Wielka Brytania wielokrotnie posługiwała się polityką równowagi sił (balance of power) na kontynencie europejskim, aby równoważyć rozkład sił poszczególnych mocarstw między sobą, starając się nie dopuścić do przewagi jednego z państw pretendujących do przebudowy porządku światowego. Tego typu polityka stworzyła fundamenty pod rozwój przemysłu, gdyż jej inkubatorem był rozwój marynarki wojennej, która musiała chronić morskie szlaki handlowe. Imperialistyczna polityka wymuszała jednak stopniowy wzrost wydatków na cele militarne, a momentami kulminacyjnymi, które zweryfikowały przyszłość imperium były pierwsza oraz druga wojna światowa. Rolę światowego hegemona przejęły Stany Zjednoczone, a w wymiarze gospodarczym swego rodzaju uzupełnieniem była Wspólnota Europejska gwarantująca dzięki parasolowi ochronnemu Amerykanów niedopuszczenie Związku Radzieckiego do panowania w Europie Zachodniej. Jednak i w tym przypadku koszty ochrony i utrzymania imperium amerykańskiego stopniowo rosły, doprowadzając do ograniczenia roli USA pod względem militarnym i gospodarczym od 2009 r.
Niezwykle realny staje się schyłek szeroko pojętego Zachodu, skoro USA ponownie dostrzegają konieczność skoncentrowania się na jednym zagrożonym kierunku – chodzi mianowicie o Daleki Wschód. Nie mają dość własnych sił, aby sprostać rywalizacji na kilku kierunkach, dlatego też szukają partnerów, a szczególnie jednego, który utrzyma dzięki swojej sile porządek w Europie Zachodniej. Na naszych oczach z ciągłego pretendowania do tej roli, wyłamała się Wielka Brytania. Londyn porzucając Unię Europejską tym samym odrzucił koncepcję wpływania na Unię, a szczególnie równoważenia potęgi Niemiec, tym bardziej, że Berlin zaczął ciążyć nad kontynentem bardzo mocno. To nie jest pewne, ale możliwe – niemiecka willkommen politik – mogła celowo eskalować problem migracyjny, by doprowadzić do realizacji Brexitu. Oficjalne oświadczenia i gesty niemieckich polityków przeczą temu, jednak bez Londynu, Niemcy mogą więcej, szczególnie poprzez zacieśnienie Unii do ekskluzywnego jądra wybranych państw i współpracę z Federacją Rosyjską. Czy to nie jest przejaw budowania własnego porządku regionalnego, skoro nie ma nikogo kto mógłby się temu przeciwstawić twardymi, realnymi możliwościami?
Szereg opinii na temat tego, jak powinny się zachować polskie elity wobec Brexitu nie bierze pod uwagę pewnej ewentualności. Na naszych oczach wyjątkowego osłabienia doznała koncepcja Unii Europejskiej, jako grupy współdziałających państw. Przedstawiane pomysły ratunkowe głównie zakładają jeszcze większą integrację kosztem suwerenności członków, która już teraz jest poważnie ograniczona. Unia Europejska staje się narzędziem jednego państwa, które świetnie opanowało sztukę przekonywania, a wręcz wykręcania rąk bez użycia siły. To grozi marginalizacją słabszych państw, ale szczególnie wystawienie ich na pewną samotność strategiczną, a wręcz stan łaski. Jeżeli celem tak pojętej integracji będzie też osłabienie NATO, to powstaje przeciwny wobec amerykańskiej koncepcji porządku światowego konkurencyjny nowy koncert mocarstw. Niezależnie od tego, czy najbardziej pesymistyczny scenariusz się powiedzie – już teraz interesy narodowe Francji/Niemiec/Włoch stają się rozbieżne w porównaniu do polskich celów z zakresu bezpieczeństwa i strategii – zarówno pod względem tego, czego pragną aktualne europejskie elity (więcej integracji, zgoda na migrację, osłabienie obecności USA), czy ich oponentów zrzeszonych w radykalnych partiach politycznych (wyjście z UE, likwidacja NATO). Polskie elity polityczne powinny bronić suwerenności za wszelką cenę, gdyż jej głębsze zrzeczenie się może już być nieodwracalne – Federacja Rosyjska zawsze, choć to trudno sobie wyobrazić, może zostać wykorzystana przez „nową Unię”, jako straszak i źródło nacisków, aby się podporządkować. I nie chodzi tutaj o abstrakcyjne interesy narodowe, ale np. surowce energetyczne. Polskie działania w tym obszarze kolidują z działaniami rosyjskimi i niemieckimi, którym zagraża polska niezależność energetyczna, jako wzór dla innych państw.
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka