Coś takiego zaświtało mi w głowie po lekturze (w piątkowej – 13.03.09 - Rzeczpospolitej http://www.rp.pl/artykul/9133,275765_Zybertowicz__Swobodne__uzasadnienie__Dowolny_wyrok.html) znakomicie napisanego tekstu Andrzeja Zybertowicza w którym dzieli się on z czytelnikami swoimi refleksjami na temat uzasadnienia jakie wysmażył wysoki sąd apelacyjny z miasta stołecznego Warszawy do niespotykanie niesprawiedliwy wyrok w sprawie cywilnej jaką zalożył mu Adam Michnik.
Ta sprawa ma tak wiele aspektów bulwersujących, ze nie sposób przejśc obok niej obojetnie. W tekście Zybertowicza znalazłam potwierdzenie mojego domniemania, że Michnik nie występował przeciw profesorowi jako osoba prywatna ale przeciwstawił mu się jako pierwsza persona Agory... bo tak odczytuję wyrok w którym profesor został skazany
na zapłatę 10 tys. zł na wskazany cel i na wpłatę ponad 2,5 tys. zł kosztów sądowych na konto Agory SA (chociaż proces wytoczyła mu osoba fizyczna: Adam Michnik), a także na wykupienie kosztownego ogłoszenia o rozmiarach znacznie przekraczających fragment tekstu odnoszący się do powoda Michnika.
Niezorientowanym w sprawie przypomnę że te srogie a przede wszystkim kosztowne sankcje zostały zastosowane za użycia przez prof. Zybertowicza w debacie publicznej słów: „Adam Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację”.
W językoznawczych zmaganiach z intelektualnym oporem materii będącym przedmiotem sporu sąd wspomagała dr Katarzyna Kłosińska sekretarz Rady Języka Polskiego. Postanowiłam sprawdzić, czy pani dr Katarzynę Kłosińską można zakwalifikować jako niezaleznego i bezstronnego eksperta. Na portalu Gazety Wyborczej do wyszukiwarki wrzuciłam „dr Kłosińska” i... otrzymałam wynik 40 publikacji na łamach GW.
Rozumiem, że Michnik może sobie na koszt Agory finansować festiwal prywatnych sporów sądowych... to w końcu sprawa między nim a akcjonariuszami tego koncernu... no i honoru pana Michnika. Ale żeby Sąd orzekający w imieniu RP w mieście stołecznym Warszawie gdzie mają swoje siedziby najlepsze uczelnie i instytuty naukowe nie potrafił znaleźć co najmniej dwóch niezależnych ekspertów... jest kompromitacją polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Chociaż... najwłaściwszym załatwieniem tej sprawy było jej oddalenie.... bo ona w ogóle nie powinna być rozpatrywana przez sąd. Miejscem rozstrzygania tego rodzaju sporów – to był spór intelektualny - jest tylko forum publiczne i swobodna wymiana myśli.
Nic nie poradzę na to, ze po przeczytaniu piątkowego tekstu Zybertowicza przypomniała mi się słynna konkluzja Stafana Kisielewskiego o dyktaturze ciemniaków: „Kisielewski podczas posiedzenia Związku Literatów Polskich 29 lutego 1968 r, psiocząc na cenzurę nazwał sytuację przez nią stworzoną "dyktaturą ciemniaków". Rozpętała się histeria. Władza, partyjni aparatczycy i literaci na ich usługach poczuli się obrażeni. Z trybuny grzmiał sam Gomułka. Jak wspominał po latach Kisielewski, I sekretarz potraktował te słowa bardzo osobiście i pomyślał, "że to on jest ciemniak". Tymczasem słowa zostały wypaczone. W pierwotnym zamyśle dotyczyły cenzorów. (...)”
Historia zatoczyła koło... i jak to bywa w takich sytuacjach powtórzyła się jako tragifarsa.
Nie mogę też pominąc dzisiejszej informacji o innym przykładzie degrengolady naszego wymiaru sprawiedliwości:
84-letnia staruszka, obwiniona o kradzież kostki masła, stanie 20 marca przed Sądem Grodzkim w Krakowie. Wartość szkody - 4,74 zł - pisze "Dziennik Polski".
Pani Maria, wdowa cierpiąca na zaburzenia pamięci, lecząca się psychiatrycznie, zmierzy się z wymiarem sprawiedliwości, który jednakże nie zostawił jej bez pomocy. Zapewnił biegłego sądowego i obrońcę z urzędu. Wysłał na badanie psychiatryczne, grożąc, że w razie niestawienia się "zostanie zarządzone przymusowe doprowadzenie przez policję". Same koszty sądowe wyniosą znacznie ponad 1 tys. zł. Nikt nie liczy kosztów emocjonalnych, które ponosi starsza pani i jej rodzina.
- Przekroczyliśmy granicę absurdu - przyznaje Rafał Lisak, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie. To będzie pierwsza sprawa, w której sąd za tak banalną sprawę będzie się starał osądzić staruszkę z demencją, która podczas dwugodzinnego oczekiwania w sklepie na przyjazd policji nie potrafiła sobie przypomnieć, jak się nazywa.
Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka