Kamil Sasal Kamil Sasal
1441
BLOG

Doktryna Ogarkowa - podziękujmy mudżahedinom

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 2

Chciałbym tylko tą krótką notką przypomnieć mały, ale znaczący szczegół. Dzisiaj po obejrzeniu filmu "9 Kompania". Film o rosyjskim oddziale walczącym w Afganistanie, z powodu dobrej jakości filmu może się pojawić u człowieka współczucie dla Rosjan. Nikomu go nie odmawiam. Jednak zawsze jest małe "ale".

Jeszcze pod koniec lat 70-tych nasilał się konflikt między rosyjskim Sztabem Generalnym a Biurem Politycznym. Doktryna Ogarkowa zakładała wyprzedzający atak Wojsk Układu Warszawskiego na Zachód. Czasu było coraz mniej, a konwencjonalny potencjał siły militarnej sowietów stale się zmniejszał. Świadoma tego generalicja, chciała przeforsować plan ataku. Wychodzili z założenia, że USA nie użyją bronii nuklearnej, aby nie dawać tym samym zarzutu pod swoim adresem, że dążą do rozszerzenia konfliktu. Chcieli więc wyzyskać przewagę sił konwencjonalnych, dopóki ją posiadają. Atak miał być przeprowadzony z NRD, Czechosłowacji i Polski. Wobec poparcia elit wojskowych z Moskwy dla amerykańskiej koncepcji doktryny Schlesingera - czyli ograniczonego ataku nuklearnego - isniała szansa, że możliwość wzrostu "bonapartyzmu" w szeregach awangardy militarnej ZSRR. Będzie sprzyjał wykorzystaniu podobnego planu do własnych celów, tylko w postaci doktryny Ogarkowa - jeśli przełamie się opór polityczny.

Biuro polityczne negowało sens ograniczonej wojny atomowej. Cała "trójca" - "Breżniew, Ustinow, Gromyko" niczym prawdziwi satrapowie, obawiali się, że ewentualny konflikt może ich wysadzić z siodła ze skutkiem śmiertelnym. Tym bardziej, że działania, plany generalicji to było echo ciągłej fasynacji Clausewitzem, a tego z kolei czcią otaczał Lenin. Mieli więc przesłanki, by budować argumentację, że wojna nadal jest narzędziem polityki. Zrozumiałe staje się tym mocniej, dlaczego tak bardzo polityczna góra przestraszyła się.

Zamiast sprzyjać planom swoich radzieckich generałów, na szczęście znaleźli im zajęcie w Afganistanie. Tym samym nowa odsłona sowieckiego marzenia o wojnie błyskawicznej została pogrzebana. Swoją drogą zawdzięczamy to także amerykańskiej obecności w Europie, która przeciwdziałała możliwości powstania próżni. A tę ZSRR na pewno, by wykorzystał. Zdając sobie sprawę z militarnego zaangażowania USA na kontynencie, klasa polityczna Kremla miała w swoim umyśle silnie wbudowaną lampkę pod tytułem za duże ryzyko.

Nie ma więc, co za bardzo płakać nad rosyjskimi chłopakami w Afganistanie. Wypada podziękować mudżahedinom, że walczyli za nas - to byli bojownicy o niepodległość Polski. Dając w dużej mierze możliwość zaistnienia Solidarności na większą skalę. Zaś ta doprowadziła do stanu wojennego. Nie przepadam za generałem Jaruzelskim, bo jest prawdopodobne, że bronili swojej władzy. Z drugiej strony nie można było przeprowadzić ofensywy na zachód z powodu nastrojów społecznych w Polsce.

Przemyślenia oparte na:

Jadwiga Staniszkis, Postkomunizm. Próba opisu, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2005, s. 65-67.

pozdrawiam

Kamil Sasal

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka