pewnych tematach nie można w ogóle mówić, nie można pisać. Dziennikarze idą do więzienia, często nawet giną. Prawdopodobnie są zabijani. Czy jednak nie jest tak, że większość białoruskich dziennikarzy godzi się na te warunki pracy?
Są dwa typy dziennikarzy białoruskich. Jedni pracują w tzw. mediach reżimowych, które są mocno wspierane przez państwo . Dziennikarze ci są sługami reżimu. Na czele jednej z największych gazet „Sowiecka Białoruś” stoi Paweł Jakubowicz człowiek, który jako żywo przypomina Jerzego Urbana. Pozuje na intelektualistę, ale z drugiej strony jest cynicznym rzecznikiem prasowym rządu. Są też dziennikarze niezależni, którzy cały czas znajdują się pod obstrzałem, działają w warunkach partyzanckich. W każdej chwili narażeni są na represje, są obserwowani, podsłuchiwani. To są kompletnie dwa światy.
więcej : TUTAJ
Inne tematy w dziale Polityka