Ostatnie dni przed rozstrzygnięciem przypominają najlepsze scenariusze Hitchcocka
„Der Tag” z 14 sierpnia 1920 roku na pierwszej stronie pod tytułem „Atak na Warszawę” podaje za „Daily Herald” o ostrzeliwaniu przez sowiecką artylerię przyczółków umocnień twierdzy Warszawa, oraz okrążeniu miasta przez stutysięczną armię. W polskich szeregach przeważa pesymizm związany z wielką przewagą bolszewicką.
Generał Weygand odrzucił propozycję objęcia funkcji szefa Sztabu Generalnego polskiej armii. Pozostanie tylko militarnym doradcą.
Korespondent wojenny Rolf Brandt informuje w dniu 15 sierpnia z Działdowa, o przegrupowaniu rosyjskiej armii, która w swoim marszu na Toruń, Grudziądz, Poznań i od północy do granicy Wolnego Miasta Gdańska, natrafia na słaby jeszcze tylko opór.
Paryż 15 sierpnia wieczorem -„Matin” : Wielka bitwa o Warszawę właśnie się rozpoczęła. Pierwsza jej faza z powodu nie zdania egzaminu przez polski regiment musi zostać uznana za nieudaną. Ważna pozycja pod Radzyminem musiała zostać oddaną. Dopiero potem, w ciągu dnia przy dużych stratach bolszewików udało się ją odwojować. Los bitwy rozstrzygnie się za ok. 4 dni.
„W otoczonej walkami Warszawie”
Amsterdam, 16 sierpnia. Warszawski korespondent tej „Manchester Quardan” telegrafuje: Całe dni religijne procesje, prowadzone przez duchownych z krucyfiksem i chórem, które z modlitwą i śpiewem proszą wszystkich świętych o ratunek dla Warszawy. Kościoły zawsze w Polsce wypełnione po brzegi. Tłumy wiernych na schodach i ulicy. Wiadomo już, że położenie znowu się pogorszyło. Dwa połączenia z Gdańskiem są odcięte. Zamknięcie miasta zbliża się coraz bardziej. Telefonia jest zarezerwowaną dla wojska. Wszystkie samochody inne środki lokomocji zostały zarekwirowane. Furmanki chłopskie od których wyprzężono konie(...) stoją długimi bez końca rzędami wzdłuż dróg i ulic, na nadwiślańskich polach liczy ich się na 10 000. Ostatni europejscy ambasadorzy wraz ze swoimi urzędnikami wyjechali. Nawet meble, dywany i domowe urządzenia zabrali ze sobą – sześć dni jazdy furmanką do Poznania. Nerwowość wśród społeczeństwa narasta. W biednych dzielnicach wszystko dzieje się na ulicach. Wszędzie widzi się meble i zawiniątka z pościeli otoczone przez rozpaczające kobiety z dziećmi, które nie wiedzą jak mogłyby uciec. Ludność żydowska trzyma się rygorystycznie w przydzielonych jej kwartałach. Na wszystkich skrzyżowaniach stoją uzbrojeni policjanci. Patrole na koniach przeciskają się powoli przez masy ludzkie. Nadzieja na uratowanie miasta znikła prawie zupełnie, ale przygotowania do przeciwnatarcia trwają. Rekruci są masowo przyjmowani, szybkie wprowadzenie, uzbrojenie, i po dwóch, trzech dniach musztry, na linię frontu. Niepocieszający widok przedstawiają przemarsze kompanii kobiecych.
Młode dziewczyny w uniformach uzbrojone w karabiny. Dla kontrastu – równie niepocieszający widok – dużo dezerterów prowadzonych pod eskortą przez ulice. Najczęściej są to smutno wyglądający chłopi, zmęczeni wojną, niezadowoleni i „przyjaźni Rosjanom”, bo pragną ziemi i od Rosjan wielkie mają oczekiwania. Po drugiej stronie widzi się głodnych sławy oficerów i urzędników, którzy o kontrofensywie gadają – ale sami w nią nie wierzą.
Bieżące śledzenie wydarzeń jest działaniem beznadziejnym. W gazetach ukazują się tylko krótkie, ocenzurowane, bezwartościowe telegramy. Niemieckie i austriackie gazety są zabronione, ponieważ mogłyby wiarę w zwycięstwo złamać. Gazety francuskie i angielskie są za stare by miały jakąś wartość.
Jedno jest jednak pewne, że polska polityka swoje rozstrzygnięcie znajdzie za granicą, że te faktyczne pola bitwy znajdują się w Whitehall i Ouat d’Orsay.
Londyn 16 sierpnia, „Daily Express” melduje z Warszawy, że co najmniej 300 000 mieszkańców opuściło miasto. Francuska i angielska misje militarne znajdują się jednak ciągle w Warszawie.,
Cdn.
Inne tematy w dziale Kultura