Wczoraj nie oglądałam Tomasza Lisa na żywo. Wybrałam doktor Halinę. I mimo że ten świetny artystycznie i odkrywający strąconą w niepamięć częśc naszej historii spektakl skończył sie przed rozpoczęciem audycji Lisa nie zajrzałam do programu drugiego. I nie dlatego, zebym bojkotowała pana Tomka... albo go w jakiś szczególny sposób nie lubiła. Lis ma bardzo ujmującą aparycję. Mowi z dobrą dykcją...
Problem jest głębszy. Lis od czasu rozstania z tvn zastygł w swojej sztuce dziennikarskiej jak komar w bursztynie. W jego programach pojawiają sie te same osoby... ktore od lat mówia to samo. Te osoby to Kalisz, Olechowski, Wałęsa. Częstym gościem za zasadzie że w beczce miodu musi być kropla dziegciu pojawia sie ktos wyrazisty z opozycji. Wczoraj tą szczyptą był Kurski. No pewnie bylo slodyczy co nie miara.
Nie musze oglądać, zeby wiedziec co ktory z panów powiedział.
Mam tylko zal do prezesa telewizji publicznej. Dlaczego zatrudnia dziennikarza który nie potrafi wyjśc poza opłotki wąskiej koterii politycznej? W którego audycjach ględzą o tym samym ciągle te same gęby?
Dlaczego wczoraj zamiast owych panów p. Lis nie zaprosił do studia kogos z ludzi, którzy buczeli przy nazwisku Wałęsa, Bartoszewski, czy Borusewicz? Przeciez to był temat dnia. Każdy, nawet przecietny dziennikarz, nie mowiąc już o gwieździe dziennikarstwa za jaka uchodzi Lis, byłby ciekawy. Dlaczego ci ludzie przy tych nazwiskach buczą?
Przecież strajku w stocznie nie robił sam Wałęsa ani sam Borusewicz. Tam były tysiące ludzi. Dlaczego sie z nimi nie rozmawia? Dlaczego się ich nie pokazuje? Dlaczego sie nie słucha ich wersji wydarzeń? Dlaczego ich sie skazuje na zapomnienie jak doktor Halinę?
Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka