Z polskiej polityki odchodzi jedna z najzdolniejszych, bardzo dobrze wykształconych... i najzacieklej atakowanych osobowości, pani Anna Fotyga. Jej działaniom zawsze towarzyszyła zgraja rozbójników medialnych... i rozwrzeszczanych polityków... tych róznych Niesiolowskich, Komorowskich czy Kaliszów. Z tym, że ten ostatni dżentelmen to emanacja elegancji i kultury przy takim typie jak Niesiełowski.
Stare przyslowie mowi – pokaż mi swoich wrogów a powiem ci kim jesteś.
Jednym z wielkich oponentów pani minister Fotygi był i chyba jest... a własciwie są, panowie: profesor umowny Władysław Bartoszewski i jego pupil Radek Sikorski.
Obaj panowie z zaciętością psów rasy ostrej tzw. zabójców, atakowali panią minister. Wtórowała im wataha dziennikarzy których nazwiska znajdujemu i w salonie.
Nie będzie więc od rzeczy jeśli spojrzymy na osiągnięcia spierających się tak ostro stron.
Team Bartoszewski – Sikorski pokazała nam swoja jazdę wystarczająco wyraziście, więc jest co porównywać. Fotyga oczywiście sama nie może firmować działań jakie podejmowała w ramach polskiej polityki zagranicznej. Jest jej współtwórczynią. Tu możemy mówic o teamie Kaczyński (Lech) – Fotyga.
Bądźmy uczciwi i zinwentaryzujmy sukcesy i porazki obu stron. Sukcesem teamu Kaczyński – Fotyga jest spojna polityka w naszym regionie. Mysle tu o regionie środkowo europejskim. Kosztowało to prezydenta wiele zachodu ale się opłaciło. Jak sprawnie potrafi działać prezydent widzielismy w czasie kryzysu gruzińskiego a wcześniej w kluczowych momentach negocjacji o tarczę. Do tych sukcesów wiodła droga przez Juratę i spotkanie z kanclerz Merkel. Moim zdaniem to spotkanie na długi czas ustawiło nasze relacje z Niemcami na wlaściwych torach. I są to relacje pozytywne i rzeczowe dla obu stron.
Dalej - użycie weta w sprawie rosyjskiego embarga na produkty z Polski.
Były też porażki. Potknięcia w sprawie traktatu lizbońskiego. I nie chodzi mi tu o same negocjacje... ale o poźniejsze awantury, które są niezrozumiałe dla proeuropejsko nastawionej opinii publicznej.
Ciągle wyboisty trakt polityki niemieckiej – mysle tu o wzajemności w polityce wewnetrznej obu krajów. Względem mniejszości niemieckiej w Polsce. Polskiej mniejszości w Niemczech.
Taka polityka – mimo tych potknięć - wzmacnia nasze bezpieczeństwo polityczne i daje duże szanse na budowanie bezpieczeństwa materialnego.
A teraz zróbmy podsumowanie teamu Bartoszewski – Sikorski – Tusk. Proszę mi wybaczyć... ale widzę przede wszystkim niepowodzenia. Na wschodzie i na zachodzie. Nic nie dające wizyty w Moskwie i w Berlinie. W Berlinie to wszystkich trzech panów. Do Moskwy Bartoszewski chyba nie jeździł. Nic nie wskórali.
Pod drodze był jeszcze weekend w dworskiej posiadlości Radka Sikorskiego z Frank-Walterem Steinmeierem. Nie wiem o czym panowie gawędzili ale nie mialo to żadnego przelożenia na relacje w polityce naszego regionu. Pierwsze slowa Steinmeiera jakie wyglosił w początkach kryzysu gruzińskiego były w tonie gdy w Europie i świecie obowiązywała doktryna Brezniewa.
Wielką wręcz niewybaczalną wpadką był pośpiech w uznaniu Kosowa. W ogole Kosowo to wielki bląd nie tylko naszego MSZ ale Unii i NATO. Nie wiem do czego i komu jest potrzebne niepodległe Kosowo! Potrzebna jest Serbia w strukturach UE wtedy i Kosowo weszłoby w struktury wolnego świata. Dlaczego polska dyplomacja o to nie zabiegała? Pewnie dlatego, ze boi się kreować własną mysl polityczną na forum Unii. Nie potrafi przestać mysleć tak tylko jak może mysleć chłopiec na posyłki. Boi się, ze zostanie zaraz wywalona z salonu nad którym wisi szyld: Wolny Świat.
Sukcesem jest wizyta pani Rice. Radek Sikorski błyszczał. Podobał się. Jest to niewątpliwie jego wielki sukces medialny. Czy czegoś lekcja gruzińska go nauczyła zobaczymy. Sukcesem jest milczenie profesora umownego.
Ciekawa jest wiadomośc z ostatnich godzin. Widac Tusk pozazdrościł sławy jaką przyniosła Kaczyńskiemu wyprawa gruzińska... i wybrał sie do... Afganistanu. Malo tego. Media podają, ze Talibowie chcieli ustrzelic nam premiera. O matko... o mało nie doszło do "podróży końca zycia".
Wczoraj na blogu Boguty tak oto skomentowałam dymisje Anny Fotygi
"Nie wiem dlaczego Fotyga nie zabiegala o przychylnośc mediów
Niezwykle wysoko ja cenię, gdzieś ponad poł roku temu a może rok pisałam, ze jest najlepszym ministrem spraw zagranicznych od czasów uzyskania przez Polskę niepodleglości (tej w 1918 r). Jest kobietą elegancką, zgrabną. Ma jakąś skazę wzrokową, która gdyby sie jej nie wstydziła przydawałoby jej tylko sympatii.
Dobrze wykształcona, z płynnym angielskim... pewnie lepszym niz francuszczyzna Geremka czy bełkotliwy niemiecki Bartoszewskiego.
A Sikorski... nie chcę pisać źle o urzędującym ministrze... bo to szkodzi Polsce. Mam nadzieję, ze Gruzja czegoś go nauczyła.
Że zobaczył, jak niefortunnie spieszył się z uznawaniem Kosowa.
Krótko mówiąc ewentualnie mógłby być asystentem u Fotygi - nie wiem czy by chciala kogos takiego na asystenta."
Mam jednak nadzieję, ze Fotyga jeszcze pokieruje polska dyplomacją. Że nie jest to jej zerwanie z polityka w ogole.
Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka