Prawo i Sprawiedliwość niepodzielnie rządzi na arenie krajowej, ale pierwszy raz zanotowało poważne tąpnięcie w sondażach. Krótkoterminowo jest to objawem słabości, zwłaszcza że premier Mateusz Morawiecki przez chwilę zapewnił partii rządzącej wzmocnienie. Powstał, tak na prawdę rozłam, który zadecyduje o przyszłości PiS.
Śmierć Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej ugruntowała narrację o słabości polskiego państwa. Połączona z polityczną ofensywą w stronę grup społecznie upośledzonych i traktowanych przez elity z wyższością stało się przepisem na sukces wyborczy. Obie te kwestie wyznaczyły ważne dla polskiego wyborcy etykiety pomocne w czasie głosowania, aby dokonać sprawnego wyboru, bardzo często według emocji. A dla klasy średniej, która nie dysponuje często stabilnością materialną oraz prestiżem związanym z pozycją społeczną była to okazja dla zamanifestowania swojego gniewu. Ogromna masa ludzi zdobyła wyższe wykształcenie, za którym znajdował się miraż uzyskania pracy związanej z ukończonym kierunkiem. Sytuacja wielu w zakresie startu w dorosłe życie jest gorsza niż ich rodziców, którzy w poprzednim systemie uzyskali mieszkania lub pracę w konkretnym zawodzie. Proces upowszechnienia studiów wyższych nie zwiększył poziomu czytelnictwa. Postawy rzekomo obywatelskie, udział w spontanicznych protestach łączy się z emocjami, które nie mają wiele wspólnego z pracą organiczną. Można to doskonałe ujrzeć na partycypacji mieszkańców w sesjach rady gmin/powiatów, która w zasadzie jest doraźna, kiedy pojawiają się poważne kontrowersje w zakresie polityki samorządowej. Polska demokracja znajduje się na niestabilnym gruncie, który podlega zawłaszczeniu przez poszczególnych liderów politycznych. I ten system doskonałe eksploatuje każda z polskich partii, a obecnie najlepiej partia Jarosława Kaczyńskiego. Jednak żywioł destrukcji III RP wyczerpuje się, ponieważ PiS oparł się na kontestacji elit, wytwarzając własny system koneksji i patronatu sam staje się częścią krytykowanego systemu.
Najlepiej rozpoznawalne postacie obozu władzy toczą ze sobą nierówna walkę. Pierwsza w tej rozgrywce poległa Beata Szydło, a po niej zaliczany do partyjnego betonu Antonii Macierewicz. Obecnie najwięcej tracą ci, którzy najmocniej zapracowali na sukces w 2015 r. Są to w dużej mierze osoby związane z radykalną narracją coraz bardziej zbywaną przez nowe otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego. W nowy przełom wygodnie wpisał się prezydent Andrzej Duda. Odzyskał wpływ na armię i możliwe, że wywarł presję na ministra Błaszczaka, aby wybrać system przeciwlotniczy Patriot. Szybkość, z jaką podjęto decyzję, po tak długim okresie braku stanowczego wyboru oferty przeciwlotniczej już od czasów Platformy Obywatelskiej, zbiegł się być może nieprzypadkowo z ostatnim kryzysem w stosunkach polsko-amerykańskich. Słabość jaką wykazało się MSZ oraz Ministerstwo Sprawiedliwości wymagało efektownego wyjścia z impasu. Jednak w tej układance politycznej bardzo silny jeszcze do niedawna premier, wychodzi bardzo poobijany.
Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę degradacyjną, która jako kolejna ofensywa jastrzębi z partii mogła podkopać liberalny kurs polityczny mający zyskać przychylność umiarkowanego wyborcy. Łączy się to wyraźnie ze stylem prezydentury Andrzeja Dudy na samym początku. Apele o zgodę i dążenie do jedności zostały w partii zignorowane. Odzyskanie utraconej pozycji odbyło się za cenę przeczekania twardej gry wobec Trybunału Konstytucyjnego i sądów. Osłabienie międzynarodowej pozycji Polski musiało spowodować wstrzymanie radykalnych projektów. Wydawało się, że mocna pozycja Dudy i Morawieckiego jest niezagrożona. Narracja mająca cywilizować konflikt została przerwana a stać za nią może Zbigniew Ziobro. Proces zrzekania się twardej retoryki w PiS z czasem doprowadziłby do eliminacji reszty konkurentów o przywództwo po Jarosławie Kaczyńskim. To wzmaga opór, którego jesteśmy świadkami
Niestety, implikuje to powstanie dwóch silnych frakcji w PiS. Jednej, mieniącej się za przedstawiciela radykalnego elektoratu. Z nią wiąże się przyszłość partii raczej w parlamentarnych ławach opozycji, a nie partii rządzącej. Druga część skupiona wokół prezydenta i premiera chwilowo jest osłabiona i traci poparcie, gdyż jest niechętnie nastawiona do pełnej negacji III RP. System w jej ocenie nie może zostać całkowicie przebudowany z dwóch powodów. Zagraża ich pozycji oraz ma związek z reakcjami sojuszników na zbyt radykalny kurs, co rozmienia polską politykę zagraniczną na drobną i mało efektowną. Minister Błaszczak podpisujący umowę na Patrioty wyglądał niczym mąż stanu, tego potrzebuje łagodna twarz PiSu.
W efekcie cała historia walki o władzę w PiS w momencie, kiedy zabraknie Jarosława Kaczyńskiego spowoduje potężny rozłam. Partia pęknie na dwie połowy, gdyż zbyt wielu jest liderów a to samo w sobie wytwarza niebezpieczną rywalizację. Skoro ona ma już miejsce, teraz, to później nasili się jeszcze bardziej. Twardy, radykalny PiS przedstawia siebie, jako jedynego dysponenta pamięci, kiedy tylko będzie silniejszy od swojej konkurencji zniszczy ją. Bardziej liberalna frakcja będzie musiała zniknąć z polityki lub utworzyć własne ugrupowanie. Paradoksalnie radykalnym partiom łatwiej jest przetrwać, jeżeli dysponują trwałym, opozycyjnym przekazem i oddanym elektoratem. Jednak wtedy PiS przegra sam ze swoim radykalizmem i pozostawi po sobie wizerunek destrukcji w świadomości wyborców. Partii mającej potencjał, ale niezdolnej kreować wewnętrznej dyscypliny i propaństwowych postaw. I myli się ten, komu wydaje się, że wykorzysta to Platforma Obywatelska. Po porażce .Nowoczesnej zapatrzonej w nieprzekonujący już Polaków liberalizm mający w sobie wiele elitaryzmu, ale zupełny brak inkluzywnisci i otwartości na społeczne problemy, ta narracja nie ma przyszłości wobec socjalnego zwrotu w polskiej polityce. To blokuje także PO, która nie posiada już przekonującego programu modernizacyjnego. Jarosław Kaczyński spacyfikuje niebezpieczne tendencje, albo straci nad tym kontrolę. Dopóki żyje jest silnym zabezpieczeniem przed aspiracjami wielu liderów prawicy. Nie zbudował jednak mechanizmu, który zabezpieczyłby jego zamysł polityczny, tak, by przetrwał jego śmierć.
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka